Kolejna odsłona toksycznej miłości
Kiedy ją kochalem, to ona nie kochała mnie, chodz o tym nie wiedziałem jeszcze wtedy.Byłem zaczadzony złudnym czarem miłości, zniewolonym przez chemię i biologię, a także oczarowany magią jej boskiego ciałem.Ta niewola i czar nie pozwalała mi trzezwo patrzeć na ten związek i zauważyć tego, co każda postronna osoba przejrzała by na wylot praktycznie już na sam widok tej istoty.Otóż jej wygląd aż kipiał od grzechu, gdy na nią się popatrzyło, to momentalnie zapalała się w mózgu czerwona lampka, ostrzegająca przed zgubnym wpływem jej diabelskiego uroku.Samo jej spojrzenie ukazywało w niej całą istote zła tego świata, jego najgorsze cechy, tyle że ładnie opakowane i polukrowane nutą słodyczy dla uśpienia czujności.W wyniku tego nasuwał się niekiedy szalony wniosek o jej agenturalnej roli, a sam związek był sprawnie zaplanowaną operacją której celem jest doprowadzenie do zguby całego rodzaju męskiego, ale następujące po sobie wydarzenia kazały brać na poważnie tą z pozoru szaloną teorię.Bo jak niby wytłumaczyć inaczej to, że mimo tego iż staralem się jak mogłem by uczynić jej życie bajką, to ona absolutnie tego nie zauważala, ani nie dostrzegała.Wręcz przeciwnie, miałem wrażenie że ona moją postawą pogardzała, a nawet uważała to za moją słabość, którą może wykorzystać do wbicia noża w moje plecy.I Faktycznie, tak się stało, tyle że ja akurat zorientowałem się o tym zbyt pózno, bym mógł się jeszcze uratować.Niestety nie wyszedłem z tego cało, choć przeżyłem, tyle że zostałem na lodzie, tzn.zostałem pozbawiany miejsca do egzystencji, środków do jako takiego wegetowania, godności i sprawności psychofizycznej.Wykorzystała moją naiwność, głupotę i chwilową utratę kontaktu z rzeczywistością, bo tak należało nazwać uczucie jakim do niej pałałem.Jeżeli faktycznie była agentką i pracowała dla kogoś komu zależało na tym żeby doprowadzić do upadku rodzaj męski, to odniósł całkowity sukces,a mnie jako facetowi prawie wbito gwózdz do trumny, lecz mnie udało się jednak wyjść na prostą, ponieważ uswiadomiłem sobie że to co się wydarzyło, było również ostrzeżeniem od niebios i nauczką przed wikłaniem się w związki bez uprzedniego dokładnego zlustrowania kandydatki na ukochaną.Jednak mój przypadek(jak sądze)był jednym z nielicznych w którym facet przejrzał na oczy co pozwoliło mu uchronić się przed dalszymi cierpieniami i w konsekwencji szybszą autodestrukcją.Większośc facet nie wyciągnęła właściwych wniosków z surowej lekcji jaką dostali od życia, i nadal z uporem maniaka pchali się do jaskini lwa z której musieli wyjść z poważnym uszczerbkiem.I to mnie martwi, bo jeżeli tak dalej pójdzie, to faktycznie z rodzajem męskim może się stać coś strasznego, a w konsekwencji może to zagrozić dalszej egzystencji całego rodzaju ludzkiego.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania