Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
Koszmarny sen
Czułam jak się zbliża. Niepokój zmienił się o odrętwienie, pragę ze wszystkich sił oddalić się
z tego miejsca póki jeszcze mnie nie widzi, uciec stąd ale nie mogę. Nogi mam tak ciężkie.
próbuję biec ale nie mogę. Paraliżujący strach wzmaga się kiedy dostrzegam czarną postać
zbliżającą się powoli. Patrzy na mnie, nie widzę jej twarzy ale czuję na sobie ten wzrok.
Czuję też że nic nie mogę zrobić, jestem bezsilna. Rezygnuję z ucieczki, zaczynam
krzyczeć. Postać staje tuż nade mną i przygląda mi się świdrująco. Wiem że już tylko
sekundy dzielą mnie od krzywdy którą chce mi wyrządzić. Postać wyciąga ręce w moją
stronę. Budzę się.
Kolejny koszmar, ten sam śni mi się odkąd pamiętam ale w ostatnich dniach moja
bezsenność zaczęła mieć naprawdę niepokojące skutki. Już przywykłam do niewyspania,
stawiam się na nogi kawą. Ale teraz to nie wystarcza. W pracy zasypiam przed biurkiem.
Szef zaczyna się martwić. Kolejny raz słyszę że muszę wybrać. Albo nocne imprezy albo
praca. Próbuję tłumaczyć że tu nie chodzi o imprezy, ale to bezcelowe. Szefa nie interesuje
jaki jest powód. W pracy mam być w pełni sił i tyle. Proszki nie pomagają. Te bez recepty są
nic nie warte a te na receptę otępiają tak że czuje się jeszcze gorzej. Zresztą problem nie
leży w tym że nie mogę zasnąć. Leży w tym że nie mogę tego snu utrzymać. Boje się iść
spać bo wiem że on już tam na mnie czeka. Dużo czytałam, podobno sny nie są
przypadkowe, zawsze coś oznaczają. Czasem są to nasze ukryte pragnienia, czasem
obawy. Ale co oznacza mój sen i to że jakaś cholerna postać cały czas chce mnie
skrzywdzić? Nie mam pojęcia. Długo wzbraniałam się przed wizytą u psychologa ale w
końcu uznałam że muszę porozmawiać o tym ze specjalistą. Zrobiłam research w internecie
żeby dobrać odpowiedniego specjalistę do mojego portfela. Psycholodzy są jednak drodzy.
Ku swojemu zdziwieniu znalazłam ogłoszenie w którym poszukiwano osób z zaburzeniami
sennymi do terapii całkowicie za darmo. Badania miały być finansowane ze środków
publicznych. Od razu wysłałam zgłoszenie. Następnego dnia zadzwonił telefon, kilka minut
później byłam już zadowolona bo umówiłam się na wizytę.
O umówionej godzinie udałam się na spotkanie z panią psycholog Anną Wroną. Siedziałam
chwilę w poczekalni kiedy podeszła do mnie szczupła kobieta ok 40 lat i zapytała.
- Pani Alicja?
- Tak
- Dzień dobry, Anna Wrona. Zapraszam do gabinetu.
Obdarzyła mnie szczerym uśmiechem i od razu zrobiło mi się jakoś lepiej. Weszliśmy do
jasnego pomieszczenia z biurkiem, komputerem w rogu i dwoma wygodnymi fotelami.
Pani psycholog kontynuowała rozmowę.
- Odpowiedzieliśmy na zgłoszenie ponieważ wpisała Pani jako powód wizyty często
pojawiające się koszmary senne, zgadza się?
- Tak, pojawiają się codziennie.
- Może mi Pani o nich opowiedzieć? Jaki jest przebieg tych zdarzeń? Proszę starać się
umieszczać jak najwięcej szczegółów.
Przez dobrą godzinę opowiadałam ze szczegółami o moim śnie. O czarnej postaci starającej
się mnie skrzywdzić, o tym że przebieg snu właściwie zawsze jest taki sam. Zmieniały się
tylko nieliczne szczegóły. Czasem postać miała czerwone plamy. Czasem miejsce akcji się
zmieniało. Ale rdzeń był zawsze taki sam. Odpowiadałam na serię pytań związaną z tym co
czułam w trakcie snu. Musiałam opisać wszystko w najmniejszych szczegółach. W końcu
pani psycholog powiedziała.
- Pani Alicjo, myślę że wiem już wystarczająco dużo żeby zakwalifikować Panią do
naszej terapii. Będzie ona darmowa ponieważ jest to terapia nowatorska. Nie
wykorzystywana do tej pory pory nigdzie indziej. I tym samym wszystkie badania są
finansowane przez naszą fundację. Jeżeli podpisze Pani ten dokument, wyrazi pani
zgodę na udział.
- Będę jakimś królikiem doświadczalnym? Myślałam że to będzie normalne badanie.
- Proszę się nie denerwować i spojrzeć na to z innej strony. Po pierwsze skuteczność
dotychczas stosowanych metod terapeutycznych w przypadkach podobnych do pani
jest niestety niska. Wynosi zaledwie 40% szans na poprawę. Mamy nadzieję na to że
dzięki naszej metodzie ta poprawa wzrośnie co najmniej do 90%. Ponadto przysłuży
się pani nauce. Nie wiele osób ma możliwość odkryć coś nowego w tych czasach.
Oczywiście pani nazwisko nie musi być tu wykorzystywane. Badania mogą być
anonimowe. Ale wydaje mi się że udział w takim przedsięwzięciu to dla pani szansa
na odzyskanie zdrowia i spełnienie dobrego uczynku dla reszty społeczeństwa.
- Rozumiem, nie do końca wiem co o tym myśleć. Po prostu nie spodziewałam się
tego.
- Proszę się zastanowić na spokojnie. Nie jest pani jedyną osobą w projekcie,
przeprowadzamy go nie tylko w kilku miastach ale i państwach Europy. Powiedzmy
że umówię panią na środę o godzinie 18. To będzie aż dwa dni na przemyślenie,
jeżeli postanowi pani kontynuować to zapraszam. Jeżeli nie, proszę tylko o
odwołanie spotkania telefonicznie kilka godzin wcześniej. Mam jednak nadzieję że
się pani pojawi, bo myślę że jesteśmy w stanie pomóc.
Pożegnałam się z panią psycholog i wyszłam z gabinetu. Trochę mnie to zaskoczyło i
uznałam że muszę to przedyskutować, zadzwoniłam do mamy i umówiłam się na spotkanie.
Wieczorem usiadłam przy stole z mamą. Rozmawialiśmy o pani psycholog i terapii. Mama
była zaniepokojona tym że te sny tak bardzo rzutują na moje życie. Sama po śmierci taty
korzystała z usług psychologa i jak twierdzi pomogło jej to wyjść z depresji. Nie byłam
przekonana co do skuteczności terapii eksperymentalnej ale za namową postanowiłam
spróbować.
W środę o godzinie 18 pojawiłam się w poczekalni. Pani psycholog wyraźnie ucieszyła się
na mój widok.
- Pani Alicjo, miło panią widzieć. Zapraszam do gabinetu.
Usiadłyśmy wygodnie w fotelach.
- Postanowiłam spróbować, nic nie tracę, a może uda mi się w końcu wrócić do
normalności. Jestem bardzo zmęczona.
- Prosze się nie martwić. Proszę to podpisać i zaczynamy.
Po wcześniejszym przeczytaniu podpisałam zgodę na udział w terapii.
- Alicjo, czy mogę tak się do Ciebie zwracać?
- Oczywiście.
- Alicjo, opowiem Ci teraz na czym dokładnie polega terapia. Niestety nie jest to szybki
proces i będzie wymagał od Ciebie zaangażowania. Ale myślę że zależy Ci na
powrocie do normalnego życia i będę mogła liczyć na współpracę z Twojej strony,
prawda?
- Tak.
- Czy słyszałaś kiedyś o Świadomym śnie?
- Nie.
- Człowiek kiedy zasypia przechodzi przez kilka faz snu. Każda z nich trwa kilka minut
a później się zapętlają. Nas konkretnie będzie interesowała faza snu zwana REM. Z
angielskiego Rapid Eye Movement. Jest to faza snu w podczas której człowiek
doświadcza marzeń sennych zwanych potocznie snami. Jej nazwa “REM” wzięła się
stąd że kiedy doświadczamy tej fazy nasze ciało śpi, ale oczy poruszają się. Mimo że
są zamknięte. Poruszają się zgodnie z tym gdzie w danej chwili patrzymy, tylko że
we śnie. Pozostałe fazy to już głęboki sen, ale one nie będą nas interesować, a to
dlatego że marzenia senne odbywają się tylko w fazie REM.
Naszym celem będzie wykorzystanie fazy REM do tego żebyś w tym momencie
odzyskała świadomość, nie wychodząc jednak z marzeń sennych.
- Czyli mam mieć świadomość tego że śpię w trakcie snu?
- Dokładnie.
- Ale jak to w ogóle możliwe? Sny są takie rozmyte.
- Wyjaśnię Ci. Psychologowie wiedzą o zjawisku świadomego snu od bardzo dawna.
Jednak do tej pory bardzo trudno było go uzyskać. Były na to różne metody. Osoba
która zasypiała musiała uśpić ciało ale zachować świadomość, jest to bardzo trudne i
wymaga wielu miesięcy treningu. Wymyślono też nieco łatwiejsze sposoby.
Zadawanie sobie kilka razy dziennie pytania czy śpisz. Jeżeli tak robisz to jest duże
prawdopodobieństwo że we śnie też zadasz sobie takie pytanie, i wtedy dowiesz się
że śpisz.
- No dobra ale jak mam się zorientować że to sen a nie rzeczywistość? Jak to
odróżnić?
- To bardzo proste. Wystarczy zrobić tzw. test rzeczywistości. Polega on na tym że
robisz coś co jest nie możliwe na jawie. Ale łatwo to zrobić we śnie. Np. Wystarczy
zatkać nos i wziąć głęboki oddech. Bo widzisz, na jawie kiedy zatkasz nos, nie
będziesz mogła oddychać. Ale kiedy śpisz, twoje ciało leży sobie spokojnie w łóżku i
się nie porusza. A wszystko co się dzieje w marzeniu sennym, rozgrywa się w twojej
wyobraźni. Dlatego kiedy zatkasz nos i spróbujesz nabrać oddechu, to się uda.
- No dobrze, chyba rozumiem.
- No i teraz zaczyna się ujawniać cel naszych badań. Udało się wynaleźć urządzenie
które sprawia że możemy pominąć cały proces uczenia się jak wejść w świadomy
sen. Wystarczy założyć opaskę która będzie we śnie monitorować Twój puls, a
następnie kiedy oceni że zaśniesz, przekaże Ci delikatne impulsy które sprawią że
odzyskasz świadomość. To nowa technologia ale przebadana pod kątem
bezpieczeństwa.
- No dobrze ale czy sam świadomy sen nie jest niebezpieczny?
- Nie bardziej niż zwykły sen, a śpimy codziennie prawda?
- No ale jeżeli we śnie mamy wyłączone niektóre funkcje. No bo wie pani, jesteśmy
trochę głupsi. Dzieją się tam różne rzeczy, czasem po przebudzeniu wiem że to co
mi się śniło nie było realne ale we śnie myślałam że jest bardzo realne.
- Właśnie dlatego chcemy wykorzystać świadomy sen w twojej terapii. Skonfrontujesz
się z tym co się w nim dzieje, tylko tym razem będziesz mieć przewagę w postaci
świadomości. Ale wszystko po kolei. Mimo że opaska zwiększa częstotliwość
pojawiania się świadomych snów. Będziesz mogła mieć je codziennie. To niestety
pozostaje inny problem. Mianowicie przebudzenie. Silne emocje będą mogły wyrwać
Cię ze snu. Będziesz musiała nauczyć się kontrolować swoje emocje żeby jak
najdłużej utrzymać swój sen. Żebyś mogła uczynić w nim jak największe postępy.
Po blisko godzinie spędzonej w gabinecie na rozmowie dostałam swój model opaski i krótką
instrukcję jak jej używać. Było to banalnie proste. Wystarczyło założyć ją jak zegarek na
nadgarstek do spania. Nie byłam do końca przekonana czy faktycznie może to dać taki efekt
jak opisała pani psycholog ale moje wątpliwości całkowicie się rozwiały.
Byłam w pokoju, tym samym co zawsze, zaczynałam czuć już niepokój, wiedziałam że
postać gdzieś się czai w ciemności. Na podłodze widać było ślady krwi. W tym momencie jak
przebłysk światła trafiła do mnie świadomość że śpię. To tylko sen. Błyskawicznie zaczęłam
przypominać sobie słowa pani psycholog o świadomym śnie i ogarnęła mnie całkowita
euforia. Wszystko było takie realne, efekt był taki że wszystko wokół zaczęło się rozmywać i
po chwili leżałam w łóżku z otwartymi oczami. Wiedziałam że to silne emocje sprawiły że się
obudziłam. Pani doktor mówiła mi że tak będzie. Czyli to nad nimi będę musiała pracować w
pierwszej kolejności.Miałam tej nocy jeszcze jeden świadomy sen ale zakończył się w taki
sam sposób.
Następnego dnia opowiedziałam o wszystkim mamie. Opisałam bardzo dokładnie przebieg
snu i emocje jakie mi towarzyszyły. Musiałam to z siebie wyrzucić, zrobiło to na mnie
wrażenie a do kolejnej wizyty u pani psycholog pozostał jeszcze jeden dzień. Wieczorem
przed zaśnięciem po raz kolejny włożyłam opaskę.
Znalazłam się w pół ciemnym pokoju. Na stoliku stała lampka lawa. Roztopiony wosk
przelewał się w niej z góry na dół a światło które dawała niewielką ilość światła
wystarczającą tylko do zarysowania konturów mebli. Wiedziałam że on gdzieś się czai.
Niepokój który zaczęłam czuć jednak zelżał w momencie w którym zdałam sobie sprawę że
to sen. Przebłysk świadomości sprawił że znów nabrałam pewności siebie. Widziałam że to
sen, jednak tym razem nie było to dla mnie już tak duże zaskoczenie jak poprzednio.
Postarałam się uspokoić, zrobiłam test rzeczywistości. Zatkałam nos, nabrałam powietrza.
udało się. Byłam już pewna że to sen. Przypomniałam sobie słowa pani psycholog o tym że
we śnie można robić właściwie wszystko co się chce. Można zmieniać pogodę, lewitować,
sprawiać że przedmioty będą się poruszać tylko za pomocą woli. Wystarczy sobie coś
wyobrazić i to się dzieje. Wiedziałam że teraz to ja mam kontrolę nad przebiegiem snu.
Nabrałam pewności siebie, zaczęłam sprawdzać swoje możliwości, skupiać się na lampce
lawie. Chciałam poruszyć ją siłą mojej woli. Pani doktor uprzedzała że to nie jest łatwe,
trzeba przyzwyczaić się do myślenia w inny sposób niż na jawie. Trzeba wyzbyć się
wątpliwości. Nauczyć swoją podświadomość podążać za tym czego chce świadomość. W
pewnym momencie lampka spadła ze stołu i się zbiła. To było niezwykłe uczucie.
Wiedziałam że zrobiłam to tylko siłą woli. Ale nie tego chciałam, chciałam tylko ją przesunąć.
Podświadomie musiałam obawiać się że zleci, i dlatego roztrzaskała się o podłogę. Ale to
nie miało znaczenia, wiedziałam już że potrafię, reszta to już kwestia treningu. Tak mówiła
pani psycholog. Nagle zorientowałam się że tak skupiłam się na lampce że całkiem
zapomniałam o moim głównym problemie. Teraz zła postać jakby zeszła na drugi plan. Nie
czułam już tej grozy ale kiedy przypomniałam sobie po co to wszystko i poczułam obecność
postaci. Wiedziałam że czai się gdzieś i niepokój wdarł się znów w moją podświadomość.
Zaczęłam wypatrywać jej po pokoju. Nagle odgłos zbitego naczynia wyrwał mnie ze snu.
Przez sekundę czy dwie leżałam z otwartymi oczami całkowicie zdezorientowana aż w
końcu doszło do mnie że mi się nie wydawało. Ktoś musiał być na dole. Mieszkałam sama
od kiedy skończyłam 19 lat. Klucze miała tylko mama. Spojrzałam na zegarek ale była druga
w nocy. To na pewno nie ona. Może zostawiłam otwarte okno i jakiś kot wskoczył do domu.
Kiedyś już tak miałam. Trochę uspokoiła mnie ta myśl. Otworzyłam drzwi sypialni, przeszłam
kawałek korytarzem i spojrzałam w dół ze schodów. Zamarłam ze strachu widząc czarną
postać kręcącą się na dole z nożem w ręku. Ogromny zastrzyk adrenaliny uderzył w moją
głowę. Z jednej strony cała zaczęłam drżeć a z drugiej całkowicie mnie to sparaliżowało i nie
mogłam się ruszyć. Postać odwróciła głowę w moją stronę. Nasze spojrzenia się spotkały.
Zaczęła biec w moją stronę przemierzając zaskakująco szybko dzielący nas dystans. Coś
we mnie pękło. Wyrwałam się z paraliżu i wróciłam błyskawicznie do sypialni zamykając za
sobą drzwi. Słyszałam kilka narastających kroków i głośne uderzenie w drzwi. Udało mi się
zamknąć zamek ale walenie było coraz mocniejsze i wiedziałam że drzwi nie wytrzymają
długo. W panice rozglądałam się po pokoju, otworzyłam okno. Zamek w drzwiach puścił i
czarna postać rzuciła się w moją stronę. Spojrzałam w stronę okna i skoczyłam. Upadek był
bardzo silny, zabrakło mi powietrza. Czułam ogromny ból w ręku. Zaczęłam czołgać się po
trawniku aż w końcu odzyskałam oddech i krzyczałam najgłośniej jak tylko potrafię. Udało mi
się wstać, mimo że czułam się bardzo obolała zaczęłam kuśtykać w stronę ulicy i
najbliższych zabudowań cały czas krzycząc, błagając o pomoc. Światła w okolicznych
domach zaczęły się palić. Powoli sąsiedzi zaczęli wyglądać przez okna. Ktoś otworzył drzwi i
zapytał o co chodzi. Po kilku chwilach siedziałam już przerażona na chodniku otoczona
ludźmi. Czekaliśmy na przyjazd policji.
Na komisariacie po złożeniu zeznania dowiedziałam się że to prawdopodobnie złodziej. Co
prawda nic nie zginęło ale nigdy nie miałam żadnych wrogów a mieszkanie samotnej kobiety
mogło wydawać się łakomym kąskiem dla kogoś kto chce dokonać rabunku. Byłam
naprawdę bardzo zmęczona. Bałam się wrócić teraz do domu ale policja obiecała mi
obserwację. Następnego dnia wzięłam wolne w pracy i poszłam do mamy. Opowiedziałam
jej o całym zajściu. Zbliżała się godzina 18. Odbyłam kolejną wizytę u pani psycholog.
Opowiedziałam jej o lampce i wszystkich postępach jakie udało mi się poczynić zeszłej nocy.
Myślę że gdyby nie to straszne zdarzenie, udałoby mi się więcej.
- Więc czas na konfrontację z tym czego się boisz. Widzisz, twoja podświadomość nie
rozumie twoich świadomych decyzji. Musisz nauczyć się z nią komunikować. Jeżeli
chcesz przekazać swojej podświadomości jakąś wiadomość, musisz to zrobić
poprzez tzw. Metaforę. Podam Ci przykład. Jeżeli boisz się pająków to nie chcesz ich
dotykać. Jeżeli widzisz że pająk idzie po podłodze w twoją stronę. To czujesz
dyskomfort, strach. Mimo że to tylko mały pajączek, i nie wyrządzi Ci krzywdy, to
twoja podświadomość wysyła Ci wygnał strachu. Ale jeżeli widzisz pająka który jest
za szkłem, w terrarium. To możesz na niego patrzeć nawet z bliska. Nadal go nie
lubisz ale już nie jest straszny mimo że to ten sam pająk. Otoczenie w tym wypadku
sprawiło że nie czujesz strachu. Może jedynie niechęć. Kiedy znajdujesz się we śnie,
możesz dowolnie zmieniać otoczenie. Musisz skonfrontować się z tą postacią.
Musisz sprawić żeby nie była straszna. Zmień otoczenie z tamtego pokoju na
bezpieczne. Zrób klatkę przez którą postać nie będzie Ci zagrażać. Ona i tak Ci nie
zagraża. Wszystko polega na kontroli emocji. Ale pamiętaj że tym razem wszystko
będzie się odbywać na twoich warunkach. To ty rządzisz swoim snem.
Za namową pani psycholog spisałam na kartce jaki przebieg ma mieć sen. Wymyślanie go
na bieżąco było złym pomysłem gdyż nie wiadomo gdzie wyobraźnia mogła mnie
zaprowadzić. Chciałam żeby wszystko odbyło się zgodnie z planem. Chciałam się pozbyć
postaci ze swojego życia raz na zawsze. Byłam bardzo zmęczona, wszystkie ostatnie
wydarzenia sprawiły że byłam kłębkiem nerwów. Potrzebowałam snu, włożyłam opaskę i się
położyłam.
Znów jestem w pokoju, czerwone plamy na podłodze, lampka lawa stojąca w rogu.
Przebłysk świadomości wyrwał mnie z rozmyślań o czarnej postaci. No dobrze, test
rzeczywistości, zatkałam nos i wzięłam głęboki oddech. Mogę oddychać. Co teraz,
przypomniałam sobie mgliście listę zadań napisaną przed pójściem spać. Powoli zaczęłam
skupiać się na wystroju pokoju. Wyobrażałam sobie wszystko to co lubię, kwiaty, niebieski
kolor ścian zamiast szarego, biały puszysty dywan zamiast podłogi z czerwonymi plamami
krwi. Byłam gotowa, zaczęłam wyobrażać sobie jak postać idzie do mnie, zaczęłam do niej
mówić szeptem. Przyjdź do mnie, powiedz mi czemu mnie nawiedzasz, no przyjdź, zawsze
przychodziłaś. W rogu pokoju zobaczyłam ciemną postać, wyglądała jakby wdziała na siebie
cień, jak ubranie. Poprosiłam ją żeby podeszła bliżej, posłuchała. Przez chwilę poczułam jak
przechodzi mnie strach. To siedziało bardzo głęboko we mnie, ale wiedziałam że nie mogę
się wycofać. Przez chwilę walczyłam z tym uczuciem i udało mi się je opanować.
Wyobraziłem sobie jak pokój się rozświetla. Przez chwilę nic się nie działo ale w końcu
stawało się coraz jaśniej, łuna ciemności wokół postaci była coraz mniejsza. Zapytałam
głośno.
- Czego chcesz?
Postać nabrała już bardzo ludzkich kształtów, zrobiła jeszcze krok w moją stronę. Powoli
zaczęłam dostrzegać rysy jej twarzy. Ale to nie miało sensu. Przypominała mojego
przyszywanego wuja, Huberta, tylko wyraźnie młodszego niż jest. Nic nie mówił.
Zachodziłam w głowę co to ma oznaczać. Co moja podświadomość chciała mi powiedzieć.
W końcu zrozumiałam.
Po przebudzeniu od razu zadzwoniłam do mamy.
- Halo, Alicja? Czemu dzwonisz tak późno?
- Mamo muszę Cię zapytać o coś ważnego. O wuja Huberta. Czy opowiadałaś mu o
moich snach?
- Co? Hubert… tak no często z nim rozmawiam. Wiesz on się mną opiekuje po śmierci
ojca. Bardzo mi pomagał w wielu rzeczach czemu o to pytasz?
- Słuchaj, to ważne. Czy rozmawiałaś z nim o moich wizytach u psychologa? Wie co
się ze mną działo? Wie o moich koszmarach?
- Tak, wiesz no on się interesuje co u nas. Opowiadałam mu o tym ale o co chodzi?
- Mamo, nie mów mu że dzwoniłam. Najlepiej się z nim teraz nie kontaktuj. Jutro
wszystko Ci opowiem.
Wykręciłam numer na policję.
Następnego dnia zapukałam do domu Huberta. Otworzył zaskoczony.
- Alicja? Cześć, co tu robisz?
- Przyszłam pogadać, mogę wejść?
- Tak, jasne. Nie przestrasz się bałaganu. Dawno Cię nie widziałem, o czym chciałaś
porozmawiać?
- O tym jak włamałeś się do mnie, jak chciałeś mnie skrzywdzić i prawie Ci się to udało
dupku.
Hubert stał w milczeniu, jego twarz nie zdradzała zdenerwowania ale widać było że nad
czymś bardzo intensywnie myśli. Po kilku sekundach milczenia skierował się w stronę
kuchni. Szedł powoli i jednocześnie mówił.
- Czyli jednak, wiedziałem że możesz sobie przypomnieć.
- Ale co przypomnieć?
Stanął przez chwilę jakby w zamyśleniu i zaczął mówić dalej.
- Oszczędziłem Cię mała zdziro, wiedziałem że kiedyś się to na mnie odbije. Nie
mogłaś tego odpuścić? Musiałaś to rozgrzebywać?
- Przypomniałam sobie wszystko, już wiem skąd były moje koszmary, wiem już czemu
postać której się tak bałam to byłeś Ty. Byłam wtedy malutka, myślałeś że nie będę
nic pamiętać. Widzę to teraz wyraźniej niż kiedykolwiek. Pokój z lampką lawą,
wchodzisz tam i masakrujesz ciocię. Zabijasz ją. Nie byłam wtedy świadoma, nie
mogłam zeznać na policji że to Ty. Ale to zostało w mojej psychice. Szukało ujścia. A
gdy mama opowiadała Ci o moich snach wiedziałeś już że mogę sobie przypomnieć,
wiedziałeś i chciałeś żebym zniknęła, włamałeś się do mojego domu.
Koniec zdania był dla Huberta jak sygnał. Wpadł do kuchni, chwycił nóż i skierował się w
moją stronę. W tym momencie usłyszałam głos wyważanych drzwi i głośne krzyki. Na glebe,
rzuć to. Na ziemię. Gleba gnoju. Policja obezwładniła go i wyprowadziła a ja się
rozpłakałam.
Pół roku później szperając w internecie znalazłam bardzo ciekawy nagłówek.
Nowatorska metoda radzenia sobie z koszmarami. Skuteczność 95%. Wejdź aby dowiedzieć
się więcej.
Komentarze (3)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania