Kompot. Trudny powrót do życia - recenzja książki

Z wielką przyjemnością i ciekawością przeczytałem książkę Tadeusza Detko "Kompot. Trudny powrót do życia", będącą autobiografią ćpuna, opisującą jego odejście od narkotyków i nawrócenie się. Autor poruszył temat ważny i interesujący mnie jako studenta resocjalizacji (aczkolwiek w samej dziedzinie narkotyków jestem słaby i nie mam zamiaru się tym zajmować zawodowo). Książka ta jest też dla mnie o tyle ważna, że znam autora osobiście i to już od dawna.

 

Wprawdzie generalnie jestem krytycznie nastawiony do wypowiadania się przez ludzi świeckich na temat ich wiary, gdyż kojarzy mi się to z nawiedzonym misjonarzowaniem, jednak Tadeusz umiał przedstawić to w sposób subtelny oraz właściwie ograniczyć wątek religijny w książce. Po za tym jest zawodowo katechetą, więc niektóre wzmianki religijne mogą być zrozumiałe.

 

Co ciekawe, książka ma częściowo charakter polemiczny. I tutaj rodzi się pytanie z kim i o czym Tadeusz polemizuje? Oto odpowiedź. 3 VII 2003 dodatek do Gazety Wyborczej Duży format publikował artykuł Macieja Kozłowskiego pt. "Moje heroina", później rozszerzoną wersję tego tekstu wydało wydawnictwo Znak w formie książkowej. Maciej Kozłowski był członkiem tej samej ekipy ćpunów, co Tadeusz, jednak po latach ich refleksję nad dawnym problem są rozbieżne. Jednakże wątek polemiczny jest dopiero na końcu książki i dlatego odłożę go na później.

 

Zanim przejdę do opisu, chciałbym poinformować czytelników, jak poznałem Tadeusza. Jest to wprawdzie odejście od oceny samej książki, lecz myślę, że będę uczciwy, pisząc o tym. Tadeusz ukończył filozofię i studia podyplomowe uprawniające go do nauki języków francuskiego i hiszpańskiego i został nauczycielem w liceach przy młodzieżowych ośrodkach socjalterapii (nie mylić z ośrodkami socjalterapii typu karnego), najpierw w SOS-ie, potem w Kącie. Chciał pomagać takim, którzy (jak kiedyś on) zbłądzili. Tadeusza poznałem w Kącie, gdyż byłem tam jednym z uczniów (jednak, moje problemy były zgoła inne niż Tadeusza, a w temacie narkotyków jestem "dziewicą").

 

Przez większość książki Tadeusz opisuje swoje wspomnienia z ćpania i z wychodzenia z tego. Są to opowieści ujmujące i dobrze oddające stan umysłu młodego narkomana. Autor nie zatrzymuje się na zwykłym podaniu faktów z swojego życia, on również próbuje odpowiedzieć na dwa pytania. Pierwsze to dlaczego sięgnął po narkotyki, a drugie dlaczego je odłożył? Czyni to książkę cenną i ciekawą.

 

Tadeusz (jak się możemy dowiedzieć z książki) pochodził z rodziny partyjnej inteligencji. Nie był wychowywany po katolicku (aczkolwiek rodzina formalnie nie była ateistyczna). Chodził wprawdzie na religię, lecz próba połączenia wiary z oświeceniowymi ideami jego domu nie była na dłuższą metę możliwa, właściwie byłaby jakąś schizofrenią. Tadeusz musiał wybrać i wybrał ateizm. Paradoksalnie to doświadczenie pomaga mu teraz w pracy katechety, gdyż stara się unikać tych błędów, którym kiedyś zrazili go jego nauczyciele.

 

Później jego rodzice wyjechali na placówkę do Francji, a on razem z nimi. Wyjazd okazał się niefortunny, gdyż za granicą dowiedział się o zbrodniach komunistycznych. System, który popierali jego rodzice, okazał się takim samym złem jak Kościół (jeśli nawet nie gorszym). Zrozumiał wtedy, że był wychowywany w kłamstwie, a także generalnie zwątpił w ludzkość. Tadeuszowi zostało już tylko jedno, ucieczka w nihilizm.

 

I w ten sposób dołączył najpierw do grupy łobuzów, a potem narkomanów. Następnie jest długi opis terapii i pobytu w ośrodku. I tam dowiadujemy się, jak Tadeusz się wyleczył. Oczywiście wyleczenie nie oznacza tutaj tylko zaprzestania brania czy zrozumienia własnego błędu. Wyleczyć się oznacza tutaj całkowicie odciąć się od dawnego siebie. Tadeusz może wręcz wzruszyć czytelnika, opowiadając, jakie uczucia, myśli i emocje towarzyszyły mu podczas "przebudzenia".

 

Wspomina też swoje nawrócenie. Zaczęło się od lektury Mistrzów Zen (których do dzisiaj sobie ceni), później zaczął czytać innych mistyków, w tym Katolickich Świętych. Paradoksalnie więc filozofia Dalekiego Wschodu pomogła mu w powrocie na łono Kościoła. Oczywiście są to sprawy na tyle Indywidualne i osobiste, że trudno mi jest dokładnie przedstawić jego wspomnienia.

 

Jeżeli chcecie je w pełni poznać, musicie sięgnąć do źródła i przeczytać omawianą książkę. Aczkolwiek muszę tutaj podać jeden minus. Jakkolwiek ta historia jest opowiedziana w przejmujący sposób, to jednak niektóre momenty są opisane enigmatycznie i zbytnio ogólnikowo, przykładowo nie wiemy, ile Tadeusz miał lat, kiedy zaczął ćpać, a ile kiedy skończył? Ten mały błąd powoduje u czytelnika pewien niedosyt.

 

W drugiej (krótszej) części Tadeusz przechodzi do polemiki z dr Kozłowskim. Automatycznie styl książki się zmienia. Teraz mamy zamiast wzruszających wspomnień logiczną (czasem ostrą) argumentację. Trochę jest mi trudno odnieść się do tej części, gdyż nie czytałem "Mojej heroiny", z którą polemizuje.

 

Z tego, co wiem, dr Kozłowski jest lekarzem psychiatrą uzależnionym od narkotyków. Za swoją chorobę obwinia polskich terapeutów, którzy nie umieli mu udzielić pomocy. Postanowił więc stworzyć własny ośrodek, w którym będzie jednocześnie pacjentem i dyrektorem. Brzmi to paradoksalnie!

 

Na czym polega konflikt pomiędzy Tadeuszem a dr Kozłowskim? Otóż Tadeusz reprezentuje szkołę surowego, ostrego, konsekwentnego leczenia narkomanii poprzez stanowcze nakazanie narkomanowi zaprzestania ćpania. Tymczasem Kozłowski propaguje metodę wyprowadzania z narkomani poprzez "róbta, co chceta".

 

Z góry informuję, nie mogę zaręczyć, iż w każdym punkcie swojej polemiki Tadeusz ma rację, jednak nie mogę odmówić jego argumentacji celności i logiczności. Ma jasno wyrażone i sprecyzowane poglądy, które wynikają nie tylko z jego przemyśleń, ale również z doświadczeń życiowych. Oczywiście można dostrzec pewne niespójności. Tadeusz zarzuca swoim oponentom używanie słów w niewłaściwym znaczeniu, ale w innym miejscu pisze, żeby do słów się nie przywiązywać. Również jego stosunek do prohibicji jest niedoprecyzowany. Jednak te drobnostki są mało widoczne wśród tylu mądrych uwag.

 

Jest to ciekawa polemika, gdyż Tadeusz jest osobą nie mającą wykształcenia związanego z psychoterapią, natomiast przezwyciężył własny nałóg. Kozłowski na odwrót, jest wykształconym psychiatrą, ale nie uwolnił się od narkotyków. Mamy więc tutaj spór wiedzy naukowej z doświadczeniem.

 

Książka jest naprawdę ciekawa, napisana przyjemnym językiem (aczkolwiek początkowo może się on wydać zbytnio kolokwialny) i pokazująca życiową mądrość autora. Gdy kończyłem ją czytać, aż łzy popłynęły mi po policzkach, tak bardzo byłem wzruszony. Moja zmarła babcia powiadała, że najciekawsze książki to biografie i autobiografie. To prawda, gdyż cóż może być ciekawsze niż życie.

 

Marek Adam Grabowski

 

Ps. Jest to archiwalna recenzja dawno wydanej książki. Początkowo nie zamierzałem jej już ponownie publikować; później zaś długo zastanawiałem się czy do niej przypominać czy nie. Ponieważ do książki już nie wracałem nie wiem jakie zrobiłaby dzisiaj na mnie wrażenie. Na pewno jednak niektóre fragmenty opisałbym inaczej. Moja sytuacja zmieniła się od tego czasu. Nie studiuję już resocjalizacji oraz wróciłem do praktykowania Katolicyzmu (uważnie czytający zauważą, iż tę recenzję pisałem z pozycji niekatolika). Czemu wrzuciłem ten tekst? Gdy Tadeusz w Wielki Wtorek zmarł na covida. Wygrał z narkotykami, ale z epidemią już nie. Postanowiłem w ten sposób oddać mu hołd. Ostatni raz widziałem go w styczniu tego roku. Powiedziałem mu, że obroniłem (na filozofii) prace magisterską z wpływu cynizmu na filozofię wczesnochrześcijańską i zamierzam ją w zmienionej wersji opublikować. Był zdziwiony i zainteresowany, ale miał czasu na dłuższa rozmowę. Mieliśmy do tematu wrócić później.  Nie będzie nam to dane. Wiele nas różniła; mieliśmy inne zdania o kościele, polityce czy o samej pandemii (co brzmi paradoksalnie). Przykro mi, że już nigdy nie będę mógł pokłócić się z nim. Być może spotkamy się w innym świecie, ale czy wtedy będziemy jeszcze chcieli rozmawiać na te tematy?

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 8

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (25)

  • laura123 25.04.2021
    Bardzo ciekawie opisałeś Marku zarówno wrażenia po lekturze tej książki, jak i znajomość z p. Tadeuszem Detko. Chętnie zamówię sobie tę książkę i przeczytam, zachęciłeś.
    Zostawiam 5
  • Dzięki. Mam nadzieję, że jeszcze jest dostępna. Pozdrawiam
  • laura123 25.04.2021
    Marku, raczej nie jest, szukałam ale wszędzie niedostępna. Niemniej zapisałam się, jeżeli będzie w ofercie, to powiadomią.
  • laura123 https://lubimyczytac.pl/ksiazka/86524/kompot-trudny-powrot-do-zycia
  • laura123 25.04.2021
    nagarnuszkusiostry ''brak ofert''
  • laura123 Może będzie na allegro lub w jakimś antykwariacie?
  • Morus 25.04.2021
    Bardzo interesująca recenzja i drogi życiowe autora i bohatera książki. Podoba mi się też zdanie wypowiedziane przez Twoją babcię, że tylko biografie są ciekawe, bo świadczą o życiu, dlatego uwielbiam historię, a niezbyt sobie cenię wymyślone historie. Przy okazji, nie chodzi mi o odpowiedź pod tym tekstem, ale gdzieś przy okazji. Jakie masz zdanie na temat Spinozy i Paskala. Szczerze mówiąc, to Pascala znałem z lekcji fizyki w podstawówce, ale dotąd nie wiedziałem, że jest uznawany za filozofa.
  • Dzięki! Dla jasności, babcia twierdziła, że biografie i autobiografię są najciekawsze, nie zaś że są tylko one ciekawe. Z fikcji lubiła np. Mickiewicza. Pozdrawiam
  • Trudne pytanie, wymagałoby dłuższej rozmowy. Generalnie Spinozę znam słabo i niezbyt cenię (nie lubię analityków). Podczas praktyk nauczycielskich miałem pecha natrafić na niego i powiedziałem uczniom tak:" Dzisiaj bardzo trudny i nudny temat - Spinoza". O Spinozie jest piosenka https://www.youtube.com/watch?v=2p0DuQV_XyY . Co do Pascala, to kiedyś zarzucałem ci poglądy nieco jansenistyczne (a właściwie rygorystyczne) czyli bliskie mu. Był ciekawym filozofem, i lubię jego cytaty, ale jego pesymistyczna religijność jest mi daleka. O tym filozofie nieco napisałem w tych artykułach https://www.opowi.pl/zarys-historii-epistemologii-a56062/ i https://www.opowi.pl/problem-cierpienia-w-filozofii-a55791/ . Polecam ci Książkę "Pascal" autorstwa Tadeusza Płużańskiego, żołnierza wyklętego i ojca znanego ci historyka.
  • Morus 25.04.2021
    Dzięki, Marku za te wyjaśnienia, nie oczekiwałem ich tu i teraz. W związku że czytam obecnie broszurkę o szesnastowicznych filozofach, się na nich natknąłem. W Pascalu fascynuje specyficzna religijność, a był przecież super naukowcem, o Spinozie zaś wiem tyle, że wyrzekł się judaizmu.
  • Morus To prawda. Spinoza jest dla żydów apostatą. Pascal porzucił nauki ścisłe, dla mocno emocjonalnej (właściwie magicznej) religijności.
  • Morus 26.04.2021
    W tej broszurce przeczytałem tylko, że popadał w różne skrajności, ale nic nie wiedziałem, że przestał zajmować się nauką. Szkoda. Dzięki za info. To bardzo ciekawe.
  • Józef Kemilk 26.04.2021
    Dobry tekst Marku.
    Pozdrawiam
    5
  • Dzięki!
  • Szpilka 26.04.2021
    Recenzja ciekawa i przystępnie napisana, bez niepotrzebnego bełkotu, a Tadeusz pewnikiem miał organizm wyniszczony ćpaniem, a wirus go dobił, bo to morderca słabych, młody i zdrowy organizm sobie z nim radzi.

    Bardzo ważne ile się ćpa, co i jak długo, znałam studenta, któremu dragi mózg wyżarły i nie mógł dalej studiować. Być może sięgnę po zaproponowaną pozycję, aczkolwiek uzależnienia i wychodzenie z nich, to nie mój konik ?
  • Dzięki! Czy Tadeusz miał zniszczony organizm? Może i tak, nie znam diagnozy lekarze. Jedna czwarta zmarłych nie ma chorób towarzyszących. Pozdrawiam
  • Szpilka 26.04.2021
    Marek

    Nie łykaj propagandy jak kogut kluski, owszem, większość zmarych ma ciężkie choroby towarzyszące ?

    W Bergamo tak wielu starszych zmarło, bo zakażonych umieszczano razem ze zdrowymi współowarzyszami, zamiast odseparować. Ludzie starsi mają osłabiony system immunologiczny, ich należy chronić bezwzględnie, podobny błąd popełniono w Szwecji, zaniedbując seniorów.
  • Szpilka Podaję dane medyczne. Wiedzę staram się brać z źródeł naukowych i popularnonaukowych, nie zaś z TVP czy TVN. Cowid przebiega różnie. Moja ciocia jest po 70-cze, a przeszła bez objawowo, natomiast kuzyn, który pracuje na uczelni wojskowej widział przez skapy jak jego student, żołnierz przed 40-tką, ledwo dyszał w szpitalu. Tu nie ma jakieś stałej reguły. Co do Szwecji, tam starsi ludzie są ogólnie bardzo zaniedbani.
  • Szpilka 26.04.2021
    Marek

    Ale nie umarł? No widzisz, to nie killer jak Ebola, a Amerykańce nawet od Eboli potrafią człeka uratować, a u nas ratują dyktaturą ?
  • Szpilka przeżył, większość przeżywa, ale sam pobyt w szpitalu to nic przyjemnego. Ebola była bardziej groźna, ale mniej rozpowszechniała się.
  • Narrator 26.04.2021
    Osobiście to mnie trochę dziwi przyczyna dlaczego Tadeusz zaczął ćpać. Jakoś do mnie nie przekonuje. Moi rodzice również mieli dobre stanowiska za czasów PRL-u, ale to nie znaczy, że brali udział w jakiejś zbrodni wzbudzającej u mnie wyrzuty sumienia. Poza tym nie trzeba było jechać aż do Francji, żeby doskonale zdawać sobie sprawę jak polskie państwo w tamtych czasach funkcjonowało. Była opozycja, podziemna prasa, Radio Wolna Europa, każdy wiedział co i jak, że najważniejszy jest Bug, a dlaczego? Bo za nim stało 70 radzieckich dywizji.

    Nie czytałem książki, ale z własnego doświadczenia uważam, że jeśli Tadeusz napisał trzy czwarte prawdy to napisał bardzo dużo. Całej prawdy żaden człowiek nie napisze, bo prawda bardziej boli aniżeli przypalanie rozżarzonymi węglami. Czemu jeden ćpa drugi nie? Ano tak, z prawa doboru naturalnego, żeby wyeliminować słabe geny, a jak wierzą katolicy, aby się objawiły wyroki boże.

    Ciekawa recenzja, podoba mi się również twoja empatia w stosunku do autora. Publikując ten artykuł nadałeś jego życiu odrobinę więcej sensu, to bardzo szlachetne z twojej strony. Pozdrawiam.
  • Dziękuję. Bardzo mi miło. Każdy ma swoje życie i swoje powody.
  • Narrator 26.04.2021
    Marek Adam Grabowski I to jest przypuszczam w tych 25%, o których Tadeusz wolał nie pisać. Dlatego dla mnie każda książka to projekcja, wizerunek, lecz nie rzeczywistość. Elementu ludzkiego nie da się wyeliminować.
  • Wrotycz 26.04.2021
    Powiem tak... nie zachęciłeś mnie do lektury książki znajomego. W zasadzie streściłeś to, co w niej najważniejsze i czuję się tak, jakbym ją przeczytała. Dobrze, że zaznaczyłeś czas jej powstania, bo szkolna w językowym obrazowaniu. Znacznie lepiej napisane jest postscriptum.
    Pozdrawiam i nie oceniam :)
  • Czyli rozwijam się. Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania