"Kobiety" - fragment książki
Nocna przejażdżka
"Pół godziny później stałem przy Stormie, wdychając ciepłe, nocne powietrze. Noce w maju bywają chłodne, ale ta wciąż trzymała w sobie żar dnia. Drzwi klubu otworzyły się i wyszła Monika, przemieniona z powrotem w „cywilną” wersję siebie – ta sama prosta sukienka, klapki, tylko narzuciła na siebie lekką, jeansową kurtkę. Wyglądała… zwyczajnie. Niesamowite, jak ta sama kobieta mogła być raz dziewczyną z sąsiedztwa, a chwilę później żywiołem erotycznym, który odbiera ci mowę i rozsądek.
– No to jestem – powiedziała, podchodząc. Jej ciemne oczy błyszczały podekscytowaniem w świetle latarni. – Gotowy na obiecaną przejażdżkę?
– Zawsze – odparłem, odkręcając kluczyk w stacyjce. Silnik odezwał się niskim, basowym pomrukiem, który wibrował w betonie chodnika. Przekazałem jej drugi kask. – Zasady są proste: stopy zawsze na podnóżkach, trzymasz się mnie mocno, a resztą ja się zajmę. I przede wszystkim – ruszasz się ze mną. Jak się przechylam, ty razem ze mną. Jak ja się prostuję, ty robisz to samo. – Uśmiechnąłem się, obserwując jej reakcję.
– Rozkaz, panie kierowco – odparła z przesadnym salutowaniem, ale w jej głosie słychać było lekkie napięcie.
To mógł być jej pierwszy raz na takim motocyklu. Patrzyłem, jak zapina kask. A potem ostrożnie wdrapała się za mnie. Jej dłonie o intensywnie czerwonych paznokciach oparły się nieśmiało na moich biodrach.
– Mocniej – powiedziałem, kładąc jej dłonie na swoim brzuchu. – Nie ugryzę. A jak przyspieszymy, będziesz potrzebowała dobrego chwytu.
Ścisnęła mnie pewniej, jej palce wczepiły się w moją kurtkę. Wrzuciłem jedynkę, rozległo się charakterystyczne szarpnięcie i ruszyłem. Powoli, spokojnie, mijając pustą o tej porze ulicę. Dojechaliśmy do skrzyżowania z Aleją Jerozolimską. Czekając na zielone światło, zerknąłem w lusterko. Jej twarz widoczna przez szybkę kasku była skupiona, oczy szeroko otwarte.
– Wszystko ok? – spytałem przytłumionym głosem przez kask.
– Tak, tak... tylko trochę się boję – przyznała się szczerze.
– Nie ma czego. Zaufaj mi.
Zapaliło się zielone. Obróciłem delikatnie manetkę gazu, skręcając w Aleje, a potem… odkręciłem już dużo mocniej. Storm odpowiedział natychmiast. Niski pomruk zamienił się w ryczący bas, którego wibracje czuło się całym ciałem. Moc, czysta i nieposkromiona, wcisnęła nas w siodło. W lusterku widziałem, jak jej głowa odrzuca się do tyłu, a dłonie zaciskają się na moim brzuchu tak mocno, że prawie straciłem oddech. Usłyszałem też stłumiony, przerażony i podekscytowany jednocześnie pisk, zagłuszany przez ryk silnika.
W trzy sekundy byliśmy już kawał drogi dalej, a prędkościomierz wskazywał setkę. Zjechaliśmy na Wisłostradę, a ja pozwoliłem Stormowi odetchnąć, utrzymując stałe, dynamiczne tempo. Na każdych kolejnych światłach powtarzałem ten manewr. Ostrzegałem ją lekkim skinieniem głowy, a potem odkręcałem gaz. Za każdym razem czułem, jak jej palce wwiercają się we mnie, jak całe jej smukłe, ale silne ciało przykleja się do moich pleców, szukając oparcia. To uczucie – bycia kotwicą dla czyjegoś strachu i euforii – było niesamowicie intensywne. Miałem za sobą kobietę, która godzinę wcześniej miała nade mną absolutną kontrolę, a teraz powierzała mi swoje bezpieczeństwo, całkowicie się na mnie zdając.
Na obwodnicy, gdzie nocą ruch był znikomy, pozwoliłem sobie na więcej. Storm sunął płynnie, zmieniając pasy. Ale wiatr stawał się realną siłą, z którą musiałem walczyć, pochylając się lekko w kierunku zbiornika paliwa. Monika, schowana za mną, była od niego chroniona. Czułem tylko jej mocny uścisk i słyszałem, jak czasem krzyczy coś z zachwytu prosto w moją kurtkę, jej głos ginął w huku wiatru i silnika.
Zjechałem z obwodnicy i pojechaliśmy z powrotem w stronę centrum. Zwolniłem do spokojnego, rekreacyjnego tempa. Jechaliśmy Puławską, a ja czułem, jak jej dłonie stopniowo rozluźniają uścisk. Jak jej ciało przestaje być jedną, spiętą bryłą."
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania