Kosmiczna Przejażdżka Po Mieście I Lesie

"Kosmiczna Przejażdżka Po Mieście I Lesie"

 

gatunek: sny/imprezy/komedia/fantastyka/fantasy/czas wolny/surrealizm/podróże/przygoda

 

Środek ciepłego i słonecznego dnia. Lato 2013.

 

Na placu w centrum miasta trwał wesoły festyn. W tle leciała muzyka z gatunku dance, disco, trance, house i funk. Ludzie pili chłodne napoje orzeźwiające oraz tańczyli. Wśród nich był dwudziestokilkuletni lotnik i astronauta, pochodzący z planety Neptun.

 

W pewnym momencie, człowiek opuścił imprezę i poszedł na znajdujący się dwie ulice dalej parking, ukryty za sklepem oraz trawnikiem, gdzie rosło kilkanaście wielkich drzew liściastych. Na parkingu wylądował niecodzienny pojazd latający. Wyglądał jak wywrócony do góry dnem srebrny półmisek i miał rozmiary busu. Otworzyły się drzwi, a wtedy mężczyzna wskoczył do wnętrza obiektu. Następnie tajemniczy przedmiot oderwał się od podłoża oraz wzbił się w powietrze, a potem powoli poleciał wzdłuż rzeki, w stronę kompleksu rekreacyjno-sportowego, mieszczącego się na pograniczu dużego pięknego parku leśnego oraz spokojnych przedmieść, pełnych jednorodzinnych i kilkurodzinnych domów otoczonych ogrodami.

 

Nadeszło popołudnie.

 

Dziwny pojazd wylądował na parkingu nieopodal obiektu sportowo-rekreacyjno-imprezowego, a wtedy podróżnik czasoprzestrzenny wyskoczył z niego i poszedł na plac z basenem, boiskami oraz skate pakiem, gdzie miał miejsce kolejny festyn, bardzo podobny do tego, który odbywał się w centrum miasta. Tutaj też było dużo wesołych ludzi, muzyki, tańca i dobrego nastroju, otaczającego wszystko aż po horyzont.

 

Zachód słońca.

 

Impreza się skończyła, a wtedy znaczna większość ludzi rozeszła się do domów. W okolicy zostały tylko dwadzieścia cztery osoby, a wcześniej było ich około czterysta dwadzieścia pięć. Mężczyzna minął dwie kilkuosobowe grupki swoich rówieśników i rówieśniczek, rozmawiających, popijających chłodną oranżadę, śmiejących się oraz zabawnie tańczących.

 

Podszedł do jednej z dwóch ławek w tylnej części placu, za którą rozciągał się wielki przedmiejski park leśno-łąkowy. Na jednej z ławek leżała kolorowa paczka, a w niej około osiemnaście małych, barwnych, miękkich bądź kruchych cukierków w kształcie instrumentów muzycznych. Siedem z tych drobnych przysmaków przedstawiało instrumenty dęte. Młodzieniec wybrał, wyciągnął i zjadł je. Pozostałe zostawił na miejscu.

 

Dwudziestokilkulatek wrócił do swojego domu na malowniczych przedmieściach przez pogranicze różnorodnego krajobrazowo parku oraz przedmieść, pełnych dużych zabytkowych budynków z kilku poprzednich wieków. Dotarł do mieszkania. Gdy znalazł się na korytarzu, pełnym obrazków przedstawiających plaże, łąki, ogrody i lasy, zaczął mówić sam do siebie, pełny radości oraz euforii spowodowanej szczęściem, wywołanym przez bardzo udany środek dnia, popołudnie i wieczór.

 

— To niesamowite. Całe miasto było po brzegi wypełnione wesołymi, przyjaznymi i lubiącymi imprezować ludźmi, którzy mieli duże oraz pozytywne poczucie humoru i wesoło tańczyli. Oba festyny były tak bardzo wspaniałe, że łatwo można było sobie wyobrazić grające na złotych trąbkach oraz fruwające, wielobarwne słonie, małe jak szerszenie albo modliszki, i duże jak spinozaury lub apatozaury! — powiedział uradowany oraz podekscytowany.

 

Słoneczne i ciepłe popołudnie, dzień drugi.

 

W jednym z parków w centrum miasta, trzy ośmioosobowe grupki dwudziestokilkuletnich ludzi urządzały na dobrze nasłonecznionym trawniku pikniki, podczas których rozmawiali, słuchali zabawnych utworów muzycznych, śmiali się, pili oranżadę, oraz jedli pizzę, frytki albo hamburgery. Mężczyzna, który dzień wcześniej imprezował na festynach, a nawet był pasażerem niezidentyfikowanego obiektu latającego, przyszedł i dołączył się do nich.

 

Środek dnia trzeciego.

 

Dwudziestokilkulatek, będący imprezowiczem i podróżnikiem, jechał na krótką wycieczkę przez przedmieścia do lasu, samochodem osobowym ze swym pięćdziesięciokilkuletnim ojcem i ze swoją koleżanką, rówieśniczką. Był pasażerem. Dojechali w głąb lasu, gdzie się zatrzymali. Ojciec był kierowcą. Wyłączył samochód, otworzył drzwi i wyszedł gdzieś mówiąc że niedługo wróci. Zniknął wśród drzew. Długo nie wracał.

 

Nadeszło popołudnie. Cały dzień okazał się być ciepły i słoneczny, tak samo jak dwa poprzednie.

 

Zniecierpliwiony młody mężczyzna przesiadł się na fotel kierowcy i włączył pojazd. Przejechał odległość wynoszącą około jednego kilometra. Zatrzymał się tuż pod wielkim powyginanym drzewem. Nagle samochód zamienił się w ponton i przesunął się nad pobliską płytką, wolno płynącą rzekę o bardzo przejrzystej wodzie. Po drodze, odnaleźli ojca który wyłonił się z pomiędzy drzew, a następnie dosiadł się do syna i jego koleżanki. Wszyscy razem popłynęli na pontonie w kierunku zaczynającego się właśnie zachodu słońca.

 

Łamiąc prawa fizyki, przepłynęli po łagodnym wzgórzu, a potem dotarli do Kolejnego Dalekiego, Oryginalnego I Przebojowego Świata Spełnionych Marzeń Oraz Optymistycznych Snów. O wschodzie lub zachodzie słońca, znaleźli się na bezkresnych łagodnych wzgórzach, porośniętych trawnikiem usianym licznymi kwiatami. Tymczasem wysoko nad ich głowami fruwało kilka wielobarwnych pegazów, jednorożców, faunów i centaurów. Wszystkie one miały skrzydła bardzo podobne jak u motyli albo ciem, tylko że znacznie większe, oraz zostawiały za sobą świecące pasma kolorów: czerwono-pomarańczowo-żółtego i zielono-niebieskiego.

 

Koniec.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • Puchacz 06.06.2020
    No i co?
    To moje któreś tam podejście do Twojej prozy znowu zakończone niewypałem.
  • Piotrek P. 1988 07.06.2020
    Moje opowiadania mają taki styl i tematykę z powodu specyficznego punktu widzenia oraz snów, czasami nieco dziwnych i niekiedy trochę szalonych też. Dziękuję za komentarz i pozdrawiam :-)
  • Puchacz 07.06.2020
    Piotrek P. 1988 Rozumiem, ale do mnie t nie trafia.
  • Dekaos Dondi 07.06.2020
    Piotrek P. 1988→Masz specyficzny styl, jak już chyba pisałem. Chociażby podawanie, ile osób bierze udział.
    Mnie się nadal podoba, bo sam różnie piszę. Chociaż gdy więcej dialogów, to jeszcze ciekawiej:)↔Pozdrawiam:)→5
  • Piotrek P. 1988 07.06.2020
    Dziękuję za komentarz, jak i za ocenę. Twoje utwory również mi się podobają, bo są ciekawe, zaskakujące oraz bardzo często inspirują, a także poprawiają nastrój. Pozdrawiam :-)
  • Matt Custor 07.06.2020
    Pozdrawiam! (przeczytałem i wniosek taki: 5)
    MC
  • Piotrek P. 1988 07.06.2020
    Dziękuję za komentarz i za ocenę, pozdrawiam :-)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania