Konstytucja

W przeddzień święta państwowego, w czasie przerwy na korytarzu rozrabialiśmy z kolegami. Wspaniałą zabawę przerwał nam jak zwykle dzwonek. Pani otworzyła drzwi do klasy i kazała wchodzić pojedynczo, mi w tym przeszkadzał Jurek, który trzymał mnie z tyłu za bluzę. Szarpnąłem mocno on jednak uczepił się i ciągnął mnie do tyłu. Wychowawczyni krzyczała na nas, a ja pociągnąłem Jurka za sobą obok biurka nauczycielki. Leżała na nim jakaś broszura, złapałem ją i rzuciłem nią w tego dupka. W ręku zostały mi jakieś strzępy kartek, a jak on dostał w dziób to jeszcze więcej posypało się tych kartek. Wskoczyliśmy na nasze miejsca i zobaczyłem jak pani z chyla się i podnosi to co pozostało z mojego celnego rzutu. Jurek miał czerwoną pręgę na gębie i warknął, że na przerwie się policzymy. Pani zaczęła przeglądać to coś i powiedziała, że na lekcji miała z nami omówić Konstytucję Polski. Teraz jest zniszczona przez waszych dwóch kolegów, Malinowski i Kowalski natychmiast zgłoszą się do dyrektora. Klasa pozostała pod nadzorem tej lizuski Malwiny, nas pani zaciągnęła do dyra. W sekretariacie kazała nam czekać. Sama weszła do gabinetu skarżyć na nas, po chwili wpadły jeszcze psycholog i pedagog. Zapowiadała się niezła afera, bo do tej zbieraniny dołączyła i zastępczyni dyra. Długo staliśmy pilnowani przez sekretarkę i gdzieś w połowie lekcji kazali nam wejść do gabinetu dyra. Tam wszyscy patrzyli się na nas i Czupur, jako przywódca bandy zapytał nas czy zdajemy sobie sprawę z tego, co zrobiliśmy. Pytał ogólnie to żaden z nas nie odpowiadał, dopiero jak warknął. Malinowski to ty rzuciłeś Konstytucją. Wtedy to już musiałem odpowiedzieć, że to tak jakoś właściwie samo się zrobiło, szkoda tylko tak cienkiej tej Konstytucji bo ta pręga na ryju tego frajera byłaby większa. Wysłuchał Jureczka Kowalskiego i żal mu się go zrobiło jak dowiedział się o jego rodzicach, którzy wyjechali na roboty matka do Włoch, ojciec do Finlandii, a zajmuje się nim niepełnosprawna babka. Puścił drania, ja zostałem pod nadzorem i czekałem na starego, w trybie pilnym został zawezwany. Wleciał do sekretariatu jak piorun, był koloru takiego, jaki mamy w nazwisku, popatrzył na mnie i wszedł do dyra. Początkowo było cicho, lecz nagle usłyszałem, jak nagle ojciec krzyczy, sprawowanie władzy, bezpieczeństwo obywateli, władza nie działa w granicach prawa, finansowanie partii politycznych tylko częściowo jest jawne, istnieją organizacje nawołujące do ogranicza nienawiści rasowej i narodowościowej, ogranicza się wolność prasy, samorządy wykonują zlecone zadania bez przekazania środków na ich realizację lub te Janosikowe, ogranicza się wolność wykonywania zawodu przez wprowadzone koncesje, ograniczenia branżowe i tym samym ogranicza się wolność gospodarczą, podważa się małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, nie każdy ma jednakową ochronę własności, praca nie jest pod ochroną państwa, wszystkie wiary nie są równo traktowane, nie wszyscy są wobec Prawa równi, gromadzenie informacji o obywatelach z naruszeniem prawa, cenzura jest dalej wykonywana, artykuł 68 ustęp 2 i 3 o ochronie zdrowia jest przez władze nieprzestrzegany, nie jest uwzględniane dobro rodziny. Wstydziłby się pan twierdząc, iż mój syn zniszczył Konstytucję Polski, on ją zwyczajnie uaktualnił. Wyszedł z gabinetu i powiedział: chodź.

Tym razem mi się upiekło, nie wiedziałem, że stary zna treść tej broszurki.

Średnia ocena: 4.2  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Lyn 24.09.2014
    Hehe moje nazwisko przewinęło się przez to opowiadanie, które było doscyć ciekawe. 4/5.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania