Korninek.

Owijasz mnie, obrastasz stopniowo

do siódmego pokolenia wstecz.

Za paznokciami nadal masz grudkę czarnej,

bogatej w próchnicę ziemi.

I wilgoć. I mgłę.

 

Kwitnę ci na dłoniach, jestem znamieniem,

na plecach przyciężkich od drewna.

Skóra chropowacieje, brąz i zieleń rozlewają się,

jakby tubki z farbą przewróciły się na stolik

i nigdy już nic, poza tym.

 

Kwitniesz mi w głowie, to zawsze jest najpierw.

Wiersze jak kwiaty, jak fotosynteza

zamknięta w źrenicy oka.

I błysk.

I odgłos gromu.

 

.

 

.

 

.

 

.

 

Z cyklu : Kwietnie.

Marzec, roku w którym wszystko się zaczęło

Marcin Lenartowicz

Średnia ocena: 3.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Skrytokret 2 miesiące temu
    https://www.youtube.com/watch?v=aUpmd4nm7YM
  • 00.00 2 miesiące temu
    Cmentarz wiosną, figura kobiety i jej obraz pozieleniały od mchu.

    A w oddali pierwszoroczna burza, obraz jak z mojego Mrocznego tylko od innej strony. 😉
  • Szalej. 2 miesiące temu
    Heh. Piękny obraz. I cmentarz pasuje doskonale, skoro tamta kobieta staje się dla mnie... No, nie martwa. Nigdy. Ale cmentarz, to dobre miejsce na przyczynę tego wiersza, na zastąpienie statego - nowym
  • Grafomanka 2 miesiące temu
    Zakończenie jest piękne... 6
  • Szalej. 2 miesiące temu
    Dziękuję... Chyba idzie ku dobremu

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania