Krater Kopernika

Krater Kopernika był moim ulubionym miejscem na Księżycu. Był tak duży, że mógł pomieścić całe miasto, a jego ściany były pokryte błyszczącymi kryształami. Zawsze marzyłem o tym, żeby tam zamieszkać, ale nie było to takie proste. Księżyc był skolonizowany przez ludzi dopiero kilka lat temu, a większość z nich mieszkała w wielkich kopułach, gdzie panowały warunki zbliżone do ziemskich. Ja jednak chciałem żyć na wolnym powietrzu, oddychać helem i oglądać gwiazdy.

 

Pewnego dnia udało mi się spełnić moje marzenie. Znalazłem mały domek, który był na sprzedaż w pobliżu krateru Kopernika. Był to prosty, drewniany budynek, z małymi oknami i drzwiami. Nie miał żadnych udogodnień, takich jak prąd, woda czy ogrzewanie. Ale miał coś, czego nie miały żadne inne domy na Księżycu - ogród. Był to niewielki skrawek ziemi, na którym rosły kwiaty, warzywa i owoce. Były to rośliny genetycznie zmodyfikowane, które mogły przetrwać w surowym środowisku księżycowym. Były to także rośliny jadalne, które zapewniały mi pożywienie i tlen.

 

Zabrałem ze sobą do domku moją rodzinę, czyli moją żonę, dwójkę dzieci, trzy psy i cztery koty. Wszyscy byli zachwyceni nowym miejscem zamieszkania, zwłaszcza zwierzęta, które mogły biegać i bawić się na zewnątrz. Byliśmy szczęśliwi i spokojni, żyjąc w zgodzie z naturą.

 

Niestety, nasz spokój nie trwał długo. Pewnego dnia, gdy wracałem z pracy, zauważyłem, że coś jest nie tak. Domek był oblężony przez tłum ludzi, którzy krzyczeli i machali transparentami. Na nich widniały hasła takie jak: "Stop niszczeniu Księżyca!", "Nie chcemy drewna na Księżycu!", "Ochrona dla krateru Kopernika!" i inne. Okazało się, że byli to ekolodzy, którzy sprzeciwiali się mojemu sposobowi życia. Uważali, że domek był zagrożeniem dla środowiska księżycowego, że drewno było nieekologiczne, a ogród był inwazyjny. Chcieli, żebym się wyprowadził i zostawił krater Kopernika w spokoju.

 

Nie zamierzałem się poddać. Wyszedłem z domku i stanąłem przed tłumem. Powiedziałem im, że nie robię nic złego, że kocham Księżyc i szanuję jego piękno. Powiedziałem im, że domek był moim marzeniem, a ogród był moim dziełem. Powiedziałem im, że nie chcę się kłócić, tylko żyć w harmonii. Poprosiłem ich, żeby mnie zostawili w spokoju.

 

Nie posłuchali mnie. Zaczęli rzucać w mój domek kamieniami, butelkami i jajkami. Zerwali płot i wtargnęli na mój ogród. Zdeptali moje kwiaty, zrywali moje warzywa i owoce. Próbowali podpalić mój domek, ale nie udało im się, bo nie było tlenu. Byli wściekli i agresywni.

 

Wtedy zdarzyło się coś niesamowitego. Z krateru Kopernika wyłonił się olbrzymi smok. Był to smok księżycowy, który żył w ukryciu od wieków. Był to smok, który strzegł krateru Kopernika i jego skarbów. Był to smok, który lubił mój domek i mój ogród. Był to smok, który był moim przyjacielem.

 

Smok zaryczał głośno i poderwał się do lotu. Zadął w tłum ogniem, który był zimny i niepalny, ale bardzo bolesny. Spowodował, że ludzie zaczęli uciekać w popłochu, krzycząc i płacząc. Smok pożegnał się ze mną skinieniem głowy i wrócił do krateru Kopernika.

 

W ten sposób smok uratował mój domek i mój ogród. W ten sposób smok pokazał, kto tu rządzi. W ten sposób smok sprawił, że byliśmy jeszcze szczęśliwsi i spokojniejsi.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania