Kolory

Zamykam oczy, lecz nadal tu jestem. Letarg. Jest za płytko, za ciemno, za cicho… nijak. Jedenasta, dwunasta, pierwsza, pustka powoli daje o sobie znać. Lewy, prawy bok, plecy. Łóżko zdaje się być nie moje, dziwne obce, jakieś takie… byle jakie. Nie czuję go, nie czuję siebie, jedyne, co czuję to myśli, coraz bardziej chaotyczne, splątane i wredne, grzebiące w mojej głowie jak złośliwe robaczki. Obłażą mnie całą, wkurwiając i drażniąc, i za nic nie dając się odgonić. Dopadają mnie jak stado wściekłych, natrętnych much, nikczemnie uprzykrzając mi życie.

Nędzna głusza. Cielesne braki stają się coraz większe i bardziej nieznośne; stojące za ścianą, za brudnym lustrem białe, niebieskie i żółte antidota kuszą i kuszą, nie pozwalając odpłynąć w krainę chwilowego spokoju.

Walczę. Biję się ze sobą wiedząc, że nie mogę, nie powinnam, że ulgę policzę jedynie w bezbarwnie mijających, idących ku zatraceniu tysiącach sekund.

Buntuję się, opieram czarnym żądzom, kurczowo zaciskając na prześcieradle kościste, blade palce. Nie wierzę, że należą do mnie, czemu wydają się tak bardzo obce?

Za oknem mrok, w umyśle chaos, przecinany kuszącymi, wołającymi mnie kolorami.

 

Wstaję, poddałam się. Przysięgając sobie nikczemnie, że to już ostatni, lub przynajmniej przedostatni raz idę, coraz chętniej stawiam kroki, wykręcana pożądaniem i daną samej sobie obietnicą ulgi.

Zimna posadzka, klamka i już jestem, w końcu jestem w przedsionku mojego piekielnego azylu.

Chwytam obiekty obsesji, te trzy fałszywe suki, od zawsze nierozłączne, od zawsze zwycięskie, od zawsze razem.

 

Biel – na początek wystarczy… mam nadzieję. Przelatujący przez gardło mały bożek, popychany cudowną, palącą w przełyku wodą życia i ciepło.

Odliczanie. Wkurzające minuty mijają zbyt wolno, chciałabym móc przesunąć wskazówki. Rarytas rozłazi się zbyt opornie, nie mógłby szybciej, do cholery?

Ogarnia mnie złość i zniecierpliwienie, domagam się czegoś więcej, chcę szybciej i mocniej…

Kolejny łyk, aby napędzić lenia, i kolejny, i jeszcze jeden – ten już na pewno będzie ostatni. Ciepło zamienia się w gorąco, które w końcu pomogło. Pigułka podniecającym bałaganem rozkosznie rozpływa się w moim ciele, dając upragnione ukojenie.

Zaczyna się… w końcu.

Chory uśmiech satysfakcji oplata moją wyssaną z życia twarz, każdy nerw i mięsień otula nieskazitelnie błogi dotyk, dotyk, który za każdym razem może być tym ostatnim.

Świetnie, przepięknie, bosko! Okraszona satysfakcjonującą obojętnością leżę na wznak, szczęśliwa z efektów pocieszenia. Ciemność już nie wkurwia, teraz jest najlepszą terapeutką, kumpelą, jest jak całująca przed snem matka.

Tkwię bezwładnie, podziwiając pełzające nad moją głową postaci. Uwolnione duchy drzew, łażące po moim suficie niczym aktorzy niemego, czarno-białego filmu. Nie boję się ich, już nie, przecież są tak utalentowani, tak zachwycający, tak cudowni. Diabelsko wysportowane bestie, umieją wejść na szafę, regał, wskoczyć na drzwi... Zazdroszczę im.

 

Noc nabrała mocy, szarość mojej podświadomości opatuliła się zgubną tęczą otępienia, umilając bezsennie mijające godziny. Do czasu.

Pastylka z wolna zaczyna tracić swój urok i blednie, rozpaczliwie wołając o pomoc. Pomogę jej więc tak, jak ona pomogła mnie.

 

Czerwień w towarzystwie błękitu, żeby nie było jej smutno i kolejna porcja procentów – to powinno wystarczyć. Płyn jest coraz smaczniejszy, coraz słodszy, coraz bardziej pomocny. Cienie zaczynają ruszać się szybciej i wścieklej, jakby się wkurzyły. Schodzą coraz niżej i niżej, czyżby chciały utulić mnie do snu?

Boję się, zaczynam panikować; dlaczego tak się zachowują? Wiem, dlaczego. Widziały moją zbrodnię i są złe, nie chcą, abym przegapiła przedstawienie. Tańczące nade mną gałęzie opanowały już cały sufit i zaczynają się śmiać, drwią ze mnie i z mojej słabości. Lecz nie, to nie gałęzie, to szpony, wściekłe łapska, gotowe rozerwać mnie na kawałki za moją bezczelną ignorancję.

Piję coraz szybciej, aby je zagłuszyć, zabić, chcę, aby już zniknęły. Omotana bezgraniczną kołomyją wtłaczam więcej i więcej, zachłanniej, usilnie próbując wydostać się z pułapki własnego pokoju.

Myśli uciekły, rozum się zepsuł, nie powstrzymując mnie ani na chwilę przed następną porcją kolorów. One muszą mi pomóc. Tak, na pewno pomogą, zaraz, za chwilę przegonią szkarady.

 

Szarość, ciemności i szum. Monstra się rozpływają, tak, jak w tej w całej beznadziejności zaczynam rozpływać się ja.

Brązowa butelka wypada mi z dłoni…

Średnia ocena: 4.2  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (26)

  • Trzy Cztery 14.09.2022
    "Kolory", które mają zabić "szarość, ciemności i szum".
    Noc walki, pewnie nie pierwsza i nie ostatnia, dobrze opisana.

    Przez moment skojarzyłam to opowiadanie z wersami wiersza "abra" IgiIgi:

    ćma lecąc na spalenie
    mogła pomylić swój cień z motylim
  • Trzy Cztery 14.09.2022
    Wróciłam na chwilę. Myślę o tym cieniu, którego można nie rozpoznać. Że ćma, lecąc na spalenie, może pomylić swój cień z motylim. To bardzo ładne wersy IgiIgi i naprawdę pasują do Twojego opowiadania, opowiadania o ułudzie, o czymś niedotykalnym, co bywa potrzebne, ale też wyniszczające.

    W jednym z wierszy Norwida są takie wersy:

    Cień zmieni się, gdy ku mnie skiniesz ręką,
    Bo on nie kłamie!

    I te wersy też sobie teraz przypomniałam. O co chodzi u Norwida? Może też o ułudę, i też o właściwe odczytanie cienia:

    "Daj mi wstążkę błękitną…" (Cyprian Kamil Norwid)

    Daj mi wstążkę błękitną — oddam ci ją
    Bez opóźnienia…
    Albo — daj mi cień twój z giętką twą szyją:
    — Nie! nie chcę cienia.

    Cień zmieni się, gdy ku mnie skiniesz ręką,
    Bo on nie kłamie!
    Nic od ciebie nie chcę, śliczna panienko,
    Usuwam ramię…

    Bywałem ja od Boga nagrodzonym,
    Rzeczą mniej wielką:
    Spadłym listkiem, do szyby przyklejonym,
    Deszczu kropelką.
  • ZielonoMi 14.09.2022
    Muszę obadać, bo nie znam.?
  • ZielonoMi 14.09.2022
    Trzy Cztery Ja bym napisała: daj mi kawał cienia, to się schował, kurwa, bo nie mogę już PACZEĆ. To na nasz rząd, a ogólnie to inna końcówka by była. Miło Cię widzieć.?
  • ZielonoMi 14.09.2022
    Schowam*
  • Dekaos Dondi 14.09.2022
    ZielonoMi↔Jakby jakaś siła, wyciskała strumień myśli, zwątpień, wkurzeń i kazała się z tym uprać, właścicielce tych różowych pofałdowanych półkul. Taniec szarych cieni sufitowych, w wirowaniu kolorowej karuzeli, wyplata specyficzny klimat niepewności↔Kto wyleci z krzesełka w rozpłynięciu. Dzieje się:)↔Pozdrawiam?:)
  • ZielonoMi 14.09.2022
    Dxirki?
  • Szpilka 15.09.2022
    Natrętne myśli to objaw nerwicy natręctw, bardzo barwnie i obrazowo opisałaś ów stan. Przy napadzie złych myśli warto pomyśleć o czymś przyjemnym i wizualizować obraz, nie jest to łatwe, ale osiągalne. Amerykańscy żołnierze są w stanie zasypiać na komendę, wystarczy sobie wyobrazić np. hamak i siebie w nim, też mam takie wspomnienie w hamaku i wskakującego psiaka, który układał się obok mnie, mimo że nie mój psiak ?

    Piątak ?
  • ZielonoMi 24.09.2022
    ?
  • Where Is My Mind 5 miesięcy temu
    "Biję się ze sobą, wiedząc, że"
  • Grafomanka 5 miesięcy temu
    Biję się ze sobą, widząc że
  • Where Is My Mind 5 miesięcy temu
    Grafomanka, A dzięki:) Rozważałem ten wariant.
  • Alienator 5 miesięcy temu
    Where Is My Mind To świetny przykład, kiedy błędna składnia niszczy interpunkcję. Twój przykład ma poprawnie wstawione przecinki, a wygląda kulawo ze względu na kiepską składnie. Wariant betti błędny, bo nie uwzględnia dalszej części zdania. (Biję się ze sobą, wiedząc że nie mogę). W tym wariancie zostają dwa czasowniki nieoddzielone spójnikiem.

    Najlepszym rozwiązaniem jest zastąpienie imiesłowu czasownikiem i dodanie spójnika, który uporządkuje szyk. Czyli:
    Biję się ze sobą, chociaż wiem, że nie mogę, a przynajmniej nie powinnam...
  • Where Is My Mind 5 miesięcy temu
    Alienator, Pierwsza myśl - paradoks, a tu są fachowe rozwiązania... Ali, potrafisz natchnąć, byle te rozwiązania mieć w kopule jako pokłady zasobów do czerpania, proste a genialne, tak to robią fachowcy.
  • Grafomanka 5 miesięcy temu
    Where Is My Mind, wstawiaj pełne zdania, inaczej polegniemy... xD
  • Where Is My Mind 5 miesięcy temu
    Grafomanka, Liczyłem, że Zielona zaluka, wpadnie i zrobi poprawienie, się okopała czasowo, na LOlu pewnie:)
  • ZielonoMi 4 miesiące temu
    Where Is My Mind zielona grubo imprezowała, ale od dziś przestała, i jak dojdzie do siebie, z Yankiem pogada.😘😘😘
  • Where Is My Mind 4 miesiące temu
    ZielonoMi, Wiadomo, impreza to są poważne sprawy, zna się to, zna...
  • Where Is My Mind 4 miesiące temu
    ZielonoMi, Tu sobie Zielona zaluka, zarys, nie będzie na tych samych stronach, po końcu opka drugiego opka itd. ale taki mniej więcej byłby układ stron i czcionka.
    https://hostuje.net/file.php?id=5362247cbb122209c791a9b8145dfb19
  • Where Is My Mind Pierdolicie sami ze sobą, a ja na pitoleniu więdnę ;(
  • Where Is My Mind 4 miesiące temu
    Węgorz Braun Szczęść Morze, :)
  • Where Is My Mind 4 miesiące temu
    Zajawki skasowane, niech Zielona podeśle mail, jak dojdzie do siebie, powinna przejrzeć na pewnym etapie. Jak podeśle, niech napisze, że to jej mail:)
  • Where Is My Mind 4 miesiące temu
    ZielonoMi, Z Panienką ZielonoMi chyba nie będziemy nic ustalać, polecimy według wizji spontanicznej po schemacie, bo na kontakt się nie doczekamy (nie sprawdzałem dziś chyba maila, nocą zalukam), ale jak coś, to tego, jak wyżej. Też może być. czyli: "czy dobrze" - spaniale! Nie przełamuj się jeśli nie możesz:)
  • Grafomanka 5 miesięcy temu
    ''Przecinka przed "że" nie stawiamy w kilku przypadkach. Najczęściej nie stawiamy go, gdy "że" jest częścią spójnika złożonego (np. "chyba że", "mimo że", "dlatego że") i w zdaniach współrzędnych po spójnikach łączących, rozłącznych lub wyłączających ("i", "oraz", "lub", "albo", "ani").
    Szczegółowe wyjaśnienia:
    1. Spójniki złożone:
    Gdy "że" jest częścią spójnika złożonego, przecinek stawia się przed całym wyrażeniem, a nie tylko przed "że". Przykłady to: "chyba że", "mimo że", "dlatego że", "jako że", "tym bardziej że".
    Przykład: "Nie pójdę tam, chyba że mi zapłacą".
    Przykład: "Byłem zmęczony, mimo że się wyspałem".
    Przykład: "Zrobił to, dlatego że musiał".
    2. Zdania współrzędne:
    W zdaniach współrzędnych, gdzie "że" jest powtórzone po spójniku łączącym, rozłącznym lub wyłączającym, nie stawiamy przecinka przed drugim "że". Typowe połączenia to: "i że", "oraz że", "lub że", "albo że", "ani że".
    Przykład: "Wiedział, że to się uda i że wszystko będzie dobrze".
    Przykład: "Zastanawiał się, czy to zrobi i że może lepiej tego nie robić".
    Przykład: "Nie wiedział, czy go lubi ani że go nie lubi".
    3. "Ledwo że" / "ledwie że":
    W wyrażeniu "ledwo że" lub "ledwie że" w zdaniu pojedynczym nie stawia się przecinka.
    Przykład: "Miał ledwo że widoczną bliznę".
    Podsumowując, przecinek przed "że" opuszczamy, gdy "że" jest częścią spójnika złożonego lub w zdaniach współrzędnych, gdzie "że" występuje po spójnikach łącznych, rozłącznych lub wyłączających, a także w wyrażeniu "ledwo że" lub "ledwie że" w zdaniu pojedynczym''

    Może to trochę pomoże...
  • Where Is My Mind 5 miesięcy temu
    Na pewno wpłynie w jakimś małym stopniu, bo to zależy, kto, jak pojmuje.
  • Where Is My Mind 5 miesięcy temu
    Poszedł dar przyjaźni na mail.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania