Kontrapunkt
Wieczorne niebo powoli obniża się,
czas iść nad rzekę. Czekam,
kiedy Wielka Niedźwiedzica umoczy
gwiezdny ogon, policzy śpiące ryby.
Gdzieś daleko spóźniony ptak
trzepocze skrzydłami. Chłonę oddech
nocy, chociaż coraz mniej koloru
do przeżycia i ciężko poruszać wiosłami.
Może zaplątały się w falujących włosach
rusałki? Drzewa widziały w głębinie
zielone oczy z wiślanym wiankiem.
Jeżeli zostanę na brzegu, nie poznam
drugiej strony. Raz jeszcze zbuduję zamek
z piasku, nasiąknę słowami.
Świt pisze nową historię - pora do domu
Komentarze (9)
Tam gdzie nowy świt jest wstęgą drogi do domu↔W sensie formy - bez ostatniej - to taki bezrymowy sonet
Pozdrawiam?:)↔%
Właśnie tak - dziękuję.
Ścisnął mnie mocno, do mokrych oczu.
Bardzo dobrze utkany wiersz, wyrzuciłabym tylko "pustymi" z przedostatniego.
Dziękuję za komentarz - serce zabiło z radości.
5!!!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania