Kraina jawy i snów

Na szklanej kuli światło odbijało się tak, że przypominało zachód słońca, będący jednocześnie za oknem. Wiedziała, jak bardzo cenna jest to rodzinna pamiątka i powinna uważać, aby jej nie stłuc.

Babcia by jej nie darowała gdyby stłukła tak niematerialno- ezoteryczny przedmiot. Przyjrzała się jeszcze raz i zobaczyła piasek pustyni układający się w jednolity obraz. Była to para ludzi stojących pod drzewem, a za nimi rozległe morze. Fale coraz bardziej ich pochłaniały, aż nic po nich nie zostało. Patrząc dłużej ni stąd, ni zowąd przeniosła się na wydmy. Wiedziała, że jest pośrodku swojego umysłu między snem a jawą. Był to stan przypominający pół śnienie. Nie był to jednak w żadnym wypadku sen. Ciągle słyszała i widziała, co się dzieje w pomieszczeniu. Mama ją zawołała do kuchni, aby pozmywała naczynia. Jej ciało poszło tam, ale w swojej głowie żyła gdzie indziej. Musiała się jak najszybciej uwolnić z tego stanu. Zaczęła biec, ale podłoże ją wciągnęło. Przez chwile miała wrażenie, że się dusi. Przeniosła się do podziemnej jaskini. Gdyby mogła, zrobiłaby zdjęcie. Otoczenie oznaczało się wyrazistością różnych kolorów. Każdy najmniejszy szczegół był widoczny. Mieniły się ściany z kamienia szlachetnego labradorytu w poświacie tęczy. Na górze widniały wystające, spiczaste skalne szpikulce. Jakby spadło na nią, nic by z niej nie zostało. Na środku było zadziwiająco czyste jezioro. Gdzieś musiało, istnieć wyjście skoro widziała teren. Przedostające się światło prowadziło spod wody. W tym momencie przestała się zastanawiać. Musiała wskoczyć na samo dno. Pod wodą unosiło się gęste powietrze. I znalazła się z powrotem w swoim pokoju.

-- Michalina! Dziecko, co ty robisz z moją kulą? – powiedziała babcia, biorąc się pod boki. Mierzyła wnuczkę surowym spojrzeniem.

Nie wolno na nią patrzeć, tyle razy ci już mówiłam jak to niebezpieczne.

-- Przepraszam babciu, ale i tak notorycznie przenoszę się do tego stanu, a przez szklaną kulę zawsze znajduje wyjście.

Muszę znać drogę powrotną jak niespodziewanie się tam znajdę.

-- Czemu mi wcześniej nic nie powiedziałaś?

-- Bałam się tego, że nie zrozumiesz jak mama i zabierzesz kule.

-- Ja nie jestem mamą i doświadczałam tego, co ty.

Myślałam, iż chcesz się przenieść specjalnie dla zabawy jak mój brat.

Opowiadałam ci kiedyś, jak skończył? – wyszeptała, aby nikt nie usłyszał

-- Tak, umarł i musiałaś jego ducha miesiącami szukać po esterum.

-- Byłaś za młoda, aby ci powiedzieć, że się nie odnalazł. Słuchaj, uważaj na siebie, nigdy bym sobie nie wybaczyła gdybyś i ty się nie odnalazła.

Życie jest trudne kiedy twój mózg jest nieprzewidywalny. Istnieje świat złączony z podświadomości wykraczający ponad śmierć i życie. Ona do niego należała. Istnieje teoria mówiąca o tym jak przed urodzeniem niektóre narodzone dusze mają dostęp do nieograniczonej potęgi możliwości i ciągnie się to za nimi przez całe życie. Dusza jest połączona z wydarzeniami przodków. Stwarza to zupełnie nowy świat, przekazywany z pokolenia na pokolenie. Różne elementy wspomnień łączą się razem w dziwnych konfiguracjach. Wytwarza się z tego przestrzeń, po której można stąpać. Jest to tak samo namacalne jak rzeczywistość w codziennym życiu. Spotykała tam innych ludzi. Nie było tam jednak ich duszy. Byli samą pustą powłoką z ciała. Zapis ich życia został utrwalony w międzypokoleniowej pamięci. Wkrótce przestała na nich reagować, chociaż czasem sprawiało jej to radość. Widzieć ludzi ubranych z różnych epok. Kiedy jednak chciała podjąć interakcje, rozpływali się w powietrzu.

Wszystko, co wiedziała o tej krainie, było od babci, a babcia wiedziała od swojej prababci. Ciągnęło się to między pokoleniowymi obserwacjami stanu rzeczy.

Sny były swoistym portalem do tajemnego świata, ale nauczyła się kontrolować poprzez świadome śnienie, by tam się nie zjawiać. Często widziała drzwi wyobcowane od domu pozostawione same sobie. Wtedy po prostu szła w innym kierunku, unikała też luster działających na takiej samej zasadzie. Lustra są też portalem do snów innych. Jak była dzieckiem, swobodnie przechodziła do snów ludzi. Kiedy jednak przeszła do babci, babcia nastraszyła ją, aby więcej tego nie robiła. Do dzisiaj czasem przypominała sobie te słowa przesiąknięte jej własnymi emocjami. Możesz zapaść w śpiączkę i zniknąć na długi czas aż nie znajdziesz drogi powrotnej, co może trwać kilka lat. Nie będziesz wtedy już chodziła do przedszkola i inne dzieci będą się z ciebie śmiały, że jesteś starsza od nich, a chodzisz z nimi do jednej klasy w szkole. Od tej pory nie próbowała nigdy przechodzić przez swoje odbicie. W podstawówce nie powiedziała nikomu o tym, przez co przechodzi. Ze strachu przed niezrozumieniem. Kiedy powiedziała mamie, zabrała ją do psychiatry z obawy przed rozwojem choroby psychicznej, jaka podobno u jej babci występowała. Kiedy jednak psychiatra zapewnił, że nic jej nie jest. Tylko pod wpływem opowiadania babci wyobraźnia zaczęła płatać jej figle. Przyznał też, że sny u dzieci są niezwykle aktywne przez świeżo rozwijający się mózg. Przez pewien czas może to wpływać myląco na postrzeżenia dziecka na temat świata. Pod wpływem wieku powinna z tego wyrosnąć, jednak nie wyrosła.

W liceum można było otworzyć swoje własne kółko pozalekcyjne zainteresowań i garstka osób była zainteresowana tematyką świadomych snów. Tam mogła pośrednio opowiadać o swoich wrażeniach. Chociaż ludzie należący do tego zgrupowania byli czasami dość dziwni.

-- Wiecie, co może oznaczać sen o kanibalizmie? — zapytała rebeka z powagą na twarzy. – Jej ręce drżały z nerwów.

-- Może potrzebujesz chwili wytchnienia od ludzi? I twoja podświadomość mówi, abyś się ich pozbyła, spełniając przy tym podstawową potrzebę indywidualności jak jedzenie? — Krystyna powiedziała szybko i zwięźle.

 

-- Kogo ty w ogóle zjadłaś? — Eugeniusz miał uśmiech na twarzy.

-- Ja nikogo nie zjadłam, to ktoś mnie zjadał od środka i ja byłam tego świadoma.

Jak wstałam, to czułam dziwne łaskotanie w tym miejscu.

-- Może czujesz się wykorzystywana? — przyznała michalina.

-- Tak, ostatnio rodzina notorycznie mnie wykorzystuje do sprzątania za wszystkich.

Jak mam przy tym dobrze przygotować się do egzaminów?

-- Powinnaś z nimi porozmawiać. — wszyscy naraz powiedzieliśmy.

-- Postaram się, pomimo trudności z komunikacją i strachu, że ich zawiodę.

-- A ja miałam taki sen, w którym światło, zamiast iść z góry od słońca na niebie, szło od dołu w wodzie.

-- Jak w basenie?-

-- tak?

-- Na pewno sugeruje sztuczność i nieprawdziwość.

Może sugeruje to pewne iluzje, w które wierzysz.— Jej wzrok był dziwnie głęboki.

-- Po wskoczeniu, obudziłam się i zobaczyłam moją babcię.

-- Może nie wszystko, co mówi, jest prawdą, a przynajmniej odpowiednią dla ciebie?

Wracając do domu, zastanawiała się nad interpretacją Krystyny, ona zawsze potrafiła dogłębnie analizować. Kiedy wszystko zaczęło się rozpadać. Ogródek, na który spojrzała na sekundę, zawierał wpatrującą się w nią osobę. Nagle przeniosła się znowu. Tak jakby przeszła przez tunel, w którym jest światło. Zobaczyła jezioro, w którym pływały łabędzie. Niedaleko był park, w którym spacerowała imitacja ludzi. Niebo było szare, powietrze miało aksamitną konsystencje charakterystyczną po mżawce kiedy jest ciepło. W jeziorze między liliami pływała dziewczyna, która przypominała ożywioną ophelie.

-- Hej, nie mów mi swojego imienia, bo i tak zapomnę. —powiedziała bez zająknięcia pomimo poruszania w wodzie.

Wiem, co myślisz, ale jestem prawdziwa.

-- Kim jesteś i co tutaj robisz?

-- Pływam nie widać?

A tak na poważnie poszłam twoim krokiem przeniesienia.

Też mam ten dar, jako jedyna z rodziny byłam niezrozumiana.

Wymyśliłam swoje własne zasady, którymi się kieruje i zawsze wracam.

-- Znasz jakąś inną osobę z tą umiejętnością?

-- Oprócz ciebie nie, a przynajmniej nieżywych.

-- Wyłaz stamtąd, trzeba znaleźć drogę powrotną.

Zanim rzeczywistość się utrwali i już nie będzie wyjścia.

-- Nic się nie utrwali, wyjście jest w tobie samej, nigdy nie zwiedzałaś danej krainy?

-- Powiem ci ciekawostkę, że nie ma już tego parku, wszystko zarosło.

Ten widok ma już pięćdziesiąt lat, za miastem jest już tylko osamotnione w dziczy jezioro.

Nie ma tego azylu wypoczynkowego.

Korzystaj, baw się.

-- Jak możesz być tak spokojna? Przecież jesteś na pograniczu dwóch światów. -- Powiem ci coś szczerze, nie wiem kto cię tak na straszył, ale większość rzeczy, w co wierzysz, nie jest prawdą.

Jeżeli będziesz się bać, to świat wokoło ciebie będzie straszny, jest taka zasada.

Więc uspokój się. Nie zamierzam mieć traumy z powodowaną przekształceniem się otoczenia przez twoją wersję patrzenia na świat. – Jej ton diametralnie się zmienił ze spokojnego na wściekły.

-- Nie obchodzą mnie twoje zasady i przekonania. Moja rodzina ma dłuższe postrzeżenia od ciebie.

Jak chcesz sobie tutaj siedzieć to droga wolna, ale u siebie. – krzyknęła na całe gardło

-- To wychodź, ja jeszcze chwile tutaj zostanę.

Michalina zobaczyła światło na drzewie, musiała się wdrapać. Od dziecka jednak lubiła się wspinać, więc przyszło jej to z łatwością. Stała na najwyższej gałęzi dotknęła opuszkami palców i poczuła przeszywające całe ciało zimno. Mimo to się nie przeniosła z powrotem. Musiała zaryzykować upadkiem i skoczyć do nieba skąd prowadziła jasność.

Kiedy powróciła, był sam środek nocy. Cały dzień jej tak przeminął.

Jak zwykle jakaś osobna od niej część osobowości, przejęła obowiązki za nią.

Podczas sprawdzania pracy domowej coś przykuło jej uwagę, była to karteczka na biurku z napisem „wiem, gdzie jesteś”.

Z zaśnięciem nie miała problemu, była wykończona po całym dniu udręki.

Jej sny układały się w przeróżne fragmenty. Niektóre były oderwane od siebie. Czasowo sekundy nie układały się liniowo od przodu do końca. Zobaczyła Krystynę wpatrującą się w nią, trzymającą miecz. Kadr niespodziewanie mignął. Teraz wyciągnęła miecz z klatki piersiowej człowieka. Rozpoznała ten cień. Był to jeden z zamglonych dwóch postaci porwanych przez fale na kuli. Nieustannie się wybudzała ze snu. Odczuwała nieznośny dyskomfort na całym ciele, jakby nie była bezpieczna. Części snów w ogóle nie pamiętała. Ten jeden zachował się w jej pamięci.

Słońce jasno świeciło w wiosenny poranek. Kiedy szła do szkoły, zobaczyła na słupie plakat ze zdjęciem zgubionej osoby. Była to ta sama dziewczyna, którą widziała w esterum. Czy była od niej inna, dlaczego zaginęła? Przecież ciałem nadal powinna być obecna w miejscu pobytu. Musiała po nią wrócić. Czas tam inaczej płynie. Może nie zauważyła, jak przemija i zapomniała o świecie prawdziwym. Musiała zasnąć i się przenieść. Chociaż po wypiciu całego kubka czarnej kawy było to raczej nie możliwe. Kupiła w aptece lek nasenny i wróciła do domu. Powiedziała, że źle się czuje. Wzięła kilka tabletek i udała się do łóżka. Po godzinie frustracji udało jej się zasnąć. Znalazła się w pustym białym pokoju bez ścian i sufitu. W powietrzu lewitowały drzwi. Przeniosła się przez nie, ale nie było to, to samo miejsce. Zobaczyła długi ciągnący się korytarz o zaokrąglonych bokach. Na ścianach były olbrzymie okna z widocznymi chmurami. Na podłodze była trawa z czerwonymi makami. Miała wrażenie, że idzie tak kilometrami. Postanowiła wyjść oknem. Stłukła pięścią szybę, kawałki nie poraniły jej dłoni i upadek wcale nie bolał, chociaż adrenalina była obecna. Mogła normalnie chodzić, ale kręciło jej się w głowie. Znalazła się na osiedlu jednakowo wyglądających domków jednorodzinnych. Wszędzie było to samo, tak samo jak w korytarzu. Postanowiła wejść do domku. Było pusto, nie zawierało żadnego jednego przedmiotu. Znalazła w nim światło w rogu pokoju. Nie miała już nadziei, że dziewczyna się znajdzie. W przerażeniu weszła do światła, ale one zgasło.

-- Widzę, strach cię blokuje. — powiedziała bezimienna dziewczyna. — poruszająca się płynnie jak widmo.

-- Gdzie ty byłaś, wszędzie cię szukałam?

-- Ja? Za tobą.

Chyba pomyliłaś mnie z moją siostrą bliźniaczką, która uciekła z domu.

Znajdzie się za kilka dni zapewne.

 

Właściwie to ja nie żyje.

Jako dusza podróżuje astralnie po światach innych ludzi.

-- Jak to nie żyjesz? Jak umarłaś?

-- Nie pamiętam, to było tak dawno.

Chciałam ci tylko uzmysłowić, że nie ma potrzeby jej szukać. Jest już najprawdopodobniej w świecie realnym.

Jak chcesz, mogę cię stąd zabrać. Jesteś zamknięta w strachu, co uniemożliwia ci drogę do twojego domu.

-- Zabierz mnie stąd.

-- Wiesz? Światło między spętaniem wymiarów jest tworzone bezpośrednio przez wyobrażenie.

Musisz pomyśleć o cieple rozchodzącym przez całe ciało.

I z zamkniętymi oczami przejść przez ścianę. – Jej wzrok był dziwnie pusty.

Teraz wyobraź sobie charakterystyczne drzwi, które są w twoim domu albo towarzyszą ci w twoich wspomnieniach.

Nie zdążyła jej podziękować, powróciła do swojego domu. Drzwi, które sobie wyobraziła, miały klamkę w zdobieniach w przecinające się linie. Miało, to ją doprowadzić po linii do celu. Uchroniło by ją to od chaosu, który był nieprzewidywalny w snach. To był zdecydowanie ciężki dzień. W głowie jej wciąż szumiało od tabletek. Wyszła na dwór się przewietrzyć. Po czym ujrzała olbrzymi ocean. Było to dla niej za dużo. Teraz wiedziała, od czego tak naprawdę jej szumi w uszach. Nabrała morskiego powietrza do płuc, zamknęła drzwi i chciała pójść spać. Spojrzała ostatni raz w okno w przedpokoju i zobaczyła dziewczynę wyglądającą identycznie jak poprzednia, tylko w innym ubraniu.

Jak gdyby nigdy nic płynęła, jednakże po chwili stanęła na najwyższej fali, jakby było zwyczajną górą.

-- Może do mnie dołączysz? Piękna jest dzisiaj pogoda.

-- Masz siostrę?

-- Nic o niej nie mów straszna z niej żmija. – Na chwilę zamarła i ton głosu ściszyła.

Mści się na ludziach dlatego, że oni, zamiast niej mają gdzie pójść.

Chociaż nie dziwie jej się, umrzeć po narodzeniu i dorastać w cieniu innych.

Nie mów, że obiecała ci drogę powrotną?

-- Tak, obiecała.

-- Żal mi cię, masz perły z oceanu snów, powinny cię postawić na nogi.

-- Dzięki, a jak mogłabym zwyczajnie wrócić bez używania czegokolwiek?

--Jak nie mam pereł, przestaje oddychać, albo wale głową o coś twardego.

Wtedy umieram i wracam. Tylko musisz wiedzieć, że u każdego wygląda to inaczej.

-- Ja już raz spadłam z wysokości i to mnie nie przeniosło.

A dlaczego uciekłaś z domu?

-- Po prostu postanowiłam zwiedzać świat, życie jest zbyt krótkie, by żyć z zawistnymi ludźmi, co ciebie nawet nie próbują zrozumieć.

-- Rozumiem. Muszę wracać, miło mi się z tobą rozmawiało.

-- Mi również, żegnaj.

Połknęła perłę i wróciła do realnego świata. Minęły dwa dni, odkąd jej nie było. Karteczka, którą przypięła na tablicę korkową, zniknęła. Zamiast tego na ścianie pojawił się ogromny napis

‘’Wiesz? Dwie siostry zabrała fala, a jedną po czasie wyrzuciło na brzeg, z którego nie może się wydostać i idzie po nim aż do teraz.’’

Mama zapewniła, że to Michalina go napisała, nie miała nic przeciwko artystycznemu wyrażaniu się.

Postanowiła na weekend pojechać do babci dla swojego bezpieczeństwa, tam jest kula ochraniająca.

Potrzebowała dotknąć kuli, zawsze ją to uspakajało.

Jak zawsze szkło było w dotyku ciepłe, wnętrze kuli błyszczało.

Układały się we wzory, miała nadzieje, że znajdzie w niej odpowiedz na swoje pytania.

Zobaczyła na kuli dziewczynę o brązowych włosach w sukienkę w kwiaty. Była pewna, że jest to umarła dziewczyna. Miała przerażoną minę. Do jej uszu docierał głos. Uważaj, ona kieruje moimi czynami, nie jesteś bezpieczna. Przestraszyła się, zabrała swój wzrok zza szybkim ruchem ciała. Kula na jej kolanach, poleciała na podłogę i pękła w drobny mak. Z niej wyleciało światło. Na ścianie wyłoniła się poświata człowieka. Jej babcia stojąca w drzwiach, widząc to, zaczęła płakać. Powiedziała, że tak charakterystyczne wystające uszy miał jej brat. Znalazła ten przedmiot pozostawiony samotnie na chodniku między starymi kamienicami. Tam, gdzie spacerowała ze swoim bratem. Nie sądziła, że przez cały ten czas jej brat był przy niej i wtopił się w przedmiot.

 

To cioteczny dziadek pokazywał Michalinie, dokąd ma iść, aby wrócić. Teraz, musiała nauczyć się tego sama. Jeden sposób na wydostanie nie wystarcza. A w tym miałam pomóc jej ja, odłączona od niej część, podświadomość obserwująca zawsze wszystko z boku. Miałam jej pomóc, ale coś mną kieruje z zewnątrz. Nie mam władzy nad sobą, a co dopiero ona nade mną.

Średnia ocena: 2.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • MKP 3 miesiące temu
    "Na szklanej kuli światło odbijało się tak, że przypominało zachód słońca, będący jednocześnie za oknem" - to zdanie jest tak przekombinowane, że w połowie nie wiadomo, co od czego się odbija: "Na szklanej kuli światło odbijało się czerwone światlo zachodu"

    Babcia by jej nie darowała gdyby stłukła tak niematerialno- ezoteryczny przedmiot. - czegoś takiego nie można stłuc.

    "Był to stan przypominający pół śnienie. Nie był to jednak w żadnym wypadku sen." - w pierwszym zdaniu dowiadujemy się, że to nie jest sen, a w drugim że to nie jest sen...

    No cóż...
    Tu prawie każde zdanie jest do modyfikacji, zatem jedyne co mogę zalecić, to dużo czytać i ćwiczyć budowę zdań.
  • emiliko 3 miesiące temu
    Twoja modyfikacja mojego zdania zawiera dwa razy słowo światło, słabo to brzmi. Niematerialny ma w słowniku wiele znaczeń np duchowy, nadprzyrodzony. I w zdaniu z pół śnieniem jest słowo przypomina, a nie jest. Jak chcesz poprawiać ludzi to przynajmniej przemyśl to co piszesz.
  • emiliko 3 miesiące temu
    Twoja modyfikacja mojego zdania zawiera dwa razy słowo światło, słabo to brzmi. Niematerialny ma w słowniku wiele znaczeń np duchowy, nadprzyrodzony. I w zdaniu z pół śnieniem jest słowo przypomina, a nie jest. Jak chcesz poprawiać ludzi to przynajmniej przemyśl to co piszesz.
  • MKP 3 miesiące temu
    emiliko Bo twoje zdanie jest tak masakryczne, że nawet przy naprawie się człowiek gubi:) A co do znaczeń niematerialny, które tak pięknie przytaczasz, nadal żadnego nie można stłuc - i generalnie jestem ciekaw na ilu portalach musisz to usłyszeć od różnych osób, żeby załapać o co chodzi.
  • emiliko 3 miesiące temu
    Każdy ma inne zdanie, ale jak się kogoś poprawia to nie zmienia to faktu, że trzeba czytać to co się pisze, bo można komuś zaszkodzić.
  • mamycię 3 miesiące temu
    MKP masz rację w uwagach, ale chyba dziewczę jest z gatunku zapoznanych geniuszy🤷
  • MKP 3 miesiące temu
    mamycię Tak, to jest gatunek tych tak mundurych, że tylko tulić pysk i wielbić 🤣🤣
  • MKP 3 miesiące temu
    emiliko Wezmę sobie do serca, Emiliko

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania