kolejny próby pstrykania palcami
choć szukam miejsca przy ognisku, nie
czytam jeszcze z iskier. ogrzewam się
cudzym ciepłem. drewniany konik
w rękach nie ożywa, tylko oczy
mu się świecą, kiedy rozgrzebuję patykiem
płonący stos.
dostałem go od kobiety,
która obiecała, że w zabawki da się wgnieść
duszę, trzeba tylko wprowadzić dłonie
w odpowiednie wibracje.
wieczorem słucham bajek o łąkach bujnych
jak klepsydry zmarłych na covid. mój kaszel
nie jest gorszy od ich kaszlu.
nad ranem szron pokrywa ostatnie z płomyków.
dym tli się ledwo z języka. łuna nad ustami
zanosi się płaczem i z łoskotem
uderza o ziemię.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania