Koniec podróży - cień nocy.
Kwiaty bez słońca nie rosną, lecz ja rosnę w cieniu nocy.
Ciało niebieskie, zawsze drogę oświetlało w mocy.
Z twego ciała ciecz niebieska dla mnie leciała.
Energię życiową marnej roślinie dawała.
Rosłem pod twoją staranną opieką solarną.
Foton twych ust zgubił się na drodze do mojego ciała.
I chodź ściany szklarni dawno pękły śmiercią marną.
Twe lico cienie nocy mi sprzed oczu kradną.
Stałaś się gwiazdą ciemną na niebie.
zostawiłaś mnie w najważniejszej ludzkiej potrzebie.
Zza moich pleców księżyc wschodzi.
Jak Brutus zza pleców Cezara nadchodzi.
Przyćmiewa blask ostatnich twoich promieni.
Ja mu przepowiadam piasku ziarna, susze.
Skazuje go na wieczne katusze, chce mu zabrać dusze.
lecz to nie ja panem sfer niebieskich, nie ja światła blask daje, a więc się dusze.
Światłem byłaś i w światło się zamienisz.
Niestety na moim niebie nadal sie nie zmienisz.
Sedno duszy mojej jednak unika cie ze spokojem.
Dobrze wiemy że to kwiat był w tej relacji niemy.
Śnią się nadal mi miesiące, maje.
Gdzie mój ogród wiele owoców wydaje
Lecz ja wiem, że za ścianą zawsze była zima.
Ze mnie pozostałaby tylko glina.
Próbowałem sięgnąć twego zenitu.
Z wiatrem dotknąć twojego następnego świtu.
Lecz wiatr w kosmosie nie lata.
Muszę się zadowolić dając ci pata.
Dziękuję wszystkim za czytanie.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania