Kocham Cię...

Dwa proste słowa.

9 liter.

3 sylaby.

Mają w sobie dar, cud, rozkosz. Leczą rany pozostawione na sercu i duszy. Płynące z głębi. Upragnione i wyczekiwane z ust Najbliższego. Wyszeptywane cichutko na ucho lub głośno wykrzyczane w akcie desperacji albo miłosnym uniesieniu.

Niestety w naszych czasach pozwalamy sobie na zbyt dużą swobodę oraz nadużycie w tej kwestii. Operujemy tym zwrotem bez umiaru w mało znaczących sytuacjach. Nie zastanawiając się nad jego magicznym i prawdziwym sensem. Zatrzymajmy się tutaj na chwilkę i zastanówmy, czy nie popełniamy błędu, który może kosztować tak wiele? Przypomnijmy sobie zdarzenia, w których moglibyśmy użyć innego synonimu, zwrotu czy zamiennika. Może nawet bardziej adekwatnego, dla danej sytuacji i przeżywanych emocji.

Dla mnie „ Kocham Cię” zarezerwowane jest dla osób, które darzę wyjątkowymi uczuciami i które są mi niezmiernie bliskie. Przyznaję, tych ludzi jest niewielu. Lecz wiem, że ich intencje w stosunku do mnie są szczere i bezinteresowne, i czyste, a w swej prostocie piękne. Cenię to w życiu ponad wszystko. To rodzina, która zawsze będzie przy mnie i nigdy nie pozwoli zrobić mi krzywdy, przyjaciółka gotowa niestrudzenie spieszyć z pomocą… To też uwielbienie odmalowujące się w oczach moich mniejszych Braci.

Mężczyzna, jaki fantastyczny, by nie był musi się jednak postarać, aby zdobyć zaufanie i miłość kobiety. I odwrotnie również. Czułością, ciepłem, troskliwością, wrażliwością… Nie powinno się od tak spontanicznie wyznawać komuś miłości. To nie żarty i nie powód do beztroskiej wylewności. Uczucie, aby stało się trwałe powinno w nas dojrzewać, jak butelki czerwonego wina w ciemnej spiżarce. Byśmy mogli się nim upajać, rozkoszować i rozsmakowywać. Powoli bez pośpiechu. Wręcz leniwie. Popadając w stan radosnego zapomnienia, zamyślenia, zatracenia. By zmysły prosiły o jeszcze, a ciało o więcej. By drżało pod ciepłem dłoni, a myśli krążyły wokół NIEGO. Tego cudownego księcia z bajki, oczywiście na białym koniu, który będzie rozważny i romantyczny. Męski, a jednocześnie delikatny. On gdzieś tam jest. Żyje, funkcjonuje i pragnie spotkania, a spoglądając na nas wie, jakie wypowiedzieć zaklęcie. Bądźmy cierpliwi, nawet, jeśli potrwa to długo, a droga okaże się kręta i wyboista. Mimo zniecierpliwienia i samotności poddać się nie wolno. Nie można przestać wierzyć. W końcu stanie przed nami ta odpowiednia, doskonała, idealna osoba. Będziemy wiedzieć, że to właśnie Ta. Takie rzeczy instynktownie wyczuwamy. Dla tego niepozornego ,,Kocham Cię’’ od ukochanego warto czekać wieczność. A nawet wyjść poza jej granice…

Dwa proste słowa.

9 liter.

3 sylaby.

A w nich zawarty cały wszechświat. Całe życie, cała dusza. My…

Kocham Cię.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • "Przyznaję, tych ludzi jest niewielu. Lecz wiem, że ich intencje w stosunku do mnie są szczere i bezinteresowne, i czyste, a w swej prostocie piękne. Cenię to w życiu ponad wszystko. "

    Pozwole sobie nie zgodzic sie z Twoim przekazem. Poniekad, bo zawiera on tez niestety sporo pewnej prawdy, co mnie dodatkowo oslabia i zniecheca.
    Rozumiem to tak, ze kochac kogos, i mowic, ze kochamy, powinnismy w Twoim mniemaniu wtedy, gdy juz jestesmy pewni, ze intencje tej osoby sa dobre i czyste, "szczere i bezinteresowne", etc.
    To jest dla mnie naprawde straszne i takie topornie prostolinijne. Przede wszystkim sugeruje, ze kochamy za cos. Ze kochamy za zestaw cech, i jeszcze, ze poki nie jestesmy pewni, czy obiekt milosci jest czysty intencjonalnie, czy nie gniezdza sie w nim jakies aspekty i zamiary, mogace potencjalnie wywolac bol, to nie powinnismy sie zakochiwac ani tego oznajmiac.

    W takim wypadku milosc bylaby logicznym wyborem, otoczonym bhp, jakims projektem nastawionym na sukces.

    Gdy tymczasem, nawet gdy ktos jest nieporecznym obiektem uczuc, to wbrew logice i zyciowym sukcesom, czujemy cos do niego.
    Byc moze mozna komus tlumaczyc, ze nie ma sensu zywic do kogos uczuc, czy ze to sie nie oplaca. Ale sila uczuc wykracza pozs te tlumaczenia, gdy zderza sie z obcowaniem z ich obiektem.

    Tak mi sie wydaje. Wydaje mi sie, ze taka milosc, ktora Ty opisalas, to wybor taktyczny. Takie strategiczne tchorzostwo. I nuda. Ale nie wiem. To tylko moje zdanie.
  • Leila 25.11.2018
    Możliwe, że taka postawa jest w jakimś sensie formą obrony przed kolejnym zawodem lub zranieniem.
  • Komes 25.11.2018
    Miłość bywa różna i jest to pojęcie głębi z horyzontem, na podkładzie emocjonalnym. Bywa jak w " M jak miłość " , a jest i jak u de Sade...
  • Leila 25.11.2018
    Znam zbyt wiele jej oblicz, niestety nie tylko tych dobrych.
  • Komes 25.11.2018
    Znalazłem miłość wtedy, kiedy... przestałem szukać.
  • Leila 25.11.2018
    Ja również

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania