KPINA SŁOŃCA

Płaczą niebiosa nad klęskami uczuć

Moczą marzenia zgrzane w letniej aurze

W amoku zguby skulone postacie

Szukają siebie w lustrzanych kałużach

 

Zakpiło słońce z głupoty ludzkości

Jeszcze niejeden numerek wywinie

Brązowe ciała pokryje znów bladość

Nawet życiowe lato nie trwa wiecznie

 

Krople niebiańskie wymyją twarz światu

Brak im dostępu do spapranej niecności

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Narrator 27.09.2020
    Mam pytanie: Kiedy to pisałaś, czy dobierałaś każde słowo, szukałaś odpowiedniego, czy po prostu cały ten tekst "wyskoczył z ciebie"?
  • Anlima 27.09.2020
    Wyskoczył
  • laura123 27.09.2020
    Do czego potrzebny Ci ten patos? Spróbuj zwyczajnie, normalnie napisać, bez tych gornolotnych frazesow, wykorzystanych już na maksa w poezji. Niejeden - razem.
  • Morus 27.09.2020
    Dość zawiłe przesłanie niesie ten wiersz, ale szczere, ogólnie jestem na tak. 5.
  • Anlima 27.09.2020
    Dziękuję

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania