Kochaj bliźniego swego
Mój dziadek zbiera zioła.; przyrządza z nich mieszanki i jakieś mikstury, którymi pomaga krewnym i znajomym. Kiedyś zadzwonił jego przyjaciel z sąsiedniej miejscowości, że czeka na obiecane ziółka do moczenia obolałych nóg.
Rozważaliśmy, jak je dostarczyć. Można by zostawić w sklepie i przy okazji zakupów by je zabrali, albo dać dzieciom i w szkole daliby jego wnukom. Stanęło na tym, że wezmę je do kościoła i ktoś z rodziny się po nie zgłosi. Z taką wiadomością zadzwoniłam do kolegi mego dziadka.
– Tylko tak, żeby ksiądz nie widział. – zastrzegł starszy pan
.- A to dlaczego?
– No bo też by zaraz chciał – odrzekł poważnie mój rozmówca.
Omal nie parsknęłam śmiechem – nasz ksiądz jest młody i zdrowy, jednakże niedawno, chcąc zaakcentować poparcie dla miejscowej drużyny piłkarskiej wszedł na boisko. Trochę ucierpiał w starciu z przeciwnikiem i teraz lekko utyka.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania