Kolejny poniedziałek

Dawno mnie tu nie było, czas to zmienić i lekko nadrobić.

Zabrakło czasu i siły żeby posiedzieć jeszcze przed kompem po robocie, więc skupienie się nad względnie sensownym myślotokiem było niemożliwe.

 

Teraz też jakoś idealnie nie jest, ale przynajmniej mam w czym wybierać jeśli chodzi o treści, w końcu jestem trzy dni w plecy.

 

Zaczynamy, więc na potrzeby wyłącznie mojego komfortu załóżmy, że jest poniedziałek, ale tydzień temu.

 

W tym tygodniu jestem względnie zmuszony do wstawania rano, po prostu pracuje na ósmą i choćby skały srały muszę być na czas.

 

Powinienem zapierdalać w podskokach do biura ale na szczęście zaspałem i zostałem w domu.

 

W związku z tym, że nie musiałem nigdzie się śpieszyć poszliśmy z Żoną na spacer z psami.

 

Tutaj zrobimy sobie szybką podróż do południa, bo nie ma co kombinować. W trakcie roboty jest robota i tyle.

 

Mój Patronus zarządził wypad do pepco, rzekomo w konkretnym celu, ale jak zwykle zamiast iść od razu po to po co mieliśmy to zatrzymaliśmy się absolutnie w każdej alejce oglądając jakieś gówno.

 

Po pracy mam nieco krótszy lont niż przed nią więc wszelkie bodźce i inne pchające się na mnie kurwiska wyprowadzały mnie z równowagi. Czułem, że nawet niedawne zapasy z Żoną nie są w stanie powstrzymać wybuchu złości który niewątpliwie zaraz nastąpi.

 

I tu mi coś odjebało, zamiast wybuchnąć wkurwem, postanowiłem po prostu komentować zachowania ludzi na głos.

 

Nie mam pojęcia, czy jak ktoś się na mnie bezwstydnie pchał, zdawał sobie sprawę, że jak mówię coś pokroju "no którędy Ty głupia pizdo" było to skierowane właśnie do takiego osobnika.

 

Niemniej, dla mnie było to jak lekarstwo, wszak szczerość jest złotem.

 

Oprócz tego udało mi się wyładować na wszystkich tych ślepych kutasach.

Najgorzej mieli Ci, którzy akurat kucając byli na wysokości mojej dupy. Tak. Postanowiłem w ramach frustracji po prostu zjebać się na ludzi w sklepie.

 

Ostatecznie kupiliśmy plastikowe pudełka, jakieś gówno i poszliśmy do pizzerii obok kupić sobie szybką kawkę.

 

Nie jestem recenzentem więc nie będę się wypowiadać, była ok, generalnie latte ciężko zjebać.

 

Jako, że jesteśmy zwariowaną parą to spontanicznie poszliśmy do empika kupić sobie książki.

 

Okazało się, że "Harry Potter" nie jest na promocji, więc zamiast tego kupiliśmy w pewnym sensie poradnik - "trening to za mało" i książkę seryjnego mordercy. Być może jedna z nich pozwoli mi znaleźć nowe sposoby żeby odreagować stres.

 

Od tego momentu historia bardzo szybko dobiega końca, niestety moja Żona miała od rana sraczkę i musieliśmy wracać do domu. Potem wiadomo, rozładowany pad w jedną dłoń, naładowana lufa w drugą i można powolutku wkraczać do następnego dnia.

 

Witaj wtorku.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania