Piosenka o kre(m)acji
Gdy przytulisz ze mną urnę
nie zamruczy w urnie popiół,
przedtem już naprawdę umrę
i miał będziesz święty spokój.
Już się wspólna noc nie ziści,
co dzień będzie dzień beze mnie,
popiół w urnie nie zabłyszczy,
w ciszy legnę, w chłodzie, w ciemnie,
bo już będę jak paproszek -
choć pogłaszczesz urnę ze mną,
to już z urny nie wyskoczę,
więc ty drugą znajdź - przyjemną!
Ach, gdy będę w pudle, po tej
krem... no, krem... no, krem... krem... krem... - no! -
ty za nową się rozglądaj,
lecz - patrz! - musi być przyjemną.
Proch? Na łące daj motylkom -
niech wynoszą w połać górną
i zapomnij bardzo szybko,
żeś wariatkę miał i durną.
Komentarze (34)
Ostatnią strofkę chyba zabiorę. Wiersz ma już kilka lat, a tę ostatnią dopisałam niedawno i chyba niepotrzebnie. Poprzednia jest lepsza na koniec. Żeby Twój komentarz nie był bez podstaw, zabieram, lecz wklejam tutaj, poniżej, "na pamiątkę":
Bacz, gdy kiedyś zjawię się ćmą
(„ćmą się zjawię” - o, tak, prościej),
niech nie ujrzę ciebie z wiedźmą
żadną! Chyba, że z miłości...
Nie jest to zdanie odosobnione. Moja bliska Koleżanka z liceum identycznie zapowiedziała swojem,u synowi.
Funebralnie, niemniej: wesoło :-D
kre(M)acja
:)
Temat mroczny, ale lekko podany.
Myślę, że lepiej bez tej strofy, tym bardziej, że jej pierwszy wers wyłamuje się z ogólnej rytmiki. Nie ma akcentu paroksytonicznego w klauzuli, zatem nie spełnia wymogów sylabizmu. Zaimek zwrotny się* jest nieakcentowaną enklityką, tworzy z wyrazem go poprzedzającym zestrój akcentowy.
Pozdrawiam :)
(Tak, ostatnia odpada).
Daleki jestem od użycia tak mądrych słów i określeń jak piszę..., ale wybija mnie z rytmu tego dobrego wiersza, który ciekawie traktuje o sprawie :)
Dlaczego nie użyłaś ciągniętej konsekwentnie rytmizacji?
Ja bym to zapisał tek:
Ach, gdy będę w pudle, po tej
krem... no, krem... kremacji
ty za nową się rozglądaj,
która życie ci rozjaśni
W moim odczuciu, drugim wersie rytm jest taki sam, jak w pierwszym:
Ach, gdy będę w pudle, po tej
krem... no, krem... no, krem... krem... krem... - no! -
Ach-gdy/ krem-no// bę-dę/ krem-no// w pud-le/krem-krem// po-tej/ krem-no
Wielokropki trochę tuszują ten rytm, rozmywają, ale jak się czyta szybciej, gdy się już prawie zna na pamięć zapis (ja znam), jest dobrze.
A forma zapisu (zacinanie się) miała w moim zamyśle pokazać, jak trudno wymówić słowo "kremacja", gdy wyobraża się spopielenie siebie samej. Taki żarcik.
Ja jestem słuchowcem i nie silę się na mądre analizy z użyciem specjalistycznych terminów.
I nie gra mi to w czytaniu i już.
Tylko może niezgodnie z intencją autorki.
Po co tak długi ten wers jest u Ciebie - nie wiem.
Moim zdaniem nic nie wybija, oprócz graficznej długości wersu i trochę odmiennej stylistyk. Rytmicznie do przyjęcia pomimo przekropkowania ;)
jak Cię pocieszy, mam małe uszka ;)
żeby to wielkość uszu przekładała się na mądrość poetycką, przypinałbym sobie hantle ;)
Jedź na Wyspę Wielkanocną.
Tam długousi z hantlami byli elitą :)
Ci już skamienieli, inny ciężar gatunkowy ;)
Obrazowo takie zaiste. I tekst dający nadzieję, wdowcowi, gdyż proch w urnie...
chyba nadal prawdziwie kocha, więc wyrozumiały taki.
Zwrotka nie wrzucona, trochę inna. Podobna, lecz taka bardziej... "warunkowa jakby"
Pozdrawiam:)↔%?
Wczoraj czytałam o dwóch młodych Angielkach, które chciały rozsypać prochy zmarłego nagle 47-letniego ojca na wybrzeżu nad Kanałem Bristolskim. Otworzyły urnę, a wiatr zwiał prochy wprost na nie. Ta, co trzymała pojemnik "nie spodziewała, że prochy jej ojca nie trafią do wody, lecz wylądują na niej. Podmuch wiatru zwiał szczątki prosto w jej twarz. – Wpadł mi do ust – krzyczała Tyle, nie mogąc powstrzymać śmiechu".
"Był genialny i taki zabawny, miał świetne poczucie humoru" - mówiły.
Pewnie był to jego ostatni żart.
A utwór na 5!
To zająknuęcie z niemocy wyduszenia słowa kremacja przywiodło mi na myśl powiedzenie crème de la crème, coś najlepszego, czyli przebywanie w towarzystwie wyżej wymienionej wariatki?
Niech żyje, żyje nam i pisze! ?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania