Kochanka
Witaj kochany to ja.
Kochanka twoja przyszła patrzeć, na twój ślub.
Lecz nie martw nie zniszczę ci, ty na kłamstwie budowanych przyszłych dni.
Zdążyłam już pogodzić z tym się, że zabawiłeś moim kosztem się.
A słowo kocham już przebrzmiałe jest.
Stara kawiarnia pamięta jeszcze ten czas, kiedy ty i ja, i świec blask.
Co paliły się, jak oczy me.
Lecz obraz tych dni dawno zbladł.
W pamięci twej, nie został żaden ślad.
I dziś bez skrupułów, miłość wmawiasz jej.
Patrzysz na mnie, a w twych oczach jest strach.
Ale wiem, że nie żałujesz tamtych lat.
Kto wie jak to skończyło by się, gdyby nie przyszedł lęk.
A teraz szczęścia życzę ci, na dalsze życia dni.
Dobra mina do złej gry, a po policzkach płynął łzy.
Bo to ślub mej przyjaciółki, która biedna nie świadoma jest.
Że jej ukochany, kiedyś ze mną dzielił sny.
Lecz to ja jestem na miejsu przegranym.
Adios mówię więc przez łzy.
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania