KPINA SŁOŃCA
Płaczą niebiosa nad klęskami uczuć
Moczą marzenia zgrzane w letniej aurze
W amoku zguby skulone postacie
Szukają siebie w lustrzanych kałużach
Zakpiło słońce z głupoty ludzkości
Jeszcze niejeden numerek wywinie
Brązowe ciała pokryje znów bladość
Nawet życiowe lato nie trwa wiecznie
Krople niebiańskie wymyją twarz światu
Brak im dostępu do spapranej niecności
Komentarze (5)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania