Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Kolorowanie

Piękny widok. Dla opiekuna najpiękniejszy. Siedzą i kolorują. Z językami na wierzchu siedzą. I kolorują. Niekochane czterdziestoletnie dzieci. W ramach zajęć wyższej uważności. Kredkami w kowidowym darze od zaprzyjaźnionego banku, na pobudzenie serotoniny. Szybko to trzeba ogłosić na facebuku i newsleterze. Jak słodko brzmieć będzie to w raportach. Jakie otwiera to nowe możliwości funduszy. Przez chwilę są kolorowaniem, a nie krzykiem i ćpaniem. Ich kolorowanie to szczyt naszych "Uciechowych" możliwości. Troje wybrańców pośród czterdziestu, którzy widocznie na kolorowanie nie są jeszcze gotowi. Wielki sukces systemu pomocowego przy współudziale kierownika Janka i jego kreatywnego timu. Osiem lat studiów nie poszło na marne. Jezu, jak to kolorowanie na wszystkich pozytywnie działa! Jak cicho i przyjemnie. Tak, to ma sens. Zaopiekujmy się więc nimi jeszcze bardziej i stwórzmy im społeczność kolorowaczy, według ministerialnych zaleceń na depresję, a potem dostarczmy im oksytocyny i pobawmy się w dom, którego nigdy nie mieli. Rozwiesimy dzisiejsze rysunki po ośrodku. Niech im przypomną o wyższości kolorowanek nad heroiną. Pochwalmy wszystkich bez wyjątku, choćby za krzyżyk lub kreskę. Niech tak wstąpią na ścieżkę dopaminy. Inspekcja opieki wystawi nam za to najwyższą notę. A najlepsze rysunki zawisną na ścianach zaprzyjaźnionego banku.

 

Plan kolorowania jest prosty. Oparty na trójkącie Karpmana. Po pierwsze utrzymać ich przy życiu, pilnując przy tym, by za bardzo nie wybili się na samodzielność. Potem zwalić całą winę za ich nieszczęścia na kapitalizm, dziecięce traumy i nieudolność innych ośrodków, kreując się na ich jedynych wybawców. Nie dajmy im przy tym, broń boże, dorosnąć wzmiankami o indywidualnej odpowiedzialności. Przecież chodzi nam o to, by przy naszych dorosłych bobasach poczuć się lepiej i stłumić naszą własną wewnętrzną pustkę. Koniec końców to wszystko jest bardziej dla nas niż dla nich. Choć na początku nie zdajemy sobie z tego sprawy. Im przecież może pomóc tylko wyjście ze stanu dziecka i wzięcie odpowiedzialności za swoje życie. Ale tak naprawdę trzymanie ich w stanie niemowlęctwa jest potrzebne nam. Możemy łudzić się, że jesteśmy mądrzejsi i czegoś warci. My fałszywi przyjaciele z urzędu, przypadkowi opiekunowie nie chcemy im wyjawić krępującej prawdy: jesteście więźniami naszych własnych zwichnięć i nikt wam nie pomoże, jeśli nie pomożecie sobie sami.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Unikat 21.12.2020
    Taka piosenka jest T.Love, gdzie Muniek Staszyc śpiewa "schodzę do nich z pagórka", ale ja twierdzę, że to kiepska metafora jest.

    Co do tekstu, cóż, podziwiam pewność siebie. Inna inszość że to samiutka prawda. No nic.
  • Józef Kemilk 21.12.2020
    Nie znam aktualnych metod terapeutycznych, faktem jest, że dorośli są coraz mniej dorośli.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania