Poprzednie częściKolonoskowskie

Kolonoskowskie. Cz. III

Odłożył portret, obok innych, na wpół skończonych, stojących pod ścianą. Każdy miał w sobie, jakąś cześć jej - linię policzka, nierówność ramion - znamię, między kciukiem a prawym nadgarstkiem, po którym zawsze się rozpoznawali. I oczy.

Przeglądała je kolejno, próbując wyobrazić go sobie, jak w tym dusznym pomieszczeniu, kawałkiem węgla próbuje wskrzesić pamięć o niej. Czuła, jakby przeglądała się w lustrze, choć głębiej.

Zawsze zadziwialo ją, jak on ją widzi. Że na każdym zdjęciu, rysunku - choć przecież niezgrabny, obiektywnie brzydki - widać ją bardziej.

Wyrwał ją z zamyślenia, łapiąc za dłoń i ciągnąc w kierunku drzwi wejściowych. Zdążyła jeszcze zastanowić się, że wejściowe i wyjściowe, dzieli tylko kierunek. Intencja.

Wyszli przed dom, na upalne, skrzace się miliardem owoców przedpołudnie.

Drzewa sięgały aż do horyzontu i dalej, a zapach jabłek był wręcz namacalny. Miało się wrażenie, że wystarczy sięgnąć ręką przed siebie i złapać kęs.

Minęli płotek, zbity z nierównych desek, czy czegoś przypominającego raczej drewno, a w istocie będącego jakąś rośliną, z powykrzywianymi, twardymi łodygami i listkami w kolorze października.

– A więc jesień... – rzuciła przed siebie, w jego plecy. Nie odpowiedział, nie odwrócił się nawet, prowadząc ją uparcie w kierunku pierwszego drzewa, stojącego na skraju drobnego pagórka, którego nie było tu, kiedy przyleciała. Na jednej z gałęzi, tej największej, zawieszone były dwie huśtawki, czerwone jak zmierzch w środku lata. Posadził ją na jednej, sięgnął dłonią po jabłko, po czym również usiadł i podał jej, do spróbowania.

– Uważaj, są nieco cierpkie, ale kiedy już spróbujesz, zrozumiesz dlaczego.

Przyjrzała mu się uważnie, z delikatnym niepokojem. Coś tu nie grało. W jego spojrzeniu, dało się odczytać jakieś napięcie, może nawet strach, tak bardzo niepasujący do niego, że zwyczajnie ją przeraził. Ale ufała mu, wiedziała że nie da jej zrobić krzywdy.

Więc ugryzła...

Średnia ocena: 2.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Smerfowa Stonoga 2 miesiące temu
    Tytuł kojarzy się z kolonoskopią, to zamierzone Marcinku?
  • Pulinaaa 2 miesiące temu
    Też nie rozumiem dlaczego taki tytuł?możesz objawić?
  • Pulinaaa 2 miesiące temu
    Objasnic 😉🤭
  • najmniejsza 2 miesiące temu
    Adam i Ewa w wersji odwróconej? To że żałuje to jeszcze potrafię sobie wyobrazić ale to że ona( obserwatorka) ugryzła to już niekoniecznie.Nie wszyscy mają te same intencje a nawet bym powiedziała że taki ,,Adam " nie ma takich samych wobec każdej .Prędzej bym powiedziała że skuszenie na jabłko od Klolononowej wyszło niż od niego ,znając ją i jej...zagrywki i temperament
    Klonowskie ci się udało .
  • Marzena 2 miesiące temu
    Przemiłe zakończenie:))))

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania