Kot
Mój kot jest stary. Dużo starszy ode mnie. W porównaniu z nim jestem małym dzieckiem. Dlatego zawsze patrzy na mnie pobłażliwie, a niekiedy z lekkim zniecierpliwieniem. W dobrych chwilach wciąż cieszy się i bawi. Już mnie nie uczy łapać myszy. Znajomy weterynarz namawia mnie do jego uśpienia, bo zaczyna być mu coraz ciężej. Jednak nie słucham tych rad - jestem do niego za bardzo przywiązany, ale też widzę, że mimo wszystko cieszy się życiem... Już nie tak, jak kiedyś.
Zanim młodość go opuściła, jego rude futro aż lśniło w promieniach słońca i dumy. Zawsze miał coś do powiedzenia i zademonstrowania: pełne entuzjazmu obwieszczenie jakiejś radości, sztuczkę czy rygorystyczne poruczenie dla mnie. Lubił przyglądać się ptakom. Kilka razy jakiegoś złapał i dziwił się, że nie jestem pod wrażeniem i mu nie zazdroszczę. Żartowałem, że jest jedyną istotą, której pozwalam po sobie deptać - uwielbiał wskakiwać mi na kolana i ugniatać je łapami.
Nie zmienił nawyków, ale przez lata zniedołężniał i spoważniał. Z pożogi starości udało mu się ocalić, w zasadzie, tylko deptanie po moich kolanach.
Komentarze (13)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania