Korninek.
Owijasz mnie, obrastasz stopniowo
do siódmego pokolenia wstecz.
Za paznokciami nadal masz grudkę czarnej,
bogatej w próchnicę ziemi.
I wilgoć. I mgłę.
Kwitnę ci na dłoniach, jestem znamieniem,
na plecach przyciężkich od drewna.
Skóra chropowacieje, brąz i zieleń rozlewają się,
jakby tubki z farbą przewróciły się na stolik
i nigdy już nic, poza tym.
Kwitniesz mi w głowie, to zawsze jest najpierw.
Wiersze jak kwiaty, jak fotosynteza
zamknięta w źrenicy oka.
I błysk.
I odgłos gromu.
.
.
.
.
Z cyklu : Kwietnie.
Marzec, roku w którym wszystko się zaczęło
Marcin Lenartowicz
Komentarze (5)
A w oddali pierwszoroczna burza, obraz jak z mojego Mrocznego tylko od innej strony. 😉
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania