Kraj z dykty i kartonu

Narada

 

W wielkiej sali, której czas świetności już dawno przeminął, przy stole siedział Król Radzio w dostojnej szacie, czekał, wpatrując się w drzwi. Jego twarz młoda i zdrowa ujawniała wielkie przejęcie i oczekiwanie. Nagle z hukiem wpadł do sali Książę Jujek i otrzepując się z brudu, skierował swoje kroki ku Królowi.

– Dzień dobry Królu. Już jestem, przepraszam, że tyle to trwało. – powiedział z uśmiechem Książę.

– Dzień dobry Książę Jujku. A gdzie reszta?

– Księżna Ziuzia powinna już być, jak zwykle się wlecze.

Chwilę ledwie po tych słowach, przybiegła młoda dama w olśniewającej sukni godnej samej księżnej, dygnęła i w podskokach z uśmiechem na ustach podeszła do stołu.

– Dzień dobry Królu.

– Dzień dobry Księżno Ziuziu. Jak zwykle twój brat jest szybszy. – zaśmiał się pod nosem Radzio.

– Ale ja się nie przewróciłam jak on. – odburknęła, nadymając policzki. – Mogę się z wami pobawić?

– Dobrze już, masz rację, nie wywróciłaś się, ale nie wiem, czy możesz spędzić z nami czas, dopóki nie traktujesz tego poważniej, to nie zajęcie dla dzieci jak ty. – Książę odwrócił wzrok widocznie urażony.

– Dobrze, przepraszam, to nie jest zabawa, tylko poważna sprawa.

– Oj nie kłóćcie się tak. Możesz Ziuziu. – spojrzał kolejno na Jujka i Ziuzię jakby oczekując pojednania.

– Dobrze Ziuziu, skoro sam Król Radzio mówi, że możesz, to możesz. – poklepał Księżną Ziuzię po głowie, jak gdyby od niechcenia.

– Nie Ziuzia! Jestem Księżna Ziuzia! – warknęła i dla podkreślenia rozgniewania tupnęła z całej siły nóżką.

– Dobrze, dobrze, niech Ci będzie Księżno Ziuziu. – powiedzieli niemal chórem Król z Księciem.

Król wskazał dłonią dwa krzesła po swojej prawej stronie. Książę Jujek jako pierwszy zajął miejsce bliżej Króla, ale Księżna wpatrywała się w niego tak długo smutnymi oczkami proszącymi ustąpienie jej, że jedyne co mógł zrobić, to z niemym protestem odstąpić tak zaszczytne miejsce.

– Dziękuję – powiedziała Ziuzia zgodnie ze zwyczajem, gdy zajmowała miejsce. – Dlaczego muszę Ci ustępować?

– Bo jestem twoją siostrzyczką.

– Eh. Dlaczego muszę mieć akurat siostrę?

Cała trójka czekała w milczeniu, a czas niemiłosiernie się dłużył. Książę poprawiał niewygodne ubranie, które z racji okoliczności i pełnionej funkcji był zmuszony nosić. Król wydawał się pochłonięty własnymi myślami i nie interesował się tym, co obecnie dzieje się w sali. Księżna znudzona oczekiwaniem wyciągnęła się na stole i palcem zaczęła obrysowywać plamę światła padającego z dziury w suficie. Marazm przerwała kłótnia pomiędzy dwoma mężczyznami zbliżającymi się do sali, nie były to krzyki, ale łatwo dostrzegalne wzburzenie.

– Chyba sobie żartujesz, że to ty wygrałeś, przecież to oczywiste, że to ja byłem pierwszy.

– O nie Batek! To ja wygrałem wyścig i każdy to może potwierdzić. Pół nogi. O tyle Cię wyprzedziłem.

– Może i wyprzedziłeś, ale to ja byłem pierwszy na mecie. Sam widziałeś mój skok.

– Ile razy powtarzałem, że przekroczenie mety w powietrzu się nie liczy? Czy ty mnie w ogóle wtedy słuchałeś?

W drzwiach już można było zobaczyć dyskutujących i żywo gestykulujących rycerzy w zbrojach.

– O! Jesteście. Rozumiem, że jak zwykle opinie na temat wyniku wyścigu są podzielone? – rzucił, nie ukrywając rozbawienia Jujek.

– Eh. Dzień dobry. – powiedział rycerz zrezygnowany, jak gdyby cały jego zapał zgasł wraz z uwagą Księcia.

– E tam. Wszyscy wiemy, że Adaś nie może się pogodzić z tym, że to ja jestem szybszy.

– Batek, uspokój się i siadaj! – Adaś hałaśliwie odsunął krzesło, ledwie powstrzymywał się przed krzyczeniem, jednak złość była słyszalna.

– I kto tu się powinien uspokoić? – odrzekł Batek z przekąsem – Może gdybyś pił ten napój magiczny co ja to byś nie przegrał, ale wiadomo, że nie wszyscy mogą go pić. – potrząsnął butelką o nieprzejrzystych ściankach, w której znajdował się napój.

– Noż psia łapa, Batek, możesz z łaski swojej przestać?! – poziom poirytowania Adasia był już na tyle duży, że nie powstrzymywał już krzyku, a samą wypowiedź doprawił uderzeniem pięściami w blat.

Księżna Ziuzia w strachu przed agresją rycerza wyprostowała się na krześle. Uderzenie i napięta sytuacja wyrwały Króla z zamyślenia. W początkowym szoku Radzio wyprostował się, przyciskając ręce do tułowia i rozejrzał się jak osoba budząca się w obcym miejscu. Gdy całkowicie wrócił do rzeczywistości, rozluźnił się, oparł ręce na stole i wziął głęboki oddech.

– Skąd w was tyle arsji? Gdyby to było tak ważne, to nie byłoby problemu z ustaleniem tego, kto był pierwszy. Byłoby jasne czy przekroczenie mety w powietrzu się liczy i byłoby co najmniej kilku ludzi, którzy by pilnowali co do sekundy momentu jej przekroczenia. – mówił spokojnie Król.

Zbaraniałe twarze rycerzy przez dłuższą chwilę wpatrywały się w twarz Króla. Księżna Ziuzia już bez strachu patrzyła na Adasia i Batka, a jej brat nawet przez chwilę nie przestał się złośliwie uśmiechać w ich kierunku.

– Więc? – kontynuował Król – Czy możemy przejść do spraw ważniejszych? – Wasza wysokość wydaje mi się, że brakuje jeszcze jednej osoby. – zauważył Adaś. – Masz rację Szlachetny Rycerzu. Gdzie się podziewa ten grajek?

– A czy musimy na niego czekać?

– Wolałbym nie zaczynać bez niego. – powiedział Król, kręcąc głową – Nawet jeśli to tylko grajek.

Mijały kolejne chwile, jedna za drugą, niemiłosiernie się dłużąc. Zebrani przy stole wiercili się na krzesłach znużeni bezruchem.

– Naprawdę? Czy naprawdę musimy na niego czekać? – jęczał Jujek, kładąc głowę na blat. – Tak, musimy i ode mnie zależy to, kiedy zaczniemy, więc proszę o trochę cierpliwości.

Po uciszeniu się wszystkich można było usłyszeć ciche granie dochodzące ze strony drzwi. Muzyka radosna i beztroska. Wszyscy zgromadzeni w sali obrócili twarze w kierunku drzwi. Muzyka stawała się głośniejsza i coraz lepiej można było dostrzec jej pełne brzmienie. Z wolna do muzyki dołączył dźwięk obcasów stukających o podłogę w rytm utworu. W drzwiach, które witały, każdego poprzedniego gościa pojawiła się tańcząca chuda postać grająca na flecie.

– Nareszcie! Ile można czekać? – powiedział Książę, odrzucając głowę do tyłu i wzdychając z ulgą.

– Już zaczynamy? – powiedział kolorowo ubrany grajek z miną co najmniej zdziwioną – Byłem przekonany, że jestem za wcześnie.

– No to się pomyliłeś. – Król pokręcił głową z dezaprobatą – Już trudno, siadaj i słuchaj. Nie zamierzam kazać nikomu czekać jeszcze dłużej.

Grajek z przejęciem na twarzy usiadł na najbliższym wolnym miejscu. Wraz z poleceniem Króla podniosło się zamieszanie, w którym wszyscy zgromadzeni przy stole zaczęli się doprowadzać do ładu. Król wstał, opierając się oburącz o blat.

– Uroczyście i oficjalnie rozpoczynam wielką naradę, której celem jest... – w tym momencie przerwał, spuścił wzrok i osępiał – Której celem jest znalezienie rozwiązania problemów męczących Królestwo, nie możemy dłużej udawać, że ich nie ma, ludzie od dawna nie zaznali nawet chwili szczęścia, problemy z jedzeniem i nadmiar pracy im nie pomagają. – podniósł wzrok i obdarzył każdego chwilą swojej uwagi, siedzący zdawali się niezwykle przejęci, a na twarzach Księżnej i Rycerza Batka malował się strach – Drugim, również bardzo ważnym punktem, jest pochylenie się nad stanem zamku. – pokazał łukowato ręką na pomieszczenie, podkreślając swoje słowa, istotnie ściany w wielu miejscach były gołą cegłą, żadne okno nie miało szyb, część z nich pozbawiona była nawet okiennic, do wnętrza wdzierały się gałęzie drzew i pnące rośliny, pod ścianami usypane były góry nawianego piachu i zgniłych roślin, a główne oświetlenie w tej chwili stanowiły liczne dziury w suficie. Król usiadł, oparł jedną rękę na poręczy krzesła, drugą zaś zaczął pocierać podbródek w geście intensywnych rozmyślań – Wszyscy tutaj wiemy, że sami nie jesteśmy w stanie te go zrobić, no możemy co prawda go wysprzątać, ale uszkodzenia konstrukcji są poza naszymi możliwościami. – znów przerwał, zmarszczył brwi i potarł palcami, jak gdyby miażdżył irytującego robaka – Jedynie Wielki Budowniczy jest w stanie to naprawić. Jedynie on ma wiedzę, narzędzia i umiejętności, które zostały wykorzystane do jego budowy.

– Myślę, że sprawa zamku jest dość oczywista – wtrącił pewny siebie Adaś – skoro jedyną osobą, która może jakkolwiek go naprawić, jest Budowniczy, to trzeba go znaleźć i przekonać do tego.

– Nadal pozostaje kwestia jak to zrobić. – pośpieszył się Batek – Z tego, co wiem, Budowniczego nie było tu od powstania zamku, a przekonanie go do jego budowy nie należało do najłatwiejszych.

– Tak, Znalezienie i przekonanie Budowniczego jest problemem, tak samo, jak jest jedynym rozwiązanie.

– Więc jak mamy to zrobić? – strapił się Batek

– Znajdziemy go i… – Książę nachylił się w stronę Batka siedzącego naprzeciw niego i wyjął z kieszeni złożoną kartkę – tutaj jest większy problem, jak go namówimy na odbudowę?

– A co tam masz Jujku? – spytał zaciekawiony Bard.

– Mapę. – odpowiedział jakby zdziwiony pytaniem – Król Radzio kazał mi ją przynieść. – powiedział już beznamiętnie, tak jak informuje się o deszczu, stojąc na polanie.

– O! Bardzo dobrze, szkoda jedynie, że dopiero teraz o niej wspomniałeś, zwłaszcza że byłeś pierwszy. – Król podkreśli niesmak z zachowania Księcia skrzywioną miną i wyciągnął rękę w oczekiwaniu na mapę – Czy mamy czekać jeszcze dłużej?

– Nie. Oczywiście, że nie, bardzo przepraszam. – bezzwłocznie podał papier – Faktycznie nie było to odpowiednim zachowaniem z mojej strony, powinienem ją przekazać wcześniej.

– Czy ktoś jeszcze sobie o czymś przypomniał? – powiedział karcącym tonem Król, odczekał chwilę, wpatrując się w zgromadzonych, których zmroził strach – Skoro nikomu się nic nie przypomina, to zacznijmy. – sprawnie rozłożył mapę i położył na stole, wszyscy przy stole pochylili się nad nią, a Król wstał, aby lepiej widzieć – Od początku. Jujku gdzie według twoich informacji znajduje się teraz Budowniczy?

– O tutaj. – Książę wskazał na niewielki znaczek u rogu mapy.

– A co to tutaj przy lesie? – Adaś wskazał z zaniepokojeniem znak – Czy to nie jest przypadkiem Bestia?

– Tak. – powiedział Książę ściszonym głosem z wyczuwalną domieszką strachu – Dokładniej jej leże, nie wiem, czy obecnie tam jest, czy wyszła na żer.

– Więc możemy, się na nią natknąć w drodze do Budowniczego? – spytał drżącym głosem Batek i podniósł wzrok na Jujka.

– Tak, ale to nie jest coś, czemu nie damy rady. – powiedział z westchnieniem ulgi.

– A te symbole? Co to jest? – zapytała Księżna Ziuzia, opierając się na ramieniu brata, wskazując dwa symbole na drugim końcu mapy.

– Ten to Dobra Wiedźma, a ten to Stary Bohater. – odpowiedział Książę, gładząc jedną ręką Księżną, a drugą wskazując znaki.

– No to już wiem, jak pokonamy Bestie! – niemal krzyknął z entuzjazmu Adaś. – Skoro wiemy, gdzie jest Bohater, to bez problemu to się uda, oczywiście, jeśli zgodzi się nam pomóc. – Tym razem entuzjazm zgasł, powoli zamieniając się w strapienie.

– Jestem pewien, że się zgodzi. – powiedział z uśmiechem Król.

– Skoro problem z Bestią jest w minimalnym stopniu rozwiązany, to musimy się zastanowić nad sposobem na przekonanie Budowniczego. – zaczął żywo Batek.

– Podczas budowy zamku wymogami Budowniczego był magiczny eliksir, dzięki któremu nie opadał z sił i nasza pomoc. – Król zdawał się nabrać nowej energii, a jego oczy rozbłysły.

– Gdzie niby mamy znaleźć ten eliksir? – zmartwiła się Księżna, kuląc się i podpierają brodę dłonią – To nie jest prosty przepis.

– Chyba zapomniałaś, że Dobra Wiedźma go wtedy przygotowała i najpewniej przygotowałaby go raz jeszcze. – Książę zwrócił się do siostry z delikatnym i czułym uśmiechem.

– A czy przypadkiem nie chciała w zamian czegoś? – wtrącił Grajek.

– Chciała, chciała. Z tego, co pamiętam to, nie było nic ciężkiego do załatwienia. – odburknął Jujek.

– Ciężkie czy nie i tak nie zmienia faktu, że znowu pewnie trzeba będzie coś zrobić. – powiedział Grajek, marszcząc brwi.

– A dokładniej to, co chciała? – zapytała niewinnie Księżna.

– Wtedy chciała, żeby przyprowadzić Bestię i ją pilnować, tak żeby nie przeszkadzała przy przyrządzaniu eliksiru. Oczywiście tamtej już nie ma tutaj, ta, której leże jest na mapie, jest nową. – Powiedział spokojnie Grajek.

– Czyli może zażądać wszystkiego? – Księżna zapytała z niepokojem.

– Wychodzi na to, że tak. – odpowiedział Radzio.

– Więc może nie śpieszmy się z pokonaniem Bestii. – zaproponował Batek.

– Zgadzam się z Batkiem. – wtórował Adaś. – Moim zdaniem powinniśmy najpierw udać się do Wiedźmy dopiero potem do Budowniczego.

– Podsumowując nasze działania w sprawie zamku, w pierwszej kolejności powinniśmy się udać do Dobrej Wiedźmy i dowiedzieć się czego chce w zamian za eliksir, kiedy się już tego dowiemy to w zależności od tego, czym to będzie, będziemy musieli spełnić to życzenie lub udać się do Budowniczego. – powiedział Król, lekko się niecierpliwiąc.

– To brzmi jak najrozsądniejszy plan, jaki jesteśmy teraz w stanie wymyślić. – odpowiedział Grajek, marszcząc brwi i pomrukując pod nosem.

– Więc teraz należy się zastanowić nad rozwiązaniem problemów ludzi. – powiedział Król, wzdychając.

– W sprawie jedzenia również widzę jedno rozwiązanie – odpowiedział już z mniejszym przekonaniem Adaś – Dobra Wiedźma jest w stanie temu zaradzić. Nie wiem, czy sama da radę rozwiązać tak duży problem, zwłaszcza kiedy będzie zajęta przygotowaniem eliksiru, ale jestem pewien, że zna sposób, dzięki któremu my będziemy mogli się tym zająć.

– Czyli mamy zrzucić problem na Wiedźmę? – zapytał zdziwiony Król.

– To chyba nie jest zbyt miłe. – dodała Księżna Ziuzia.

– Znaczy… Ja wcale nie miałem tego na myśli. – wycofywał się Adaś, a jego policzki zaczęły się rumienić.

– A co miałeś na myśli? – spytał z szyderczym uśmiechem Książę. – Bo bardzo chętnie się dowiem.

– To, że e… Dobrze wiecie, o co mi chodzi! – rzucił poirytowany Adaś, nadymając policzek.

– Adasiowi chyba chodzi o to, że Wiedźma nakieruje nas na rozwiązanie i to lepsze niż to, które my byśmy opracowali. – wtrącił Batek nieśmiele.

– To brzmi sensownie. – powiedział Grajek, kiwając głową.

– Jednak jeśli to faktycznie miał na myśli Adaś, to on powinien to powiedzieć. – wtrącił Król. – Więc uznam, że to jest pomysł Batka, skoro Adaś nie jest w stanie obronić swojej propozycji.

– Chwila moment, skoro eliksir, który chciał Budowniczy, zapobiega utracie sił, to czy jeśli inni go wypiją, to nie będą odczuwali zmęczenia? – Księżna podskoczyła na krześle, mówiąc to.

– Słuszna uwaga – Król zwrócił twarz z uśmiechem w kierunku Księżnej – możliwe, że jeśli przez chwilę nie będą odczuwali zmęczenia, to będą w stanie w tym czasie zrobić tyle, żeby w przyszłości praca był lżejsza lub nie było jej wcale. Pozostaje wtedy kwestia eliksiru, a właściwie jego ilości, czy Wiedźma zgodzi się przygotować go aż tyle.

– Nie jesteśmy w stanie tego określić, dopóki nie porozmawiamy z Wiedźmą. – zamamrotał Grajek.

– Eh, racja. Skoro i tak musimy się u niej zjawić, to możemy to uwzględnić. – Król znów podrapał się po podbródku – Powiedzmy, że kwestia zmęczenia jest do zażegnania, zostanie wtedy

kwestia jedzenia i miejmy nadzieję, że to wystarczy, żeby ludzie znowu byli, choć trochę szczęśliwi.

– Królu, nie chcę, aby to, co powiem, zabrzmiało jak propozycja Adasia – zaczął Książę, drapiąc się po karku ze zmieszaniem na twarzy – ale Wiedźma zna wiele roślin, które mogą zaspokoić głód, zna również wiele przepisów na dobre jedzenie.

– I bardzo smaczne, najlepsze, jakie jestem w stanie sobie przypomnieć! – Księżna wystrzeliła w pół słowa brata tak jak kot rzucający się na piórko podczas zabawy.

– Widzę, że tylko Wiedźma jest w stanie według was tutaj pomóc. – Powiedział ze zrezygnowaniem Król, po czym oparł głowę o dłoń i obdarzył wszystkich pustym wzrokiem. – No cóż, trudno, skoro to jedyna rada to musimy zrobić wszystko, żeby to zadziałało. Posumujmy, w pierwszej kolejności musimy udać się do Dobrej Wiedźmy i to we wszystkich sprawach, kiedy dowiemy się, czego chce w zamian, postaramy się to zdobyć lub zrobić, jeśli to będzie jakieś działanie, a nie konkretny przedmiot, następnie udamy się do Budowniczego, oferując mu eliksir i pomoc, jednocześnie prosząc go o odbudowę zamku, w międzyczasie musimy jeszcze podjąć działania, które pomogłyby rozwiązać problem mieszkańców. – Król mówił beznamiętnym tonem. – Czy komukolwiek ten plan działania brzmi na coś konkretnego i przemyślanego? – Burknął i uderzył pięścią w stół.

Wszyscy zgromadzeni przy stole prócz Króla spuścili wzrok. Zapanowała nieprzyjemna i długa cisza. Król bębnił palcami w blat, na jego twarzy malowała się coraz większa złość i zniecierpliwienie. Nikt nie odważył się przerwać milczenia. Księżna kuliła się coraz bardziej wraz z każdym uderzeniem palca o blat, a do jej oczu zaczęły napływać łzy. Rycerze ukradkiem spoglądali na siebie nawzajem, Batek zaczął cicho dyszeć. Grajek nerwowo ściskał swój flet. Książę nerwowo pocierał twarz dłonią, próbując zmusić się do myślenia.

– Więc? – Zapytał ostrym tonem Król, przerywając ciszę i swoje własne bębnienie. – Czy cokolwiek wam przychodzi do głowy?

– N-nie. – Odparł nieśmiało Grajek ze wciąż utkwionym wzorkiem w swoim flecie, który ściskał tak mocno, że jego palce zsiniały.

– Gdybyśmy mieli większe możliwości, gdybyśmy nie opierali się jedynie na tym, co sami jesteśmy w stanie zrobić, to możliwe, że byśmy mieli jakąś inną możliwość, ale nie mamy, nie jesteśmy w stanie zrobić nic więcej, nie mamy wiedzy, umiejętności ani wystarczająco dużo ludzi, żeby samym rozwiązać te wszystkie problemy. – Wyjęczał Książę, na jego rozedrganej twarzy pojawiły się niewielkie stróżki łez, które szybko starł, ukrywając, to jak bardzo się tym przejmuje.

– Skoro jesteście przekonani, że nie jesteśmy w stanie opracować innego planu, który miąłby szanse powodzenia, to jesteśmy zmuszeni przyjąć ten. – burknął niedbale Król, po czym wstał, opierając dłonie o stół. – Ogłaszam koniec narady i zarządzam bezzwłoczne wyruszenie na wyprawę, której celem będzie wypełnienie ustaleń z narady.

 

Wyprawa

 

Wszyscy wcześniej zgromadzeni na naradzie wyszli z wielkiej sali. Na przedzie szedł Król, za nim szli Rycerze obok siebie, następnie Księżna, która trzymała swojego brata za rękę, kolumnę zamykał Grajek z trudem dotrzymujący kroku reszcie. Szli wzdłuż murów okalających zamek w kierunku Wielkich Drzew. Naprzeciw murów rozciągały się pola uprawne. Złote łany zboża kołysały się na wietrze.

– Te drzewa są naprawdę olbrzymie. – zauważyła z zachwytem Księżna.

– Myślałem, że już je widziałaś – burknął pod nosem Książę – chociażby jak tutaj szliśmy.

– No tak, widziałam je dzisiaj, ale one są takie duże, że mogłabym to mówić za każdym razem. Nawet jeśli byś za każdym razem narzekał.

– Ja też tak uważam. – wtrącił się bez pardonu, zdyszany Grajek – Czy może być coś piękniejszego niż drzewa, które przy pomocy magii przerosły wszystkie ludzkie budynki?

– A ty Lolku się nie wtrącaj, to ja tu jestem księciem, a ty tylko grajkiem i o tym nie zapominaj. – warknął Książę.

– Jak tak się będziesz zachowywał dalej, to może się zmienić. – napomknął Adaś, lekko chichocząc.

– Kolejny się wtrąca w czyjąś rozmowę. – fuknął Jujek.

– On ma rację. – odezwał się spokojnie Król, nie zwalniając kroku – Wasze tytuły nie są czymś przyznanym na zawsze i jeśli zechcę, to wam je zabiorę.

Zapadła długa cisza, wszyscy skupili się jedynie na dotrzymaniu kroku Królowi. Mur się skończył a ścieżka, którą szli, zwęziła się do tego stopnia, że żeby nią iść musieli ustawić się gęsiego.

Drzewa nieubłaganie rosły z każdym krokiem. Bliższa wierzba przysłaniała pień większej jabłoni. Przy pniach obu drzew dostrzegalne stały się dwie postacie o siwych włosach. Przy wierzbie siedział stary już Bohater pogrążony w rozmyślaniach nad papierami rozłożonymi na kolanach. Pod jabłonią siedziała Wiedźma w obszernych ubraniach, sprawiających wrażenie mogących pomieścić ją dwa razy. Miła pomarszczona twarz Wiedźmy rozpromieniała na widok sznurka postaci zmierzającej do niej.

– Co sprowadza tak zaszczytne grono do mnie? – spytała ochrypłym głosem Wiedźma.

– Przyszliśmy prosić Cię o pomoc. – zaczął Król, ze skupieniem ważąc słowa. – Mieszkańcy naszej krainy przeżywają wiele nieszczęść, woda i jedzenie nie są w stanie dać im wystarczająco sił. Jesteśmy przekonani, że eliksir przygotowany przez Ciebie ulży w ich trudach lub, że wskażesz nam rozwiązanie, którego nie widzimy.

– Oh, więc sama mam przygotować go dla wszystkich? – odparła, nie kryjąc zdziwienia. – Nikt z was mi nie pomoże?

– Oczywiście, że pomożemy. Powiedz jedynie, czego oczekujesz w rewanżu, a podejmiemy każdy trud, by dopełnić zobowiązania. – natychmiast zapewniła Król.

– W takim razie – zaczęła Wiedźma – dobrze by było, gdyby ktoś mi pomógł przy tworzeniu eliksiru, sami możecie kogoś wybrać, dopilnujcie, żeby bestyjka nam nie przeszkadzała i będziecie mieli to, czego chcecie. – Wiedźma zmarszczyła brwi, zamknęła szczelnie oczy i potarła palcem brodę – A! Bym zapomniała, tam – wskazała palcem gęstwinę za zamkiem – rosną owoce, które postawią ludzi na nogi, możecie je zebrać, tylko pamiętajcie, żeby zbierać te o żywej barwie, mogą być jeszcze jakieś niedojrzałe.

Grupka odeszła na ubocze, ustawiła się w kółku i nachyleni ku sobie zaczęli dyskusję półszeptem.

– Więc kto zostaje? – zaczął Król.

– Chyba Księżna Ziuzia byłaby najlepszym kandydatem. – zaproponował Książę. – Nie wydaje mi się to najlepszym pomysłem. – zaoponował Adaś.

– Więc kto? – spytał Książę niezbyt miłym tonem.

– Eh, może Batek – Adaś wytężał się, aby dobrać odpowiedź – albo Lolek.

– A może ty? – zapytał złośliwie Król.

– Dlaczego ja? – zdziwił się Adaś.

– A dlaczego nie? – powiedział pośpiesznie Król. – To jest propozycja równie dobra co twoje. Dlaczego Batek lub Lolek mają pomóc Wiedźmie a ty nie?

– Spokojnie. – wtrącił się Lolek – Ja pójdę, przecież to ja się spóźniłem, więc to chyba będzie sprawiedliwe.

– Jesteś pewien? – zapytał Król.

– Tak. – odpowiedział z przekonaniem Lolek.

– A czy reszta zgadza się z tą decyzją? – zapytał Król, prostując się.

Wszyscy zgromadzeni w kółku przytaknęli, po czym skierowali się w stronę Wiedźmy. Grajek wyszedł przed szereg.

– Ja pomogę przy przygotowaniu eliksiru. – powiedział z pewnością w głosie. – No to bardzo dobrze. Chodź ze mną. – odpowiedziała Wiedźma.

Oboje, Wiedźma i Grajek, poszli w kierunku ścieżki. Pozostała piątka poszła w kierunku wcześniej wskazanym przez Wiedźmę. W trakcie marszu, z początku cichego, nawiązała się rozmowa.

– Skoro eliksir będzie przygotowany, to chyba powinniśmy zająć się przekonaniem Budowniczego? – zapytał Adaś.

– Tak, masz rację i Bestią, musimy dopilnować tego, żeby nie przeszkadzała. – odpowiedział Książę.

– Więc gdzie teraz pójdziemy? – Spytała Księżna.

– Hmm. – Król przystanął na chwile. – Do Bohatera. On wie jak sobie poradzić z bestią. – A owoce? – Ponownie spytała Księżna.

– Owoce, owoce... – Zadumał się Król. – Chyba znowu powinniśmy się rozdzielić. – Król ogarnął wszystkich wzrokiem. – Batek, pomógłbyś Księżnej pozbierać owoce?

– Oczywiście! – Zakrzyknął Rycerz.

– A mnie się nikt nie spyta, czy chcę? – Powiedziała z żalem Księżna.

– Eh. A czy ty Księżno Ziuziu zechcesz zbierać owoce, które przywrócą wszystkim w Królestwie uśmiech i szczęście? – Zapytał teatralnie Król.

– Tak. – Odpowiedziała Księżna z uśmiechem.

– Więc Ja, Jujek i Adam udamy się do Bohatera i przypilnujemy bestii. – Oświadczył Król.

Książę i Rycerz Adaś pokiwali głowami. Księżna i Rycerz Batek poszli w kierunku gęstwiny, a pozostała trójka skierowała się ku sąsiedniemu drzewu, pod którym siedział stary mędrzec z papierami zapisanymi magiczną mową rozłożonymi na kolanach. Starzec niemal zlewał się z drzewem, jego głowa kiwała się w rytm gałęzi kołysanych przez wiatr. Oczy zakryte szkłem wpatrywały się w litery, nie reagując na podchodzących.

– Witaj Stary Bohaterze, Mędrzyce wieków. – Zaczął Król. – Jesteśmy tu, aby prosić Cię o pomoc w okiełznaniu Bestii.

– Oh. Już jesteście. – Powiedział Bohater. – Czekałem tylko jak tu się zjawicie. Pomogę wam, ale pod jednym warunkiem, to wy mi pomożecie okiełznać Bestię, jestem już za stary na uganianie się za stworami, ciało już mi odmawia tej przyjemności. – Bohater wstał, kładąc dłoń na plecach.

– Więc jak okiełznać Bestię? – Wyskoczył z pytaniem Jujek.

– Spokojnie Rycerzu, wszystko w swoim czasie. – Odpowiedział z uśmiechem Bohater. – Nie jestem rycerzem, jestem Księciem. – Powiedział z lekkim grymasem Jujek.

– Ależ oczywiście Książę. – Zachichotał Starzec. – Więc jeśli chodzi o okiełznanie Bestii, to nic prostszego, ona lubi to, co każdy.

– Mus jabłkowy z miodem? – Zawołał żywiołowo Adaś.

– Nie, ale nie byłeś daleko. – Bohater zgasił nieco entuzjazm Rycerza. – Lubią dobre jedzenie, spać i od czasu do czasu się zabawić.

– Więc jeśli damy jej jedzenie, pozwolimy spać i sprawimy, że energia, jaką ma pójdzie na zabawę, a nie niszczenie okolicy to ją okiełznamy? – Zapytał Król.

– Dokładnie tak. – Starzec pokiwał głową.

– Ale co takie bestie jedzą? – Spytał Adaś.

– Mięso, dużo mięsa. – Odpowiedział Starzec.

– Dobrze, ale skąd weźmiemy tyle mięsa? – zapytał Król.

– A to zaczekajcie tutaj, ja się tym zajmę. – zapewnił Bohater. – Możecie w tym czasie pójść i zająć czymś Bestię.

Grupa podzieliła się. Stary Bohater poszedł w tym samym kierunku co wcześniej Wiedźma, a trójka młodzieńców poszła w kierunku zamku.

 

Bestia

 

W pobliżu zachodniej gęstwiny, Radzio, Adaś i Jujek stali w ciszy zastanawiając się nad czymś.

– Więc na co czekamy? – Adaś przerwał jako pierwszy milczenie.

– Na Bohatera, jeśli Bestia jest głodna, to może się skończyć źle – odparł Król – ale w dalszym ciągu musimy ją zatrzymać, jeśli wyjdzie.

Może właśnie śpi? – spytał Jujek. – Wtedy nie będzie groźna i nie ma co jej budzić. – Śpi, czy nie, czekamy. – zadecydował Radzio.

Jeszcze jakiś czas stali w ciszy wpatrując się w gęstwinę. Wtem z pól uprawnych wyłonił się Starzec.

– O! Już jest. – westchnął Jujek.

– A, jestem, jestem. – powiedział Starzec nieprzerwanym uśmiechem. – I przyniosłem przysmaki dla Bestyjki. Widzieliście ją może?

– Nie, nie widzieliśmy. – odpowiedział Król.

– W takim razie trzeba tam do niej pójść. – stwierdził Starzec, ruszając w gęstwinę.

Wszyscy zaczęli się przedzierać przez krzaki, których ostre ciernie szarpały ubrania i drapały skórę. Starzec, wiele wyższy od podążających za nim, z łatwością przechodził nad roślinami, unikając skaleczenia.

– Gdzie ta Bestia się schowała? – spytał Adaś.

– Już niedaleko, widzę ją. – odpowiedział Starzec. – O już tutaj. – Wskazał palcem krzak, spod którego wystawał jasny ogon.

Krzak zatrząsł się, ogon wpełzł miedzy gałązki, a zza gęstwiny wychyliła się głowa Bestii. Biały łeb pokryty brązowymi plamami, który zwieńczały uszy, jedno szpiczaste jak włócznia w stojaku, drugie kaprawe, smętnie wiszące jak pranie.

– No Bestyjko, mam tu coś dla Ciebie.

Starzec wyjął kawał mięsa wielkości jego dłoni. Bestia podeszła, zaczęła węszyć i wgryzła się w surowe mięso. Obserwujący odskoczyli, a Jujek dodatkowo krzyknął z przestrachu.

– Bestyjka była głodna. – skomentował Starzec.

– Oj bardzo. – przytaknął Król. – Dobrze, że nie zdecydowała się zjeść nas.

– Patrzcie, co znalazłem! – krzyknął Adaś, patrząc pod nogi na konar większy od jego ręki. – Mówiłeś, że bestie lubią się bawić, prawda? Więc może tym się zabawi. – Podniósł ciężki kawał drewna i poszedł do Starca i Bestii.

– Może, ale najpierw niech zje, przerywanie w posiłku to zły pomysł. – odpowiedział Starzec.

Kiedy Bestia już skończyła rozprawiać się z kawałkiem mięsa, spojrzała na konar w rękach Rycerza, ściągnęła uszy do tyłu i zaczęła warczeć, Rycerz skierował konar w nią, Bestia rzuciła się i wgryzła w korę. Powtórzyła to jeszcze parokrotnie, aż konar pękł. Obserwujący z trwogą parzyli, jak drewno łamało się pod naciskiem szczęk. Adaś puścił pozostałą część konara, a Bestia w podobny sposób rozgryzła i ją. Gdy konar zmienił się w drzazgi i wióry, a Bestia zaczęła układać się do snu w swoim legowisku, wszyscy odetchnęli z ulgą.

– To chyba było wystarczająco czasu, aby przygotować eliksir, prawda? – spytał Jujek – Tak. – odpowiedział Starzec – To powinno być dość czasu.

 

Budowniczy

 

Przed murami zamkowymi stali Król Radzio, Książę Jujek i Rycerz Adaś, wszyscy wpatrywali się w łany zbóż kołyszących się na wietrze.

– Gdzie oni są? – zapytał Adaś – stoimy tutaj już całe wieki. – jęczał.

– Cierpliwości – zaczął Król – Nie czekamy aż tak długo.

– Nadal to jest dość długo, zajęliśmy się Bestią, a on ciągle nie wraca. – wtrącił Książę. – O wilku mowa! – krzyknął Król, wskazując Grajka idącego przez zboże.

Grajek sunął przez kołyszące się kłosy niczym żaglówka.

– Wreszcie wróciłeś. – powiedział Jujek, wzdychając.

– Tak – odpowiedział Grajek – i mam wystarczająco eliksiru – mówiąc to, Grajek podniósł opasłą butlę.

– Więc teraz do Budowniczego i miejmy nadzieję, że się zgodzi. – powiedział Król, ruszając w stronę gęstwiny, w której się kryła Bestia.

– Nie zaczekamy na Księżną i Batka? – spytał Książę.

– Oh! A ile oni chcą jeszcze zbierać te owoce? – spytał Król.

– Może będzie lepiej, jeśli pójdziemy bez nich? – zaproponował Adaś.

– Może i masz racje. – Król wzruszył ramionami. – Więc nie ma na co czekać, idziemy. – Daj mi tę butlę – Powiedział Adaś – Już się nadźwigałeś.

Adaś wziął butlę od Grajka. Cała czwórka poszła w kolumnie, prowadzonej przez Króla, w kierunku gęstwiny Bestii, za którą według mapy był Budowniczy. Na piaszczystą ścieżkę wdzierały się rośliny, które bezlitośnie były deptane. Kolejne pędy wchodzące na trakt ginęły pod podeszwami butów. Kolumna mijała gęstwinę, która ciągnęła się jeszcze dalej. Drzewa i zarośla przysłaniały horyzont.

– Jujek, masz mapę? – spytał Król.

– Mam, mam. – odpowiedział Jujek, sięgając do kieszeni.

– To powiedz mi, jak daleko powinniśmy iść.

Jujek spojrzał na mapę i przystanął na chwilę. Z nieuwagi Grajek wbił się nosem w plecy Księcia.

– Patrz, gdzie idziesz! – krzyknął Jujek, łapiąc równowagę.

– Przepraszam. – powiedział żałośnie Lolek – zagapiłem się trochę.

– Więc na czym to ja stanąłem? A tak, na drodze. – Książę wpatrywał się w papier – Powinniśmy iść aż do zakrętu drogi i odbić w prawo.

– To nie jest daleko. Idziemy. – Król pośpieszał resztę.

Minęli gęstwinę uciekającą od ścieżki jak lecące ptaki przed drapieżnikiem. Po chwili zobaczyli Budowniczego, którego zarys niemal zlewał się z roślinnością. Siedział na stosie nieobrobionych kamieni, opierał łokcie na nogach i wpatrywał się w szczeliny w stosie. Grupka ostrożnie podeszła, puścili Adasia przodem razem z Królem.

– Witaj o Wielki Budowniczy, twórco Zamku i znawco fachu. – zaczął Król – Przychodzimy tutaj by pokornie Cię prosić o pomoc, prosimy, byś odbudował nasz Zamek. Nie przychodzimy z pustymi rękami, przynieśliśmy oto ten eliksir – Wskazał ręką butle trzymaną przez Rycerza – którego wypicie dodaje sił i pozwala zapomnieć o zmęczeniu.

– Widzę, że się przygotowaliście. – Zarechotał Budowniczy. – Nie mam więc wymówki, ale najpierw poproszę o eliksir, bez niego się nie ruszę.

Rycerz podał Budowniczemu butlę, z której pociągnął sporego łyka, po czym obtarł usta i wstał.

– No to ruszamy. – zachrypł Budowniczy, patrząc przez ramię na stojących.

Po długiej drodze powrotnej, którą starał się umilić śpiewem Budowniczy, któremu przygrywał Grajek. Gdy mury zamkowe były już widoczne, Budowniczy ucichł a chwilę za nim flet Grajka.

– No to zacznijmy. – westchnął Budowniczy, przeciągając się.

 

Eliksir

 

Przy murach okalających Zamek stali Adaś, Radzio, Jujek i Lolek, patrzyli, jak budowniczy bez znużenia odbudowywał niedoszłe ruiny. Zza węgła wyszła Księżna z Batkiem, nieśli zebrane owoce.

– Już jesteście! – zawołał Adaś.

– Tak i chce mi się już spać. – odpowiedziała Księżna, ziewając.

– Widzę, że Budowniczy już naprawia Zamek. – zauważył Batek.

– Tak, przekonanie go nie było ciężkie. – odpowiedział Król.

Z niedalekich łanów zbóż wyłoniła się Wiedźma, która niosła tacę ze szklankami wypełnionymi eliksirem.

– Wy też się napijcie. – zachęciła Wiedźma – Jestem pewna, że się zmęczyliście. – A bardzo chętnie. – odpowiedział Radzio.

– Czeka na was również ciasto i dżemik. – powiedziała z uśmiechem Wiedźma – O widzę, że już nazbieraliście owoców. Może lepiej pójdziemy i poczęstujemy nimi resztę. – zaproponowała.

– Dobrze. – powiedzieli chórem.

Cała grupka poszła ścieżką przy zbożach, kierując się do altany, w której siedzieli dorośli. Zuza i Bartek nieśli owoce, Radek szedł dostojnie z zarzuconą przez ramię peleryną z koca, a Adaś ostrożnie niósł tacę z kompotem.

Wszyscy usiedli przy okrągłym stole, przy którym siedzieli od dłuższego czasu dorośli. – I jak skarby, wybawiłyście się? – spytała ciocia Jadzia.

– Taak – ziewnęła Zuzia – Ale chce mi się spaać.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania