Kotka

W czasach, w których życie bliżej - świadomiej zacząłem poznawać, to w klatce (aby tam pospać w nocy) lub w pobliżu mojego bloku zazwyczaj przebywała żwawa czarna kotka i straszna z niej była pieszczotka.

Gdy z rana do szkoły po schodach schodziłem, to ta przy drzwiach czekała z nadzieją na ich otwarcie, rzadko sama próbowała walczyć z klamką zażarcie.

Po wybiegnięciu na całkowitą wolność lubiła w dni świetlne siedzieć we wnęce przed oknem do podziemnej prania suszarni lub wygrzewać się na ławce, nie przejmując się, że obok świat wydarza się i ludzie w pośpiechu biegają gwarni.

Kiedy zaś wracałem ze szkoły, zeskakiwała ze swojego leża, żeby mnie powitać, mrucząc oraz miziając radośnie moje nogi, biegając oraz łasząc się wokół nich, a jak przykucałem w jej pobliżu lub usiadłem na ławce, żeby na chwilkę odpocząć i ją pogłaskać, to wtedy poczynała się kierować na moje kolana i jakbym znaku żadnego jej nie dał, iż wstać chcę, gdyż czas skłania mnie do powrotu do ważniejszych, a przynajmniej wydawać wtedy by się mogło spraw, to zapewne w swych planach miałaby zostanie na nich aż do samego rana.

Czasami, ale to naprawdę bardzo rzadko, nie pojawiała się w codziennych dla mnie miejscach i wędrowała po różnych znanych jej osiedla częściach.

Doznawałem różne okresy burzliwe, groteskowe sytuacje i smętne odkrycia, lecz przez lata pomagała mi znaleźć chwilę wytchnienia, objawiając się i dając znaki życia ta pogodna kicia.

Teraz od dni setek nie są jej już po drodze stare progi, mam nadzieję tylko, że to przez to, iż po prostu spełniła swoją rolę w moim życiu i zwyczajnie nadszedł dawno temu czas, w którym musiały rozejść się nasze drogi.

A na imię jej było Fela, pamięć o niej w mym sercu mi doskwiera.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania