Kocham Cię...
Tego dnia padał deszcz. Było tak zimno, jak dawno nie było. Mały Denis bawił sie w swoim domu. Jego matka Weronika była zajęta pracą.
-Mama a fór (mamo, na dwór)-przyczłapał Denis do matki.
-Synku jest zimno, pada deszcz.
-Mama a fór- Powtórzył chłopiec.
-Dobrze ale tylko na chwilkę.
Weronika ubrała Denisa a sama założyła bluzę i usiadła na tarasie zagłębiając się w lekturze.
Po jakimś czasie chłopiec przeszedł do mamy cały w błocie, śmierdział.
-Synku...
Denis podbiegł do mamy i przytulił się.
Ofam sie mano (kocham Cie mamo)
-Ja ciebie też syneczku, ale chodźmy już do domu. Tak więc zrobili. Następnego dnia wyszło słońce a po niebie nie płynął żaden obłoczek.
-Denisku śniadanie! - Zawołała Weronika w stronę pokoju synka
-usz ide mano (juz ide mamo)
Kiedy chłopiec przyszedł śniadanie było gotowe a z kuchni wydobywał się przyjemny zapach kawy.
-mano Denis ce ić na fór (mamo dDenis chce iść na dwór)
-Dobrze kochanie, ale najpierw zjedz śniadanie. Poświęciła całe życie synkowi. Jego ojciec zostawił ich kiedy mały się urodził. Od tej chwili nie itrzymywali kontaktu. Kiedy chłopczyk zjadł Weronika ubrała go w bluzę i powiedziała poczekaj synku na mamusię pójdę tylko po kawę. Chłopczyk zajął sie swoją piłeczką dmuchaną taką jak do piłki siatkowej. Lekki podmuch wiatru sprawił że piłka poleciała na ulicę wprost pod jadące auto. Chłopiec rzucił się na ratunek ukochanej piłce, wbiegając pod jadący z mordeczą prędkością samochód. Wśród pisku opon udało się usłyszeć krzyk kobiety. Denis otrzepał się i spojrzał za siebie. Pod autem leżała jego mama. Chłopiec podbiegł do kobiety i przytulił się jej do piersi.
-Ofam sie mano.
-Weronika ostatkiem sił wydała z siebie ja Ciebie też syneczku. Pamiętaj o mamusi...Potem była już tylko cisza.
Komentarze (3)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania