Koński Ogon

Koński Ogon

 

 

Mam parę pomysłów na dalszą część,ale nie jest to takie proste .Czuję się trochę jak Alice w zaczarowanym świecie ,daleko od domu. Dlatego też, sorry za błędy i inne tam skomplikowane metafory.Gdyby coś to jestem gotowa i gdyby nie coś to też jestem gotowa.

 

 

 

Naprawdę jesteśmy im to dłużni ? Niewystarczy, że już od urodzenia ciąży na nas klątwa siedmiu pokoleń ? Jestem wściekła i rozżalona na cały świat. Nie mogę się z tym pogodzić, jak bezlitosne i bezkompromisowe potrafi, być nasze życie. Bierze sobie to, na co ma ochotę, a potem porzuca i pozostawia nas samych, z wyrzutami sumienia. Prawię, już od dwóch godzin krąże po starówce, jak dzika lwica zamknięta w klatce i katuję się tym monologiem . Bardzo lubię stare miasto, jest dla mnie azylem w ciężkich chwilach . Szczególnie o tej porze roku, kiedy światło jesienne ,odbijające się od kolorowch liści, wypełniało całą ulicę ciepłem ,a zapach pieczonych jabłek unoszący się w powietrzu przypomina, jak warto jest żyć, mimo samotności na jaką jesteśmy skazani. Kamiennice, kręte uliczki, fontanny z kamienia, stare kościoły, schody prowadzące w nieznane oraz drzwi, takie ciężkie, drewniane , lekko rzeźbione, z metalową kołatą to wszystko jest, jak zaczarowane . Nie wiem ile czasu spędziłam na rozmyślaniu, tułając się tak bez celu.Nagle coś zwróciło moją uwagę.Na starym Dębie przyklejony był olbrzymi plakat. Wielkimi, czerwonymi literami było napisane. -Panowie i panie. Koński Ogon serdecznie zaprasza na magiczne przedstawienie podczas, którego każdy uczestnik ma możliwość odnalezienie swojego Ja. Tylko dzisiaj. Początek o dwudziestej, a koniec jest indywidualny- przeczytałam na głos, uśmiechając się przy tym sama do siebie. -Koński Ogon ? - Odnalezienie swojego Ja?- Koniec indywidualny ? -To musi być rzeczywiście jakaś magiczna abstrakcja, a właściwie to dlaczego nie ?-pomyślałam. Tak naprawdę nie mam nic do roboty, a może to właśnie będzie ratunkiem dzisiejszego dnia ? Nie zastanawiając się dłużej, ruszyłam w poszukiwaniu domu, w którym miało się odbyć to przedstawienie.Na dworze zapanowała jesienna ciemność.Miałam wrażenie, że pogubiłam się między tymi starymi domami.Niespodziewanie jednak, usłyszałam gdześ w oddali muzykę,a raczej, jak ktoś grał na katarynce.Postanowiłam udać się w tym kierunku. Zbliżając się rozpoznawałam nawet melodię Kataryniarza i nie wiem, jak to się stało ale idąc, tak dalej zaczęłam ją śpiewać. -Na Wojtusia z popielnika iskiereczka mruga, chodź opowiem ci bajeczkę, bajka będzie długa. Przede mną stał Kataryniarz w czarnym, zniszczonym już fraku do, którego przyczepiona była duża, czerwona mucha .Jego długie, białe włosy, spadały mu na ramiona, na głowie zaś, miał cylinder, z prześlicznym rumiankiem po środku.Od pierwszego spojrzenia wzbudził we mnie sympatię . Na mój widok przerwal grę i, z uśmiechem ukłonił się, rzucając przy tym swój cylinder w górę, który następnie, z wielką dostojnością wylądował , z powrotem na jego głowie.-Serdecznie zapraszamy i witamy - przemówił pan Kataryniarz. - Panieneczko, nim dalej wyruszysz w podróż, proszę o zapłatę.Tylko od od ciebie zależy, jak duży to grosik będzie. Po czym wskazał mi mały otwór, znajdujący się pośrodku katarynki.Bez zastanowienia wrzuciłam, parę drobniaków i w tym samym momencie, otworzyła się mała szufladka pod otworem, na pieniążki. -To dla ciebie -wyszeptał Kataryniarz.-Twój bilet, który będzie twoją przepustką, w dalszej wędrówce. Niepewnie wyjęłam kartę, na której napisane było jedno słowo . - Czarownica . -No super -pomyślałam. -Dobry początek magicznej abstrakcji. Za Kataryniarzem , było wąskie przejście, na mały dziedziniec . Ten skolei, oświetlony był latarniami, które wskazywały dalszą drogę. Raźnym krokiem udałam się w kierunku drzwi, które otwarte stały już na ościerz. Schodziłam w dół, krętymi schodami , w głąb domu. Zatrzymała mnie, dopiero olbrzymia kurtyna, którą musiałam, z wielką siłą odsłonić, aby przedostać się do środka.Ku mojemu zaskoczeniu miejsce, do którego wkroczyłam, było olbrzymią sceną, na której stało już parę widzów, oczekujących, z niecierpliwością na przedstawienie. Dopiero teraz, dostrzegłam, że przede mną znajdowały się jeszcze trzy kolejne sceny, które zasłonięte były czerwonymi kotarami. Nagle pojawił się nasz gospodarz , Koński Ogon.Mężczyzna piękny i dojrzały, z długimi, bujnymi, czarnymi włosami, spadającymi mu aż do pośladków w koński ogon związany.Miał na sobie białą koszulę, lekko odpiętą oraz czarne, smokingowe spodnie. Wyglądał jak Torreador. -Mogła bym zostać jego Torredorką -przebiegło mi przez głowę. Jednak, to nie to, było w programie.Najbardziej zafascynowały mnie jego oczy, duże i zielone, bezwzględne i miłosne ,drapieżne i pełne namiętności. -Panowie i panie- przemówił. Chciałby was zabrać w podróż,podczas której odnajdziecie swoje zagubione Ja.Ci wszyscy, którzy nie potrafią mi zaufać, niech wracają skąd przyszli. W tym samym momencie spojrzałam mu w oczy i poczułam jak strach i niepewność znikają, był tylko on i ja . -Wybierz scenę, którą chcesz odsłonić-wyszeptał mi do ucha.Jak w transie podeszłam do pierwszej, z prawej i odsłoniłam ją. -Wow ! -wykrzyknęłam. Na przeciw mnie, stało olbrzymie akwarium.Koński Ogon stał obok drabinki prowadzącej do akwarium i trzymał w ręku lniany sznur.-Pewnie mnie teraz zamorduje, a zwłoki wrzuci rybkom na pożarcie -pomyślałam. W tym samym momencie uśmiechną się do mnie,

przeczuwając, o czym myślę. -Lina, będzie ci dalszą drogę wskazywała -oświadczył. Po czym zamachnąwszy się, wrzucił ją do akwarium. - Drugim końcem ,zaopiekuję się osobiście.

Jeżeli będziesz chciała zawrócić, wystarczy wymówić słowo z karty,którą dostałaś od Kataryniarza.Energicznie wdrapałam się po drabince na szczyt akwarium.Nie mogłam uwierzyć własnym oczom.Przede mną otwierała się głębina morska.Poczułam prawdziwy zapach morza a bryza wiatru pieściła moją twarz.Jeszcze raz spojrzałam na Koński Ogon i dopiero teraz zrozumiałam, że to wszystko dzieje się naprawdę.To nie żart albo jakiś głupi dowcip.

Logicznie myśląc nie boję się wody i mam wielki szacunek dla morskich przestrzeni i jej bogactw.Jednak tak po prostu zanurkować, bez butli tlenowej w akwarium, które w rzeczywistości nie jest akwarium tylko niekończącą się morską otchłanią, dla mnie możliwe jest przez siedemdziesiąt sekund , a co będzie potem? -pomyślałam.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Anonim 21.10.2015
    Lubię twoje metafory, nawet twój pogmatwany styl pisania, jest w nim to coś, a tego czegoś szukam i to mnie przyciąga do twoich tekstów. Jednakże, droga Constantin teks ma dużo błędów, nie tylko interpunkcyjnych. Tekst także czyta się ciężko z powodu braku akapitów, akapity są potrzebne do oddzielania myśli, tekst jest ciągły, a to utrudnia czytanie i nie ma wrażenia płynności przez niego. Mogę wypisać ci błędy, czy też zasugerować akapity, jednak czy tego chcesz? czy wolisz sama nad tym popracować?
  • Constantin 22.10.2015
    Dziękuję .....to dla mnie bardzo ważne .Jako mała dziewczynka ,byłam zapraszana do przedszkoli i siadając w kole z innymi maluchami , opowiadałam im bajki , które sama na poczekaniu wymyślałam.Od tego czasu moim marzeniem było zostać czarodziejką słowa. ,Ale .....jak to często w życiu bywa ...pogubiłam sie trochę w świecie dorastania .Taraz kiedy jestem już duża przypomniałam sobię tą, małą dziewczynkę .Dlatego też muszę się od nowa pisać i czytać nauczyć aby móc z nowu zasiadć w kole i historie opowiadać .
  • Anonim 22.10.2015
    Rozumiem, masz cudowny powód, aby pisać. W takim razie, jak tylko wrócę domu napiszę ci pare rad, pewnie nie uwzględnie wszystkich, ale to co znam napiszę ci. Constantin masz itrygujące pomysły, nieszablonowe i inne, jeśli poprawisz formę "będą z ciebie ludzie" jak to moja mama zwykła mówić. Opowiadaj więc dalej nam historie :)
  • Anonim 24.10.2015
    Po pierwsze - akapity, ułatwia czytanie
    Po drugie - interpunkcja, przecinki umieściłaś w zupełnie przypadkowych miejscach :) to też utrudnia czytanie
    Będzie dalszy ciąg? Bo urwało się dość nietypowo a historyjka (bajka?) domaga się wręcz ciągu dalszego
    Było miło, traktuje to jako wstep
    4
  • Constantin 24.10.2015
    Hallo Filipie z Konopi.Serdeczne dzięki!!!!Tekst poprawiłam .Parę wsazówek dostałam już od Elfri za co jestem bardzo wdzięczna.Wysłałam nawet drugą część,ale pewnie coś pomieszałam bo nie ma ani widu, ani słychu.To nie bajka ....to podróż w podświadomoścć ,albo jeszcze głębiej.Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania