Korzenie, soki, panna młoda
Zygmunt Jan Prusiński
KORZENIE, SOKI, PANNA MŁODA
Przymierzam się tylko, dźwięk leży na ziemi
buduje mały cień. Z drugiej strony niebieska
fontanna nabiera wody; aniołowie płaczą...
Szkli się jedwab włosów u młodej panny,
zwilgotniałej od namiętnych poczynań. –
Nie wątpię, „w dolinie orzechowych gajów”
zapachy są stałe. Tylko ruchy mówią o tym,
że warto wstąpić i tam zasnąć.
13.01.2008 – Ustka
_________________________________
Napisz do autora
wyświetleń (276)
głosuj (92)
Zygmunt Jan Prusiński
Nie rozumiem tego stwierdzenia, czyżby poeta prowokował? Bo w wierszu „Dużo śpię” pisze tak: „Ja czytałem dużo książek ale im nie wierzę”. No dobra reklama, pytam, czemu i komu to ma służyć? Jeśli poszlibyśmy jego tropem, to biblioteki trzeba by było pozamykać. Biblioteki święciły tryumfy w XIX wieku. Nie wiem, nie żyłem w tamtej epoce. Nie wiem nawet jak śpiewały ptaki, jak rosły drzewa, jak się zachowywali ludzie wobec siebie. – Czy była większa przyjaźń czy większa nienawiść? Książki były pisane; poetów też było sporo, i chyba czytelników niemało, no bo nie było telewizji i komputerów.
Oglądałem kilka dni temu program „Autografy”, bohaterem w roli gościa był poeta Ernest Bryll. Dzięki kamerze telewizyjnej pokazał nam, że pisze wciąż wiersze piórem, później po korekcie przepisuje na maszynie. Tych maszyn do pisania ma kilka w domu, taki kącik muzealny. Ale czy ważne jest to, kto jaką techniką pisze...? Każdy poeta chce jedno, pisać dobre wiersze.
- Do poety Czesława Miłosza wrócę. Esej jeszcze nieskończony...
13 stycznia 2008 r.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania