Koneserka
Od kiedy pamiętam, nasza sędziwa babcia miała stały poranny rytuał: przy pięknie nakrytym stoliku pod oknem, piła kawusię, a do niej kieliszek dobrego koniaczku.
Była w pełni sprawna, mimo, że dobijała do osiemdziesiątki, po drobne zakupy wychodziła sama. Po jakimś czasie przestała wychodzić i wtedy rodzinka kupała babci buteleczkę.
Czas mijał, babcia niedomagała, wtedy moja rodzicielka zabroniła kuzynostwu przynoszenia , a matce picia alkoholu.
Pod ręką był wnuk – mój młodszy brat, babcia dawała mu pieniądze i kiedy przyjeżdżałem do domu z akademika, kupowaliśmy zamówiony towar. Dostawaliśmy za fatygę, ale bratu było mało. Wymyślił, że kupimy najtańszą brandy i przelejemy do
butelki po koniaku. Wkrótce zamówienia się skończyły; a babcia poczęła prosić zięcia, czyli mego tatę, by kupił, co trzeba. I przy tym się wygadała:
- Chłopaki mi kupowali, ale teraz przynoszą jakąś podróbę i jedyna nadzieja w tobie.
= Jak poznałaś mamusiu, że to nie oryginał?
– Ja nie poznałam,to moja wątroba mi powiedziała.
Komentarze (1)
W sumie fajny tekst.
"rodzinka kupała babci buteleczkę" -> "rodzinka kupowała babci buteleczkę"
"= Jak poznałaś mamusiu, że to nie oryginał? " -> "- Jak poznałaś mamusiu, że to nie oryginał?"
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania