Kopciuszek Kisia (Kuroko no Basket)
Dawno, dawno temu, a może jednak nie tak dawno, za górami, za lasami tuż przy rzeczce mieszkał Kise wraz ze swoim tatusiem Murkiem. Kisia miała aktualnie dziesięć latek. Był uroczył chłopcem lecz wyglądał jak dziewczynka, gdyż urodę ma po mamusi. Niestety, Kise jej nie poznał, gdyż zmarła siedem lat temu. Miła jednak wesołe życie wraz ze swoim ojcem, którego był oczkiem w głowie. Dzisiaj był dla niego szczególny dzień, gdyż miał poznać swoją nową mamę i dwóch braci. W południe czekał ładnie ubrany na ich przyjazd. I długo czekać nie musiał, gdyż już po chwili podjechali.
-Tatusiu~!- Krzyknął wesoło i podbiegł do ojca. Ten od razu go przytulił i okręcił wokół własnej osi. Kisia zaśmiał się, po czym ustał grzecznie obok.
-Kise to jest twoja nowa mama Riko. A to twoi bracia, Reo i Takao.- Przedstawił Murek swojemu synkowi jego nową rodzinę. Kise ukłonił się w stronę mamy, po czym odszedł do braci i uściskał ich. Takao chętnie odwzajemnił uścisk lecz Reo już niezbyt.
-Masz śliczną cureczkę.- Powiedziała jego mama.
-Jestem chłopcem mamusiu.- Odpowiedział Kise. Riko obejrzała go od stóp do głów. Złote włoski związane w dwie kiteczki, niebieska sukienka z falbankami i pantofelki.
-Kise lubi się przebierać i daje mu do tego wolną rękę.- Wyjaśnił Murek, po czym wszyscy poszli do domu.
Na początku było naprawdę dobrze. Kisia bawił się ze swoimi braćmi, a najbardziej z Takao. Reo często odmawiał zabawy, po czym zamykał się w pokoju. Wszystko zmieniło się rok później, gdy ojciec Kisi musiał wyjechać w interesach. Podczas podróży miał wypadek i trafił do szpitala. Okazało się, że zapadł w śpiączkę. Został przywieziony do domu i leżał w swojej sypialni. Kise bardzo się przejął stanem swojego ojca. Siedział w kuchni i łkał cichutko. W tem weszła jego macocha, dając mu miotłę. Bardzo się zdziwił, więc spojrzał na matkę niezrozumiałym wzrokiem.
-Co się tak patrzysz?! Do roboty! No co się tak gapisz? Myślisz, że pozwolę ci całymi dniami przesiadywać u ojca?! Pff~! Ja sprzątaczką nie jestem. Plus ktoś musi się zająć firmą. A Reo i Takao są zbyt delikatni na prace domowe. Także bierz się do sprzątania! Zacznij od salonu, a później zrób obiad.- Odwróciła się na pięcie lecz przystała przy drzwiach.- I jeszcze jedno. Od dzisiaj śpisz w piwnicy. Nie będę przecież spała z twoim ojcem.- Uśmiechnęła się z wyższością, po czym odeszła. Kise wstrząsnęły słowa macochy lecz posłusznie wziął się za sprzątanie. Do późniego wieczora sprzątał, także jak się położył to od razu zasnął. Od tego dnia sprzątał, prał, gotował i usługiwał swojej macosze oraz braciom. Przez to zaczęli mówić na niego Kopciuszek. Udawało mu się choć raz dziennie iść do ojca chociaż na chwilkę. Po roku jego macocha zatrudniła ogrodnika, po tym jak zemdlał od przepracowania. Haizaki na początku nie był zbytni przyjazny lecz widząc jak Kise ciążko pracuje zaprzyjaźnił się z nim. Często przemycał mu jedzenie i koce, w końcu piwnica nie była taka ciepła. Czasami udawało im się spędzić razem leniwie popołudnie. Haizaki bardzo lubił Kise i traktował go jak jak brata.
Minęło kolejne siedem lat. Kise wyrósł na pięknego chłopaka lecz łachmany jakie nosił nie ukazywały jego piękna. Jego bracia również byli bardzo urodziwi, a zwłaszcza Reo. Riko było dumna ze swoich synów. Ojciec Kopciuszka dalej trwał w śpiącze. Dzisiaj przyszedł do niego lekarz Midorima Shintarou aby sprawdzić jego stan. Kise w tym czasie siedział nad rzeką wraz z Haizakim. Nie przeszkadzało mu to, gdyż w tajemnicy przed macochą porozmawiał z lekarzem i ten zostawia mu liściki o stanie jego ojca. Tymczasem Midorima zbadał Murka.
-Jaki jest jego stan panie doktrze?- Zapytała niby załamana Riko.
-Jest bez zmian. Nadal nie wiem kiedy się obudzi ale trzeba być dobrej myśli.- Odpowiedział spokojnym głosem. Wiedział, że tak naprawdę Riko nie martwi się o swego męża i znęca się nad Kise ale siedział cicho. Wtem do pokoju wszedł Takao. Dzisiaj ubrał prostą zieloną sukienke. Matka kazała ubierać im je, gdyż twierdziła, że wyglądają w nich piękniej.
-Mamo Rea prosi cię do pokoju.- Powiedział słodkim głosikiem. Riko przeprosiłam lekarza i wyszła. Takao odczekał chwilę, po czym spojrzał na Midorimę.- Dzień dobry Shin-chan~!- Przywitał się wesoło.
-Dzień dobry Takao. I prosiłem cię, żebyś nie nazywał mnie tym głupim przezwiskiem.- Odpowiedział spokojnie pakując swoje rzeczy.
-Dobrze Shin-chan~! A tak zmieniając temat.... Napijesz się herbaty?- Zapytał z uśmiechem.
-Przykro mi ale nie. Muszę iść do następnego pacjęta.- Odpowiedział szczerze. Takao przytaknął, nieco tym faktem zasmucony.
-To odprowadzę cię chociaż do drzwi.- Odwrócił się i chciał zrobić krok lecz zachaczył o swoją sukienkę. Runąłby na ziemię lecz Midorima w porę go złapał.
-Wszystko w porządku?- Usłyszał tuż przy uchu. Zarumienił się lekko i przytaknął. Shintarou puścił go, po czym zeszli na dół. Kise widząc lekarza wstał z trawy i pomachał mu na pożegnanie. Podbiegł do Takao, który stał dalej w drzwiach.
-Hej Takaocchi~! Dlaczego jesteś czerwony?- Zapytał widząc rumieńce na jego twarzy. Takao pisnął zaskoczony patrząc na Kopciuszka.
-A nic takiego.- Odpowiedział zmieszany. Kisia chwilę się mu przyglądał.
-Takaocchi~~! Czy ty zakochałeś się w Midorimacchim?- Na jego słowa Takao aż się zadławił i mocno zarumienił.
-To aż tak widać?! Boże! Tylko nic nie mów matce. Dobrze?- Poprosił ładnie. Nie, on nie groził Kise. Lubił swojego braciszka i dokuczał mu tylko w obecności matki.
-Dobrze, dobrze~!- Kopciuszek zaśmiał się, po czym wrócił do swoich obowiązków.
Tymczasem w zamku, młody i przystojny książe Aomine, którego pragnęło wielu siedział w fotelu i rozmyślał nad słowami swego ojca. Król Akashi dosłownie chwilę temu przeprowadził z nim poważną rozmowę. Stwierdził, że skoro jest już pełnoletni powinien się ożenić. I to jak najszybciej. Zrobił mu ultimatum- albo w ciągu pół roku przyjdzie ze swoją wybranką albo on mu wybierze żonę. Nieco go zdenerwowały słowa ojca ale nie chciał mu się sprzeciwiać. Nie raz omal nie dostał nożyczkami. Chciał zapytać matkę Kimie o radę lecz ta wyjechała do swojego brata Izayi i nie wróci prędko. Westchnął ciężko i wtopił się bardziej w fotel.
-Coś się stało?- Zapytał doradca Nijimura. Prywatnie jednak był jego niańką, a bardziej przyjacielem.
-Stało się. Ojciec każe mi się ożenić. Albo ja mu przyprowadzę wybrankę albo on mi ją wybierze.- Powiedział i westchnął ponownie.
-Więc w czym problem?- Niji usiadł na fotelu obok wypełniając jakieś papiery. Albo rozwiązywał krzyżówkę, co często robił.
-Ja nie chcę się żenić~! Mam całe życie przed sobą! Ożenie się to zapewne będę musiał szybko spłodzić potomka. A po tym tylko pampersy, butelki i nieprzespane noce. Nie dziękuję.- Opadł na fotel z niezadowoloną miną.
-Marudzisz~! Wiesz, na razie ojciec każe ci się tylko ożenić. Z dziećmi nie musisz się spieszyć. Plus jesteś bogaty, możesz zatrudnić tyle nianiek, że będziesz mógł na spokojnie się lenić na kanapie. Plus ty jako następca tronu nie będziesz zbytnio opiekować się dzieckiem. Akashi nie zmieniał ci pieluch, więc ty nie będziesz zmieniał swojemu dziecku.- Powiedział daej gapiąc się w krzyżówkę. Książe spojrzał na niego zaskoczony.- A~! I jeszcze jedno. W królestwie jest dużo pięknych kobiet, więc może jedna z nich będzie miłością twojego życia.- Dodał patrząc na niego. Aomine chwile zastanawiał się nad jego słowami.
-No dobra. Ale jak ja znajdę tą jedyną? Jak się pokaże w mieście to wszystkie się na mnie żucą~!- W końcu jest przystojnym księciem. Nijimura zastanowił się chwilę.
-Bal maskowy. Zorganizujemy bal zapraszając wszystkie panny z królestwa. Wszyscy będą w maskach, więc mogą cię nie rozpoznać. A ty na spokojnie wybierzesz sobie żonę.- Odpowiedział z uśmiechem. Aomine przytaknął na jego propozycję i kazał mu wysłać zaproszenia.
Kopciszek wycierał kurze w salonie, gdy nagle wbiegł podekstytowany Reo, trzymający w ręce jakiś list.
-Książe zaprasza na bal maskowy~!- Pisnął radośnie. Riko szybko zabrała mu list, czytając jego treść i uśmiechając się szeroko.
-To wasza szansa! Książe zapewne szuka żony. Ładnie wasz ubierzemy, uczeszemy i umalujemy to się na pewno księciu spodobacie~!- Zaszczebiotała wesoło. Kisia również się ucieszył. Lubił tańczyć i chciałby zobaczyć księcia. Słyszał, że jest bardzo przystojny......
-Kopciuszku!!- Krzyknęła na niego macocha.- Przestań ścierać te kurze. Idź po nasze płaszcze. Musimy pojechać po materiały. Jak wrócimy dokładnie zmierzysz Reo i Takao i uszyjesz im sukienki. Bal za pięć dni, a my nic nie mamy~!- Kise przytaknął tylko i pobiegł na górę.
Gdy tylko macocha i dwójka braci Kopciuszka wrócili do domu zapanował charmider. Z trzy razy mierzył Reo i Takao. Najpierw wziął nie tą miarę, po natępnym mierzeniu Riko stwierdziła, że musi ich zmierzyć w gorsetach. Po tym musiał narysować jak mniej więcej będą wyglądać suknie. Gdy projety zostały zatwierdzone Kise wziął się do pracy. Po trzech dniach sukienki były gotowe. Sukienka Reo była różowa, Takao zielona , a macochy fioletowa. W dzień balu Kise od rana miał ręce pełne roboty. Czesał, malował i pomagał w wiązaniu gorsetów. Godzinę przed balem wszywscy byli gotowi.
-Wyglądacie prześlicznie.- Stwierdziła Riko do swoich synów. A teraz raczej córek. Już chcieli wychodzić lecz usłyszeli Kopciuszka.
-Zaczekajcie!- Zbiegł z góry. Miał na sobie różowo-fioetową sukienkę. Tego koloru materiału zostało najwięcej, dlatego uszył sobie skromną sukienkę.- Mogę jechać z wami?- Zapytał nieco nieśmiało. Kise wyglądał naprawdę ślicznie. Reo spojrzał się na matkę, która patrzała na Kopciuszka zła. Widział jednak, że się zastanawia.
-No dobrze. Możesz z nami jechać.- Stwierdził Reo. Podszedł do Kopciuszka lecz się "potknął" i wylał na jego sukienkę czerwone wino.- Ups! Przepraszam, taka ze mnie fajtłapa.- Powiedział z udawanym żalem. Kise spojrzał przerażony na swoją sukienkę. Nie zdąży jej sprać, a nie ma innej na przebranie.
-Zrobiłeś to specjalnie!- Krzyknął na Reo. Ten zaśmiał się pod nosem.
-My wychodzimy, a ty posprzątaj. Wszystko ma błyszczeć jak wrócimy.- Powiedziała Riko i wraz z synami wyszła. Kise pobiegł do siebie z płaczem. Tylko on nie poszedł na bal. Kise siedział na małym krzesełku i płakał cichutko. Nagle coś huknęło! Kopciuszek spojrzał przed siebie. Ujrzał blondynkę w niebieskiej, krótkiej sukience z wiankiem na głowie. Uśmiechała się do niego miło.
-Kim ty jesteś?- Zachlipał wpatrzony w dziewczynę.
-Jestem twoją matką chrzestną~!- Zaszczebiotała wesoło.
-Matką chrzestną? Nie wiedziałem, że jakąś mam.- Powiedział nieco smutno.
-Ależ oczywiście, że masz Kisiu~! Mam na imię Mineś~! Przyszłam ci z pomocą~!- Podskoczyła wesoło, po czym zakręciła się wokół własnej osi.
-Pomóc? W sprzątaniu?- Zapytał niepewnie.
-Ależ nie głupolku~! Chciałeś przecież jechać na bal, czyż nie?!- Kise żwawo przytaknął.- Więc przestań płakać i chodź ze mną~!- Złapała go za rękę i zaprowadziła do ogrodu.- Najpierw trzeba ci znaleść transport.- Mineś chwilę się rozglądnęła, po czym wzięła wielkiego arbuza i zamieniła go w karoce. Po tym zamieniła kozy w konie, a kota w woźnicę.- Gotowe~!- Krzyknęła radośnie.
-Minecchin, a ja?!- Kise wskazał na siebie. Mineś dopiero teraz zauważyła jak niechlujnie wyglądał. Wyczarowała mu piękną niebieską suknię. Przedłużyła mu włosy i spięła w koczek, po czym delikatnie go umalowała. Zamieniła jeszcze jego fioletowy kolczyk na szafirowy, wyczarowała fikuśną maskę i dała pantofelki. Niestety Kise nie umiał w nich chodzić, więc zamieniła je na baleriny. Kopciuszek nie mógł uwierzyć, że jednak pojedzie na bal.
-Dziękuję ci bardzo Minecchin~!- Uściskał ją z szerokim uśmiechem, po czym wsiadł do karocy.
-Ależ nie ma za co~! Tylko pamiętaj- o północy kończą się moje czary.- Pouczyła go.
-Dobrze. Będę pamiętał. I jeszcze raz dziękuję~!- Powiedział po czym ruszył do zamku.
Tymczasem w zamku bal już trwał. Sala balowa była pełna pięknych dam i panów towarzyszących. Król siedział na tronie i przypatrywał się temu wszystkiemu, czasami skinając głową na powitanie. Zaś książe Aomine kręcił się tu i tam.
-Wybrałeś już jakąś?- Zapytał Niji. Był ubrany w biały garnitur i srebną maskę z tęczowymi piórkami.
-Jeszcze nie. Patrząc na niektóre kobiety to aż mi się obiad cofa. Jak ja mam znaleść tą jedyną?! Te maski nieco mi przeszkadzają.- Mruknął niezadowolony książe spod swojej białej maski. Na sobie miał zwykły czarny garnitur, szarą kamizelkę i krawat. Dzięki temu nie wyróżniał się z tłumu.
-Spokojnie. Porozglądaj się jeszcze.- Niji poklepał go pocieszająco po ramieniu, po czym wtopił się w tłum. Aomine westchnął i ruszył na dalsze poszukiwania. Wiele kobiet podchodziło do niego lecz żadna mi się ne podobała. Zwłasza jedna w różowej sukni. Była nieco zbyt nachalna. Wtem ujrzał przepięknął dziewczynę wchodzącą do sali. Blondynka w niebieksiej sukni. Aż zaparło mu dech w piesiach, a serce biło jak oszalałe. Podszedł do niej i ukłonił się.
-Czy mogę prosić panią do tańca?- Zapytał zmysłowo. Kise zarumienił się leciutko i przytaknął, po czym dał się poprowadzić na parkiet. Książe był zauroczony jej burszczynowymi oczami. I nie przeszkadzało mu nawet to, że miała małe piersi. Złapał ją jedną ręką w tali, drugą trzymając jej dłoń i powoli kołysząć się w rytm muzyki. Kopciuszek był zachwycony. Nie widział księcia ale ten mężczyzna naprawdę go oczarował. A zwłaszcza jego szafirowe oczy.
Haizaki stało sobie na uboczu. Najchętniej by z tąd wyszedł ale coś trzymało go tutaj. Tak, pojawił się na balu. Nie miał tu być. Lecz znikąd pojawiła się w jego pokoju brunetka w stroju koszykaskim. Przedstawiła się jako jego matka chrzestna Akina. Wyczarowała mu pojazd, zmieniła piżamę na srebną sukienkę. Była obcisła od góry aż do kolan. Do tego pantofle, w któych ledwo co chodził, a ta uparta nie chciała mu ich zmienić. Przedłużyła mu włosy i je pogręciła. Do tego dała czarną maskę w ksztalcie kociej mordki. Tak ubrany pobędził na bal. Jedyne na co miał ochotę to uduszenie tej Akiny za zbyt obcisłą sukienkę. I tak się dziwił, że nie było widać, że jest facetem. Oparł się o ścianę i westchnął.
-Mogę prosić do tańca?- Usłyszał. Przed nim stał mężczyzna z maską z tęczowymi piórkami.
-Nie.- Odpowiedział oschle odwracając wzrok. Nie zatańczy w tej głupiej kiecce i w tych butach. Niji spojrzał zaskoczony na dziewczynę. Wszystkie panny chciały z nim tańczyć tylko ta mu odmawiała.
-Dlaczego nie?- Zapytał zdziwiony.
-Bo nie i idź sobie stąd.- Warknął na niego. Niji zmrużył oczy. Złapał Haizakiego za rękę i pociągnął na parkiet.- Ej! Co ty robisz?! Puszczaj!- Chciał się wyrwać ale ten trzymał go mocno.
-Będziemy tańczyć. I nie chcę słyszeć żadnych protestów.- Złapał go w tali i zaczął się kołysać. Haizaki poprychał na niego przez chwilę, po czym spokojny, a zarazem zły zaczął tańczyć. Przyjżał się temu mężczyźnie i musiał stwierdzić, że był nawet przystojny. Prychnął na niego bez przyczyny, po czym uśmiechnął się lekko widząc jego zdziwioną minę. Nijimura przyznał, że spodobał mu się ten kociak.
Kise był w siódmym niebie. Czuł się wspaniale w ramionach tego mężczyzny. Chciałby aby ta chwila się nigdy nie kończyła. Wtem zrobił się mały charmider.
-Co się dzieje?- Zapytał zdezorientowany.
-Za chwilę wybije północ, a wtedy wszyscy zdejmują maski.- Odpowiedział Aomine. Nie mógł już się doczekać aby zobaczyć twarz tej ślicznej blondyneczki. Kise przytaknął lecz szybko przypomniał sobie słowa wróżki.
-Ja..... Ja już muszę iść. Przepraszam.- Powiedział szybko, po czym pobiegł w stronę wyjścia.Książe stał chwilę zszokowany, następnie pobiegł za nią. Nie mógł pozwolić jej uciec. Jednak jak wybiegł z pałacu to nikogo już nie było. Znalazł tylko bialego balerina. Wziął go ze sobą i wrócił do pałacu. W tym czasie Niji szukał swojej kociej partnerki. Poszła niby to do toalety ale już nie wróciła. Rozglądał się wszędzie lecz po niej ani widu ani słychu. Wtem wybiła północ więc ściągnął swoją maskę. Rozglądał się jeszcze nieco ale nie znalazł swojej partenrki. Zawiedziony podszedł do króla, który wezwał go gestem ręki.
Kise, gdy wrócił zastał wysprzątany dom na błysk. Podziękował w myśach Minecchin, a sam przebrał się i zasnął. Następnego dnia siedział rozmarzony przy polerowaniu srebra.
-Coś się stało?- Usłyszał nad sobą. Pisnął przerażony lecz widząc, że to Haizaki uspokoił się.
-Nie, nic takiego.- Odparł szybko, wracając do przerwanej czynności.
-Na pewno coś się stało. Uśmiechasz się sam do siebie i nawet się rumienisz.- Zauważył Haizaki z chytrym uśmieszkiem. Kisia nie wiedział co zrobić, więc postanowił wygadać się Shougo.
-No bo ja...... byłem na balu. I tańczyłem ze wspaniałym mężczyzną. I teraz nie mogę przestać o nim myśleć.- Przyznał szczerz rumieniąc się na samą myśl.
-No proszę. Kisia się zakochała~!- Zaśmiał się pod nosem widząc rumienieć chłopaka.- A jak wyglądał?- Zapytał zaciekawiony.
-Miał ciemnoniebieskie włosy, ciemną karnację. A najpiękniejsze były jego oczy~! Szafirowe.- Rozmarzył się Kise, a Haizaki z szoku upuścił grabki.
-No pięknie. Kise powiem ci coś.- Kise spojrzał na niego zaciekawiony.- Tańczyłeś i zakochałeś się w księciu.- Kopciuszek patrzał na niego zaskoczony. On tańczył z prawdziwym księciem. I na dodatek się w nim zakochał!- Nie martw się. I ciesz się, że z nim tańczyłeś.- Powiedział Haizaki z uśmiechem, klepiąc go po plecach. Nie wiedzieli, że ktoś ich podsłuchiwał.
Następnego dnia gruchnęła wieść, że książe szuka właścicielki baleriny. I na którą będzie pasować za tą wyjdzie. Także z samego rana książe wraz z doradcą ruszyli na poszukiwania. Aomine po balu nie mógł przestać myśleć o tej uroczej blondynce, więc postanowił ją znaleść i się z nią ożenić. Akashiego to bardzo ucieszyło i już nie mógł się doczekać aż pozna synową. Tak więc od rana przymierzali lecz jak narazie nie znaleźli przyszłej żony księcia.
Tymczasem w domu Reo i Riko szykowali się do przyjazdu księcia. Takao robił to nieco niechętnie, gdyż w głowie dalej miał lekrza. Spotkał go na balu i nawet tańczył z nim nieco. Rozmarzał się na samą myśl o jego zielonych oczach i ręce na tali. Kopciuszek zaś nieco denerwował się przyjazdem księcia. Co będzie jak się dowie, że jest chłopcem, a nie dziewczynką? Z jego zamyślań wyrwał go głos Reo.
-Kopciszku chodź ze mną. Zerwiesz kilka kwiatów do wazonu.- Powiedział. Kise przytaknął i poszedł za nim.- Weź sekator z szopki.- Gdy tylko Kisia tam weszła drzwi się za nim zamknęły. Walił, krzyczał lecz to nic nie działało.- Myślisz, że ty zostaniesz żoną księcia? Żałosne. To ja nią zostanę i będę pławić się w luksusie.- Usłyszał śmiech, po czym nastała cisza. Walił w drzwi lecz to nic nie dawało. Pukał w drzwi czekając na pomoc.
Wtem książe Aomine wraz z doradcą Nijimurą dotarli do ostatniego domu. Aomine miał już dość. Tyle dziewczyn, a nawet chłopców przymierzyło bucik ale na nikogo nie pasował. Miał nadzieję, że tutaj mu się poszczęści. Wyszedł z powozu i wraz z Nijim zapukali do domostwa.
-Witam Waszą Wysokoś i Królewskiego Doradcę~!- Riko ukłoniła się nisko.- Zapraszam do mych skromnych włości.- Zaprosiła ich gestem ręki do środka. Weszli do środka. Tam czekali na nich Reo i Takao.
-Witamy Waszą Książęcą Mość.- Ukłonili się z gracją.
-Proszę, przywierzcie tego oto bucika.- Powiedział Nijimura, klękając przy fotelu. Pierwszy był Takao lecz jego stópka była za mała, przez to balerina spadał z nogi. Następnie bucika przymierzył Reo lecz miał za dużą stopę. Próbował ją wepchnąć ale na nic poszły jego wysiłki. Nawet Riko przymierzyła bucik lecz dla niej był stanowczo za duży.
-Czy są tu jeszcze jakieś inne panny?- Zapytał nieco już zdenerowany Aomine.
-Nie Mości Książe. Mam tylko dó... zanczy dwie córki.- Odpowiedziała Riko. Książe wraz z doradcą chcieli już wyjść, gdy nagle boczne drzwi otworzyły się z hukiem.
-Czekajcie!- Krzyknął Kopciuszek. Na jego szczęście Haizaki przechodził obok szopki, usłyszał jego pukanie i go uwolnił.
-Kto to jest?- Zapytał Niji.
-A to tylko nasz lokaj. Nikt ważny.- Powiedziała wymijająco Riko.
-Niech przymierzy bucik.- Powiedział książe. Nijimura uśmiechnął się do Kisi i poklepał fotel. Kise trochę niepewnie na niego usidał, ściągając klapka i wystawiając stópkę. Niji bez roblemu założył balerinę na jego stópkę.
-Pasuje jak ulał.- Powiedział zaskoczony. I ciekawy co książe zrobi w tej sytuacji. Aomine podszedł do Kopciuszka i przyrzał mu się. Duże rzeczy się zgadzało. Złote włosy, bursztynowe oczy. I wtem zauważył jeden szczegół, który przekonał go w stu procentach. Wyciągnął rękę i dotknął szafirowego kolczyka.
-To ty.- Stwierdził patrząc na Kisie. Ten przytaknął i spuścił głowę zawstydzony. Wtem książe uklęknął, łapiąc Kopciuszka za rękę.- Jak masz na imię?- Zapytał.
-K-K-K-K.......Kise. Kise Ryouta.- Odpowiedział drżącym głosem.
-Czyt ty Ryouta zgodzisz się być mą żoną i spędzić ze mną resztę życia?- Zapytał książe. Wszyscy patrzeli na tą scenę zszokowani. W tym Kise, który- gdy słowa do niego dotarły- zarumienił się po czóbki uszu.
-Tak. Tak~! Tylko proszę wstań i nie mów więcej tak zawstydzających słów.- Poprosił spuszczając głowę z zażenowania. Aomine uśmiechnął się na ten widok i stwierdził, że nie raz sprawi aby na jego ślicznej twarzy zagościł rumieniec. Daiki wstał i pociągnął za sobą Kise, który od razu się do niego przytulił. Wtem do pokoju wszed Murek.
-O mój Boże.- Powiedziała zszokowana Riko. Nie wiedziała, czy była bardziej zszokowana tym, że Kopciuszek wyjdzie za księcia, czy tym, że właśnie jej mąż się obudził. Kise widząc swojego ojca podbiegł do niego.
-Tatusiu~!- Przytulił się do niego mocno. Mukkun widząc złote włoski odwzajemnił uścisk z uśmiechem.
-Dzień dobry Kisiu. Aleś ty wyrósł~!- Powiedział patrząc na swojego syna. Rozejrzał się po zebranych.- Książe?- Zapytał zdziwiony.
-Ano tak.- Kise oderwał się od niego i podszedł do Daikego.- Tato to jest mój narzeczony. Właśnie mi się oświadczył.- Powiedział, a na jego twarzy zagościł rumieniec. Murek chwilę się zastanawiał.
-Dobrze. Zgadzam się. Tylko jak cię skrzywdzi to nie ręczę za siebie.- Kise ucieszył się z jego błogosławieństwa.
-To wy jedźcie do zamku. Ja zadzwonię po lekarza. W końcu ojcze się obudziłeś i lepiej żeby cię zbadał.- Powiedział Takao ściągając peruke z głowy. Nie musiał już ukrywać tego, że jest chłopakiem. Kise spojrzał na niego, po czym podszedł i przytulił mocno.
-Powodzenia z doktorkiem.- Wyszeptał mu na ucho.
-Dziękuje. A tobie wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia.- Odszepnął mu Takao, śmiejąc się cicho. Oderwali się do siebie, po czym Kise wraz ze swoim narzeczonym i doradcą wyszli z domu.
-I jak ci poszło?- Usłyszeli. Spojrzeli na chłopaka o popielatych włosach, który przyglądał im się z zaciekawieniem.
-Bardzo dobrze.- Odpowiedział Kise tuląc się do ręki Aomine. Niji zaś przyglądał się chłopakowi. Haizaki również zwrócił na niego uwagę. Gdy spojrzał w jego oczy przekonał się, że to ten facet z balu. Shouzo również sobie to przypomniał, jak został olany.
-Ups~!- Powiedział Haizaki, po czym uciekł na tyły domu. Znaczy chciał lecz został złapany w połowie drogi i przeżucony przez ramię.- Puszczaj mnie idioto! Puszczaj! Zostaw!- Krzyczał, bijąc go po plecach. Nijimura nic sobie z tego nie robił. Wpakował go do powozu, a za nim wsiadł książe wraz z Kise. Obaj nie wiedzieli o co chodzi i woleli na razie nie pytać. Podczas drogi Haizaki prychał na Nijiego niczym rozjuszony kot.
Aomine wraz ze swoim narzeczonym Kise stanęli przed Królem Akashim.
-Ojcze to jest mój wybranek, Kise Ryouta.- Powiedział Aomine. Akashi nic nie mówił tylko przyglądał się blondynowi. Kise drżał pod wpływem dwukolorowych tęczówek władcy. Mimo to nie przerywał kontaktu wzrokowego.
-Jak widzę Ryouta jest mężczyzną.- Powiedział Akashi.
-Tak, jest. Ale mimo to chce się z nim ożenić.- Powiedział stanowczo Aomine. Mimo to nadal bał się tej rozmowy. Wtem drzwi się otworzyły i weszła Królowa Kimie.
-Dzień dobry.- Powiedziała z uśmiechem. Podeszła do syna i cmoknęła go w policzek, po czym podeszła do męża, pocałowała go i odwróciła się w stronę syna.- Kto to?- Zapytała wskazując na Kise.
-To mamo jest mój narzeczony. Proszę o wasze błogosławieństwo.- Odpowiedział Aomine. Kimie podeszła do Kisi.
-Kochasz mojego syna?- Zapytała szczerze. Kise zarumienił się na jej pytanie.
-T-Tak.- Opowiedził. Wtem usłyszał głośny pisk.
-Kya~! Ale on uroczy, kiedy się rumieni~! Macie moje błogosławieństwo~! Możesz mi mówić "mamo".- Powiedziała Królowa tuląc Kise. Aomine pokręcił w niedowierzaniu głową, a Król westchnął.
-No dobrze. Macie i moje błogosławieństwo.- Powiedział po czym wstał i również objął Kise. Ryouta był bardzo zszokowany lecz ucieszył się ze zgody.
Miesiąc później odbył się huczny ślub i wesele. Wszyscy gratulowali i życzyli wszystkiego co najlepsze młodej parze. Impreza trwała cały tydzień z tego szczęścia. Oczywiście po weselu młodzi mieli swoją noc poślubną. Kise zbytnio jej nie pamięta, gdyż książe doprowadził go do takiej rozkoszy, że stracił rozum i logiczne myślenie.
Co się stało z resztą? Haizaki wyszedł na Nijimurę. Po przyjeździe do zamku nieźle się pokłócili. Nijimura przeprosił, po czym adorował Haizakiego na wszystkie sposoby. Shozugo skapitulował. I tak zakochał się w tej chodzącej tęczy. Król i Królowa pobłogosławili ich związek. Brat Kise Takao również zaznał szczęścia. Odważył się zaprosić lekarza na kawę. I tak po niedługim czasie zostali parą, a później małżeństwem. Takao pomaga w prowadzeniu kliniki. I dalej mówi "Shin-chan~!". Reo ożenił się z hrabią Hyugą. Dość długo go kokietował i ten uległ. Mimo wszystko są razem szczęśliwi. Riko rozwiodła się z mężem, gdy ten dowiedział się o znęcaniu się nad Kise. Ożeniła się ponownie z hrabią Kiyoshim, który ma sieć restauracji. Riko daży go bardziej przyjaźnią niż miłością lecz cieszy się, że jest u jego boku. Zerwała kontak ze swoimi dziećmi tuż po rozwodzie. Murek również odnalazł miłość swojego życia. Ojciec Kisi ożenił się z Himuro, który jest cukiernikiem. Kocha jego wszystkie wypieki jak i jego samego. Kise urodził Aomine dziecko. Nikt nie wie jak doszło do tego, że młody książe zaszedł w ciąże. Mimo to cieszyli się z narodzin chłopca, któremu dali na imię Tetsuya. Król i Królowa bardzo się cieszyli z wnuka. A najbardziej Król, gdyż po narodzinach wnuka dowiedział się, że ponownie zostanie ojcem. Nijiemu też się poszczęściło. Haizaki urodził mu śliczną córeczkę- Satsuki. Dziewczynka najbardziej polubiła wujka Aomine, na którego mówiła "Dai-chan". Zaś matki chrzestne zostały niańkami. Akina bawiła się lalkami z Satsuki, a Mineś szukała Tetsu, gdyż to dziecko- widmo uwielbiało jej znikać i pojawiać się niewaidomo skąd.
Na inne opowiadania zapraszam na bloga---> my-little-world-of-fantasy.blogspot.com
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania