Korzenie nie potrzebują światła
kiedyś wrócę
niepamięcią zamieniony w krzyk
Jakby stanął czas – nic się nie zmienia. W szklanych
obrazach rozbudzona codzienność. Uczę się ciszy.
Pośród mgieł zanurzony świt. Zapach torfu roztacza
tajemnicę pierwszych ludzi. W trzcinach kryje się czapla.
Rysa na gładkiej powierzchni wody, szczupak wraca
z nocnego połowu.
Podstępny chłód wślizguje się pod kurtkę. Trzeba napalić
w piecu i wziąć na kolana kota. Nie warto się spieszyć,
choć życie wciąż goni.
Jak nazwać karę, zadany gwałt, gdzie jedynym sensem
jest ucieczka. Walka, która nie ma końca.
Wracam sam. W moim pokoju okno na przestrzał, widok
nie ma już znaczenia. Delikatnie, na palcach, omijam
miejsca szczególnie bolesne, zwykły dotyk to problem.
Lustrzane odbicie w wodzie. Twarz, nie ja.
Komentarze (6)
"Piękna" dopełniaczówka.
A jeszcze jak się w krzyk zmienia...?
Serdecznie :)
Ja bym echo zostawił. Takie tajemnicze:)↔Pozdrawiam:)↔5
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania