Kolejna przegrana - rozdział pierwszy

- Nancy! Ciocia Lucy dzwoniła, że ma już dla mnie pracę! - krzyknęła Kath.

- No, to mamy już to z głowy. - odpowiedziała Nancy, pakując ostatnie rzeczy do walizki.

- Zadzwonię jeszcze do panny Clary, że niedługo będziemy.

 

***

 

Równo o siódmej dwie przyjaciółki stały już na dworcu.

- Jestem taka podekscytowana Kati. Niedługo będziemy studentkami! - piszczała z zachwytu, ciemnowłosa.

- Nancy, mów do mnie Kath, jak Katharine. Nie Kati. Okej?

- Okej. - westchneła dziewiętnastolatka.

***

 

- Ojej, to mieszkanie jest cudowne! W rzeczywistości wygląda lepiej niż na zdjęciach! Prawda Kat... Kath?

- Może być. - odpowiedziała bez entuzjazmu, dziewczyna.

- Ja biorę ten pokój! - krzyknęła Nancy wpychając walizkę do środkowego pomieszczenia. Kath westchnęła. Wzięła swój bagaż i stukając obcasami doszła do ostatniego pokoju.

- O, świetnie! Już się zdecydowałaś, a co robimy z tamtym? - spytała Nancy wskazując na pierwszy pokój.

- Ten to pokój gościnny. Będą mogli przychodzić do niego twoi koledzy. Tylko zdala od mojego pokoju i kuchni!

- Jasne. Każdy kto tam wejdzie dostanie wałkiem po głowie. - powiedziała z pełnymi ustami.

- A udław się tą bułką!

- Dobra, nie ma o co się kłócić. Dobranoc!

 

Mieszkanie było naprawdę ładne. Znajdował się w nim mały przedpokój. Na wprost była łazienka. z prawej strony mieściła się kuchnia i niewielki schowek. a z lewej zaś trzy pokoje. W mieszkaniu dominowały kolory: błękitny i fioletowy. Meble były pomalowane na niebiesko, biało oraz czarno. Pokój Katharine był średniej wielkości. Ściany miały kolor fioletowy. Pomieszczenie zostało wyposarzone w dwie pufy, rozkładane łóżko, biórko oraz garderobę.

Nancy przypadł pokój o niebieskich ściansch. Pod oknem również znajdowało się biórko, a obak stało łóżko. Zamiast puf było jedno krzesło obrotowe.

Ostatni był największy, pomalowany na biało. Znajdowała się tam duża sofa, dwa fotele, stół oraz telewizor. Piękny salon zdobiły także obrazy.

 

***

 

- Pip... pip pip... pip...

- No nie. - niewyspana dziewczyna zwlokła się z łóżka by wyłczyć budzik.

- Siódma trzydzieści?! - krzyknęła i pobiegła do kuchni.

- Ty jeszcze w piżamie?

- Ja nie pracowałam w cukierni i nie jestem przyzwyczajona do wstawania o tej porze! - krzyknęła.

Chwyciła gofra przygotowaneho przez Kath i pobiegła do swojego pokoju.

Po dziesięciu minutach wróciła ubrana i pomalowana.

- Dobra... ja tylko napiję się wody i możemy iść. - powiedziała zdyszana.

 

Dwie dziewczyny wchodzące na uniwersytet zrobiły wrażenie na chłopakach. Jedna chodząca na obcasach jakby robiła to od urodzenia. Z jasnymi, długimi do pasa włosami i fiołkowymi oczami z lodowatym wyrazem twarzy.

Druga niższa z ciemnymi, krótkimi włosami. Ubrana w niebieską sukienkę i jeansowe bolerko. Z pasującym do niej lekkim makijażem i ciekawym uśmiechem.

 

***

 

- Było odlotowo!

- Może być. - odpowiedziała niezainteresowana Kath.

- A tak wogóle to poszłabyś mi do sklepu?

- Czego potrzebujesz?

- Czterech dużych paczek chusteczek.

- Nancy?! Przeciesz ty nie masz kataru!

- No tak ale będę je sklejać i układać w zamek. - powiedziała z radosnymi oczami.

- ...Jesteś nienormalna. - stwierdziła Kath - dziewczyno ty masz już osiem wazonów z papierowymi kwiatkami , dwa jakieś eukaliptusy z modeliny, dwa bukiety róż z bibuły. Nie zapominając o trzech choinkach z płatków kosmetycznych. A gdyby to ci nie starszało masz jeszcze czapkę z poprzyklejanymi kawałkami płyty.

I ci się zachciewa zamku z chusteczek?!

- No a co w tym złego? - niewinnie spytała Nancy.

- Grr... Dobra idę ci do tego sklepu.

 

***

 

Kath przypomniała sobie, że miała jeszcze kupić cukier. Skręciła w następną alejkę. Cicho przeklnęła gdy zobaczyła produkt na najwyższej półce. Stanęła na palcach i wyciągnęła rękę. Nic z tego. Miała na sobie kozaki nie szpilki, chociaż one dużo by nie pomogły. Nagle zobaczyła czyjąś rękę. Zmarszczyła brwi.

- Proszę.

Zadrżała. Ten głos...

Choć taki zmieniony ale jednak bardzo podobny. On...

Bolesne wspomnienie...

Jednak szybko się opanowała, wzięła cukier, rzuciła ciche "dziękuję" i nawet nie patrząc na chłopaka, szybkim krokiem poszła w stronę kasy...

 

***

 

Bardzo dziękuję Ewelinie która pomogła mi w napisaniu tego opowiadania.

Za wszelkie błędy przepraszam.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • No fajnie fajnie, tylko rozwinęłabym rozmowy i wogóle troszkę więcej napisała o bohaterkach.
    Zostawiam 5.
  • Margerita 18.09.2016
    pięć po sto kroć pięć

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania