Koniec

Dzień od samego rana był inny niż wszystkie jakie podczas mojego krótkiego życia przeżyłam. Jak zwykle wstałam wcześnie i ubrałam się do szkoły. Na stole w kuchni czekało na mnie przyszykowane przez mamę śniadanie, przed jej wyjściem do pracy. Mocno pachniały ciepłe nienadmuchane bułki posmarowane masłem i konfiturami, takimi prawdziwymi zrobionymi z samych owoców i cukru. W szklance było nalane kakao z kożuszkiem od tłuszczu na wierzchu. Gnana ciekawością spróbowałam i przekonałam się, że kakao jest prawdziwe, nie instant, a mleko prosto od krowy żadne UHT. Potrawy były takie zwyczajne, jednak pięknie pachniały. Kanapki do szkoły były smarowane masełkiem przykrytym wiejską nieskażoną chemicznie szynką i ogórkiem z działki. Natomiast do picia dostałam malinowo-różaną herbatę w termosie. Zaskoczyły mnie te powroty do tradycji żywieniowych rodem z poprzedniej epoki i z radosną ciekawością z nich skorzystałam. Idąc do szkoły dostrzegałam dookoła mnie zmiany. Ludzie byli pogodni i szli dostojnie bez gorączkowego pośpiechu. Dochodząc do przejścia nie musiałam się szykować do przebiegania przez ulicę między samochodami. Tylko przed przejściem zatrzymały się auta na dwóch pasach, a ja spokojnie przeszłam przez jezdnię. Pierwszy raz widziałam, jak opiekunowie sprzątają po swoich pupilach, które wyprowadzili na poranny spacer. Jakiś chłopak podniósł z chodnika puste opakowanie po papierosach i wrzucił do śmietnika. Kilkadziesiąt metrów dalej pan palił papierosa z dala od przystanku autobusowego i przechodniów, a po dokładnym zgaszeniu niedopałka wyrzucił go do kosza. Już samo wejście do szkoły było takie odmienne, w gimnazjum było cicho i spokojne chociaż było pełno młodzieży. Przez dwie pierwsze lekcje nikt mnie nie kopnął, nie szarpał i nie ubliżał. Pod koniec lekcji wychowania fizycznego pani powiedziała.

- Koniec zajęć, teraz pod prysznic.

Byłam zaskoczona, ponieważ nawet nie wiedziałam, że mamy w szkole nowoczesne łazienki, podobnie jak w szkołach w Stanach. Wszyscy w budynku byli życzliwi dla siebie. Lekcje przebiegały do końca w bardzo miłej atmosferze i nauczyłam się więcej niż zwykle. Powrót do domu też był pełen niespodzianek, starsza pani zasłabła na ulicy i przechodnie zatroszczyli się o nią, a karetka przyjechała błyskawicznie. Wszędzie widziało się miłych ludzi, dużo koszy na śmieci, równe chodniki, ulice bez dziur, skwery równo przystrzyżone, a powietrze intensywnie pachniało zielenią i kwiatami. Kiedy wróciłam do domu, od progu czekał na mnie dalszy ciąg niespodzianek. Rodzice zdążyli wrócić z pracy. Mama w kuchni gotowała obiad. Tata w salonie czytał gazetę, lecz wcześniej obrał warzywa i ziemniaki. Takiego widoku nigdy się nie spodziewałam, stoję na środku przedpokoju i podziwiam ten niezwykły widok. Podchodzę do taty i z ciekawości pytam.

- Nie oglądasz telewizji, tylko czytasz?

- Nie ma nic ciekawego, teraz gra nasza reprezentacja z Włochami i jak zwykle wygra - odpowiedział i dodał - powtórkę transmisji oglądnę wieczorem, a teraz czytam gazetę bo opisują rozdanie nagród Nobla. W tym roku trzem Polakom udało się otrzymać tą prestiżową nagrodę z biologii, fizyki i ekonomii.

Mama zawołała nas na obiad, podała zupę, drugie danie i do picia kompot z gruszek. W czasie obiadu mama pochwaliła się, otrzymaną podwyżką, a tata awansem i nadzorem nad realizacją dużego kontraktu. Kazali mi zaraz po obiedzie odrobić lekcje, skoro idziemy wszyscy wieczorem do kina. Tata wziął się za zmywanie, mama usiadła żeby odpocząć i włączyła telewizor. Akurat były popołudniowe wiadomości i nadawano wywiad z premierem, który informował o dużym spadku bezrobocia, podniesieniu płacy minimalnej do poziomu z krajów rozwiniętych, a także doskonałych wynikach ekonomicznych oraz o obniżce cen wszystkich nośników energii. Pochwalił doskonałą służbę zdrowia, policję, masowe wprowadzanie polskich wynalazków w przemyśle, wspaniały ekologiczny transport. Dalej była relacja z obrad sejmu, w której to mówiono o doskonałej współpracy partii rządzącej z opozycją celem wprowadzania bardzo dobrych ustaw, gwarantujących szybki rozwój państwa. Jak usłyszałam te rewelacje to wiedziałam, co się zaraz stanie i zaczęłam szybko zapisywać wszystkie wydarzenia dzisiejszego dnia. Bardzo się śpieszę i mam nadzieję, że zdążę przed końcem świata bo to teraz nastąpi. Tylko jak te moje wspomnienia zabezpieczyć dla tych co przeżyją, może tym razem zwykła butelka wystarczy.

Następne częściKoniec III wojny światowej

Średnia ocena: 3.7  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Naha 06.09.2014
    Ciekawe :) Fajnie by było gdyby tak było w rzeczywistości :3
  • Zagubiona 01.08.2016
    " Dzień ten od samego rana był inny niż wszystkie jakie widziałam. " - Przecinek po "wszystkie"
    " Do picia było kakao z mlekiem z kożuszkiem na wierzchu, kakao tez prawdziwe nie instant, mleko prosto od krowy żadne UHT. " - Jest powtórzenie "kakao", możesz je zastąpić innym słowem.
    Dużo powtórzeń, staraj się unikać. Tekst do mnie średnio trafił, ale wiem o co chodzi. Hah, ludzie potrafią być dla siebie mili, no ale czasem tego nie zauważają, bądź wolą być oschli i wredni. No cóż... Za tekst daję 3, ponieważ podoba mi się, lecz nie jakoś wybinie. Przejrzałam twoje teksty, pusto w nich. Polecam poczytać innych opowiadania, które najczęściej są świetne, lub wiersze. Skomentować choć paroma słowami, a oni to zauważą i wpadną do Ciebie. Pozdrawiam!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania