Konkretne dyskusje o niczym
Rozum podpowiada: nie możesz zachowywać się bez przerwy jak wściekły ratlerek. Zrezygnuj z żółcieni, jadów, ponurej zapiekłości. Pozwól sobie czasem na wodną farbkę, łagodne pastele, mniej nerwową chlapaninę piórem. Pogódź się z myślą, że świat jest piękny, a ludzie są na ogół mądrzy. Pisz bezstronnie, zajrzyj mu pod podszewkę i nie zapominaj, że istnieje złoty środek.
Jednakże rozumek u mnie przyciasny, bo nie mogę pojąć, dlaczego zwalnia się z gazet oraz pozostałych mediów dziennikarzy z prawdziwego zdarzenia, a na ich miejsce wskakują usługowi profesjonaliści.
Nie jestem w stanie zaakceptować godzenia się z opinią, że uprawiana obecnie publicystyka zmierza w dobrym kierunku. Nadal twierdzę, że przywracanie komuszych zdobyczy, osiągnięć takich jak skupianie władzy w jednych mackach, takich jak uparte dążenie do dyktatu sił obskuranckich czy takich jak zaloty z katabasami, to pomysł nie do końca mądry.
Dziennikarstwo skundliło się nad wyraz, a redaktorzy tracą z pola widzenia sprawy istotne; obserwuję dzisiejsze rozmowy, wywiady, eseje i dalej uważam, iż przedstawiają oni rzeczywistość mocno oddaloną od faktów. Daleką, gdyż, w zależności od politycznego sponsora, poruszane przez nich problemy stają się zagłaskanymi zjawiskami. Zjawiskami niepogłębionymi; ledwie muśniętymi, za to skrzętnie odfajkowanymi.
*
Przeważają artykuły dwuznaczne. Zawiłe, asekuranckie, najeżone mętniactwem wypowiedzi, skonstruowane tak sprytnie, że można je interpretować na dowolne sposoby. W zależności od adresata, wynika z nich odmienny sens: raz można wysnuć wniosek, że autor popiera, innym razem, że jest przeciwny głoszonym tezom.
Tak czy owak, uważa się za usprawiedliwionego i jest w stanie powiedzieć, że został źle zrozumiany. Pamiętajmy jednak, że teksty pisane pogardą i ociekające małostkowością, przeminą. Tak samo, jak rozmowy zawierające myśli nacechowane świadomym przekłamaniem, lecz tłumaczone przejęzyczeniami.
Widać to szczególnie ostro w wywiadach z politykami. Nieautoryzowanych, puszczanych „na żywioł”, bez sprawdzenia ich prawdziwości, serwowanych w stacjach radiowych, telewizyjnych czy PiS-owskich szczekaczkach traktowanych serio. Zaproszeni goście dobierani są wedle receptury na doprowadzanie do konfliktu: na milimetr fachowców, przypada hektar nieodpowiedzialnych pajaców.
*
Malowana w artykułach rzeczywistość jest uproszczona. Dopasowana do naciąganej tezy, a przez to – zmanipulowana. Rozcieńczona w komunałach, zabazgrana stereotypami. Lecz zwłaszcza, co istotne - modna.
Jest odstręczającą fikcją, konfabulacją zapaskudzoną językowymi lapsusami. Stanowi jednostronny, czyli tendencyjny, czyli upstrzony pomówieniami, czyli zaflegmiony wycieczkami osobistymi, czyli obfity w insynuacje i bestialstwo – wizerunek umownego świata. Staje się przepisem na skuteczne przeciwstawianie jednych ludzi - drugim. Żeliwnym, acz nieżelaznym, gdyż nadającym się do sofistycznych obróbek - instruktażem. Bezcenną wskazówką dla czytelników, kogo niszczyć, a kogo kochać wypada.
Co w tym kontekście nie jest równoznaczne z aktualnymi problemami nurtującymi większą część społeczeństwa. A nurtują na przykład prawdziwe (nie utajnione czy zaniżone dane statystyczne) rozmiary pandemii. Ciekawi zagadka nieprzeprowadzania testów. Interesuje zapaść gospodarcza pomijana rozgdakaną ciszą. Fascynuje rządowa ignorancja w traktowaniu dostrzegalnych zmian klimatu Ziemi. Męczy rozpętana burza socjalnych apetytów związanych z oczekiwaniem i nadzieją na finansową pomoc państwa. Burza zwieńczona podatkowym tsunami, wzrastającą drożyzną i rychłym przykucem w postaci przedwczesnych wyborów.
PS
Na marginesie dodam, że choć resztki mojego rozumu nakazują mi wierzyć, że są wyjątki w tej regule, to nie da się ukryć, że wyjątki te należą do rzadkich rzadkości. Tak sporadycznych, że gdy się pojawiają, z punktu budzą spekulacyjne deliberacje.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania