Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Kobiety kobietom zgotowały ten los

Niewolnictwo. Oficjalnie zniósł je cały świat. Oficjalnie. Faktycznie ten proceder, pozbawiający ludzi człowieczeństwa i godności, nadal funkcjonuje. Z tą różnicą, że prawo już nie legitymizuje podziału na panów i niewolników.

Jedna z tych niewolnic- Wiktoria, ma w momencie rozpoczęcia tej opowieści szesnaście lat. Zawsze skądś uciekała. Najpierw od matki borykającej się z chorobą alkoholową. Potem z pogotowia opiekuńczego i domu dziecka, do którego trafiła decyzją sądu, gdy jej matce odebrano prawa rodzicielskie.

Ojca nie pamiętała, zginął w wypadku motocyklowym, zanim jeszcze skończyła rok.

Wiktoria w języku łacińskim oznacza zwycięstwo.

Przewrotne to w kontekście jej życia, składającego się głównie z porażek, a nie z sukcesów i triumfów.

Podczas jednej ze swoich ucieczek poznała ciemnowłosą Kornelię Janowską. Trzydziestolatkę z Gdańska, matkę ośmioletniej córki. Jak wiele jej rówieśniczek, była rozwódką.

Często jeździła do Niemiec, Francji i Szwecji, skąd przywoziła świetne ciuchy i dobre, drogie kosmetyki.

Doceniała wagę ubioru, zawsze była dobrze ubrana.

-Proszę Pani, potrzebuję pomocy. Nie mam nic, jestem bezdomna- zaczepiła ją pewnego dnia, stając pod gdańskim kościołem.

-A masz rodzinę?- spytała.

-Nie. A właściwie...ma mnie tam, gdzie nie dochodzi słońce-Wiktoria zawahała się.

-Mam dla ciebie propozycję.

-Jaką?- zapytała.

-Zabiorę cię swoim samochodem. Mam dla ciebie pracę przy zbieraniu owoców i warzyw w Holandii- przekonywała.

Wiktoria zgodziła się.

Wtedy zaczął się jej koszmar.

Okazało się, że Kornelia, kobieta, która zastępowała Wiktorii całą rodzinę, jest z zawodu prostytutką. W seksbiznesie znana była jako Mia.

Zaś plantacja, na której miała pracować Wiktoria, była- powiedzmy i napiszmy sobie wprost- burdelem.

Mężczyźni lgnęli do niej jak ćmy do światła. Imprezy trwały do białego rana, wydawało się, że nigdy się nie kończą. Jedna nocna impreza przechodziła w następną. Zacierała się granica między nocą a dniem, snem a jawą.

-Pij. Przecież jesteś dorosła- zachęcała.

Wiktoria uległa.

Pewnego razu po alkoholu straciła świadomość. Nie orientowała się, co się dzieje.

Obudziła się u boku nagiego mężczyzny, znacznie od niej starszego.

Z nadwagą, bez brwi i nawet gdy spał, wyglądał groźnie.

Przestraszyła się. Ze strachu schowała się w łazience.

Jak się wkrótce okazało- nie bez racji. Ten gość był gangsterem.

Dla Kornelii vel Mii seks był jak pacierz- nigdy nie odmawiała. Nawet wtedy, gdy była brzemienna.

Mieszkała z jednym dzieckiem, ale w rzeczywistości urodziła trójkę, pozostałe zaraz po urodzeniu zostawiła w szpitalu i zrzekła się doń praw rodzicielskich.

Również i teraz spodziewała się dziecka. Z kim- nie wiedziała.

-Kornelio, dlaczego oddałaś swoje dzieci?- wciąż zwracała się do niej, używając prawdziwego imienia.

-Nie chcę mówić, dlaczego- nie chciała o tym wspominać.

Wkrótce potem wydała nakaz.

-Umaluj się, w każdej chwili bądź gotowa na seks z mężczyznami, którzy przyjdą do mnie. Nie możesz się nie zgodzić!- krzyknęła.

Wiktoria krzyknęła jeszcze głośniej: Nie!!!

Mia pobiła ją, zabrała telefon komórkowy i zamknęła w swoim domu.

-Moi znajomi zrobią poprawiny!

Poprawiny nie oznaczały przy tym imprezy po weselu, lecz ponowne pobicie. Kto wie, może nawet ze skutkiem śmiertelnym. Albo gwałt.

To nie było oblanie wodą, po którym włosy i ubrania wysuszą się po kilku godzinach i można o tym zapomnieć.

To było dotkliwe pobicie. Uderzenia pięścią w twarz tak silne, że nie powstydziłby się ich nawet zawodowy pięściarz. Kopniaki w brzuch. Po jednym z nich Wiktoria upadła na podłogę.

Po tym pobiciu ciało nastoletniej dziewczyny było jednym wielkim bólem i sińcem, a jej psychika się rozpadła na kawałki.

-Czuję się tak, jakby rozkład mojego ciała rozpoczął się zanim nastąpiła śmierć-szeptała tak cicho, by nikt poza nią nie usłyszał jej słów.

Zwłaszcza Kornelia. Pamiętała, jak groziła jej, że wyrzuci ją przez okno z czwartego piętra.

Pocięła się żyletką w łazience. Było to wówczas, gdy Kornelia miała już dość niesfornej podopiecznej.

Choć w takiej sytuacji słowo podopieczna jest nie na miejscu, a bardziej słowo ofiara.

Wiktoria została sprzedana do jednego z londyńskich burdeli. Za 3000 funtów. Tyle warte było jej życie. Będąc bardziej precyzyjnym- jej ciało.

Wiktorii podano czerwoną pigułkę i skrzyknęła chłopaków z miasta, aby wpakowali ją do samochodu.

Chłopaki z miasta to był eufemizm. Naprawdę byli to gangsterzy.

Oszołomiona i otumaniona lekami nie pamiętała drogi. Nie wiedziała dokąd jedzie z gangsterami.

Podróż- najpierw samochodem do Paryża, potem pociągiem przez Eurotunel do Londynu- trwała ponad dobę.

Zatrzymali się przed trzypiętrowym budynkiem. Nawet dla Wiktorii było jasne, że to burdel, bo widziała czerwone światła.

Na parterze mieścił się typowy angielski pub, łazienki i toalety.

Pierwsze piętro mieściło obok czterech pokoi hinduską restaurację.

W piwnicy zaś stał ekskluzywny klub nocny. Bywały w nim, jak to w Londynie, gwiazdy światowego show-biznesu.

Była to dzielnica Soho, jedna z najbardziej snobistycznych i modnych dzielnic Londynu.

Następnego dnia Kornelia uczesała, umalowała Wiktorię i kazała ubrać się w sukienkę.

-Jak przyjdzie klient, obojętnie kim on będzie, to masz do niego podchodzić- wydała komendę.

-Nie słucham cię- opowiedziała.

Tych wypowiedzianych słów miała potem pożałować. Znów została uderzona prosto w twarz, a i na tym się nie skończyło.

Dwa razy kopnęła ją w brzuch.

W londyńskim burdelu na Soho spędziła kilka miesięcy. Obsługiwała Anglików i Polaków mieszkających na co dzień w Wielkiej Brytanii, próbowała ich zainteresować swoim gorzkim losem.

Była sama. Nikt jej nie słuchał. Po angielsku znała zaledwie kilka słów, praktycznie nie znała tego języka, zatem niewiele mogła zdziałać.

Notorycznie bita, bezustannie więziona i zrywana nocami do pracy w domu publicznym czuła się całkowicie bezradna.

Bezradnością człowieka, który na nic nie ma wpływu, nawet na własne życie.

Nie miała kontaktu z żadnym człowiekiem poza jej oprawcami i klientami.

Miewała myśli samobójcze. W najgorszych chwilach jej największym marzeniem było podciąć sobie żyły. Albo, jak Marilyn Monroe, wziąć leki nasenne i popić je alkoholem, a potem następnego dnia po prostu się nie obudzić. Lub powiesić się pod prysznicem.

W każdym razie zrobić coś, żeby przestać czuć, a przede wszystkim- żeby przestać cierpieć.

Pomyślała jednak o swojej siostrze Julii, którą bardzo kochała.

Wtedy ona jeszcze nie wiedziała, co się stało z jej siostrą. Nie utrzymywała kontaktu. Nawet telefonicznego i internetowego.

Zaniepokoiła się dopiero wtedy, gdy zajrzała do jej skrzynki mailowej. Od trzech miesięcy nie było na niej nowych wiadomości.

Podobnie na jej kontach na Naszej Klasie i Facebooku. Też brak nowych wiadomości i aktualnych zdjęć.

W tym piekle na ziemi, jakim był londyński dom publiczny, najgorsza była dla niej samotność. Była znana jej wcześniej, i w domu rodzinnym pozbawionym miłości i ciepła, i w domu dziecka.

Teraz to była samotność totalna, bez żadnego kontaktu ze światem.

Mia tymczasem werbowała kolejne dziewczyny. Poznawała je najczęściej na trójmiejskich dyskotekach.

Zaczynało się od niewinnych ploteczek, o ciuchach, o chłopakach, o profilach na Naszej Klasie.

Tak budowała zaufanie u dziewcząt. Zwłaszcza tych z robotniczych dzielnic Gdańska(a także okolicznych miejscowości), bez pracy i bez perspektyw.

Wiedziała, w jaką uderzyć strunę, by nimi manipulować.

Zdecydowanie trudniej przychodziło z córkami beneficjentów transformacji.

Wiktoria(a także jej siostra) zazdrościła tym dziewczynom, chciała żyć ich życiem.

-Dlaczego nie jestem tak jak one?

-Czemu im tak łatwo spełniają się marzenia?

Te pytania zadawała sobie również zanim została sprzedana do domu publicznego.

Postanowienie o ucieczce z agencji towarzyskiej było najmocniejszym życiowym postanowieniem Wiktorii.

Chodziło jej o to, by ocalić siebie. W burdelu kobiece ciało jest niczym więcej jak tylko towarem na sprzedaż. Już nie wspominając o tym, że na duszę i serce nie ma miejsca.

Stręczyciel w sytuacji, w której interesy nie układają się, tak jak chce, prędzej wymieni dziwki niż firanki i krzesła.

Mężczyzna, który pojawił się w agencji, był z zawodu inżynierem stoczniowym. Po trzydziestce, miał narzeczoną, w Londynie był turystą.

-Błagam, zawieź mnie do Polski- prosiła nieznanego sobie mężczyznę.

Po tym, jak zmyła makijaż, opowiedziała mu całą swoją historię. Włącznie z tym, jak było, gdy pierwszy raz uprawiała seks.

To było w domu publicznym. Klient był Brytyjczykiem, człowiekiem dość zamożnym.

On(nie pamiętała w tym momencie jego imienia) najpierw rozchylił jej uda, położył dłoń na jej piersiach. To był seksualny dotyk, ale mechaniczny, chłodny, bez emocji i uczuć.

Luksusowy obóz pracy. Tam rozgrywał się brutalny mechanizm, znany z tysięcy przykładów znanych z historii. Od średniowiecznego handlu niewolnikami i kolonialne plantacje, przez nazistowskie obozy zagłady i sowieckie gułagi, na współczesnych obozach pracy kończąc.

Scenografie się zmieniają. Mechanizmy- niekoniecznie.

Smutne dzieciństwo, przemoc, której doświadczyła wiele razy. O tym, że jest przetrzymywana wbrew własnej woli.

Inżynier zszedł na dół, zobaczył, że nikogo nie ma. Wiktoria zaś ubrała się, zbiegła po schodach i wsiadła do jego samochodu. Był czwartek, około godziny 21.

Dał jej pieniądze na bilet lotniczy do Gdańska.

Po powrocie do Gdańska Wiktoria spotkała na plaży dawno niewidzianych znajomych ze szkoły, usiadła z nimi.

Była mniej rozmowna niż zazwyczaj.

-Gdzie ty byłaś tyle czasu?- spytał z troską kolega.

Zamiast powiedzieć cokolwiek, choćby nawet w formie aluzji czy metafory, rozpłakała się. Te łzy mówiły więcej niż tysiąc słów.

Szukała kontaktu ze swoją siostrą Julią, do której była bardzo przywiązana.

Te próby, czy to telefoniczne, czy za pośrednictwem komunikatorów internetowych nie udawały się.

-Co się stało?- pytała.

Kiedy w końcu usłyszała, że siostra tak jak ona trafiła do burdelu, z tą różnicą, że w Niemczech, jej pierwszą, zupełnie irracjonalną myślą było: To niemożliwe.

Czasami dzwonią telefony, na które nigdy się nie czeka. Analogicznie są też prawdy, których nie chce się poznać.

Wcześniej nie chciała zeznawać, nie zamierzała zgłaszać sprawy na policję. Nie miała najmniejszego zaufania do instytucji państwowych.

A jednak spotkała się z policjantem z wydziału kryminalnego. W policji funkcjonują zespoły do spraw walki z handlem ludźmi, ten w Gdańsku był jednym z nich.

Zadał jej tylko jedno pytanie:

-Dobrowolnie uprawiałaś seks za pieniądze?

-Nie- odpowiedziała.

Sporządzono notatkę służbową, od której zaczęło się śledztwo.

-Były trzy agencje. Jedna była w centrum Londynu, dwie pozostałe w Leith, dzielnicy Edynburga. Tam jest bardzo duża polska społeczność.

-Kto jest właścicielem?

-Na razie mogę powiedzieć, że to najprawdopodobniej Polacy.

Wkrótce Kornelia Janowska, teraz opisywana w lokalnych gazetach jako Kornelia J., została aresztowana.

Wiktoria jednak długo wahała się, czy złożyć obciążające ją zeznania w prokuraturze.

Przechodziła załamanie nerwowe. Wyraźnie schudła, wyglądała jak anorektyczka.

-Czy złoży pani zeznania?- spytał ją prokurator.

-Nie wiem, czy jestem na to gotowa. Chyba nie- tłumaczyła.

Była zaskoczona tym, że ktoś, nawet gdy jest urzędnikiem państwowym, do niej mówi per pani. Wciąż czuła się bezbronnym dzieckiem. Dzieckiem z bezpowrotnie utraconą niewinnością.

Obcy człowiek, jak się potem okazało jeden z tych, z którymi uprawiała seks za pieniądze, spytał ją, czy gdy została sprzedana do domu publicznego, była dziewicą.

-Tak. Wcześniej nie wiedziałam, czym jest seks.

Kiedy marzy się o lepszym życiu rzadko, jeżeli w ogóle myśli się i pamięta o jednym. O tym, że nie każdy pociąg jedzie do Hollywood.

Buntownicza Wiktoria zanim trafiła do domu publicznego, nie trafiła na człowieka, który jej by to powiedział.

Teraz, gdy już to wiedziała, było już za późno. Za późno na niewinność.

Kornelia, która sprzedała ją do londyńskiego burdelu, stanęła przed sądem. Rok później dostała wyrok skazujący.

Sąd, uzasadniając wyrok dla Kornelii J., mówił o odrazie, jaką budziło jej postępowanie w tej sprawie. Świadomie popełniała przestępstwo, w wyniku którego pokrzywdzone kobiety były traktowane jak niewolnice.

Po wyroku skazującym Wiktorii przyszła pewna myśl. Że to kobiety kobietom zgotowały ten los.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • refluks 24.12.2017
    Cóż, bieda degeneruje.
    Chęć zysku też.
    Gdy czytam, że kobiety pracujące w agencjach muszą lubić tę robotę nie chce mi się w to wierzyć.
    Tekst poruszający.
    W każdej minucie ktoś na świecie cierpi.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania