🔪 Krew w Starym Folwarku

Akt I: Poranek w Ośrodku "Cisza"

Sierżant sztabowy Jakub Dębski nienawidził zimy, a szczególnie tej specyficznej ciszy, która zapada, gdy śnieg pochłania dźwięk. Ta cisza była gęsta i złowieszcza, idealna dla miejsca takiego jak ośrodek terapeutyczny „Cisza”, ukryty w lasach pod Bydgoszczą.

Wszystko zaczęło się od rutynowego zgłoszenia. Kierowniczka ośrodka, blada jak płótno, czekała na niego na podjeździe.

„Zaginął jeden z naszych pacjentów, Sierżancie. Wiktor Majewski. Ale to nie jest zwykłe zniknięcie. W jego pokoju jest… krew.”

Dębski, choć widział już wiele, poczuł nieprzyjemne ukłucie w żołądku. W pokoju Majewskiego panował idealny porządek. Jedyną skazą była niewielka, ciemna plama krwi na perskim dywanie, obok szafki nocnej. Plama była zbyt mała, by świadczyć o śmiertelnym ciosie, ale zbyt duża, by ją zignorować.

Majewski, 50-letni były prawnik, leczył się tu z uzależnienia od leków i miał być w "Ciszy" całkowicie odcięty od świata. Ośrodek miał tylko osiem luksusowych pokoi i był oddzielony od cywilizacji wysokim, nie do sforsowania płotem.

Dębski (do Kierowniczki): Pani Beato, kto poza pracownikami był wczoraj wieczorem w tym skrzydle?

Kierowniczka: Nikt. Mamy tylko czterech pacjentów, personel i... no właśnie. Wczoraj późnym wieczorem dojechał nowy gość. Książka. Profesor Andrzej Książka. Przyjechał prosto z Warszawy, pociągiem.

Dębski miał już swoją listę podejrzanych. Cała akcja rozegrała się w zamkniętym kręgu – idealny materiał na kryminał.

Akt II: Czterech Pacjentów i Sekret

Dębski zwołał pacjentów do salonu z kominkiem. Każdy z nich skrywał coś więcej niż tylko uzależnienie.

Profesor Książka (55 l.): Archeolog, który leczył się z alkoholizmu. Przybył w nocy. Spokojny, chłodny, ale jego oczy były niespokojne. Twierdził, że zasnął zaraz po przyjeździe.

Krystyna Nowicka (30 l.): Była modelka. Uzależniona od środków nasennych. Przerażona, ale Dębski zauważył, że jej strach był bardziej związany z ujawnieniem jej przeszłości niż z zaginięciem.

Adam Szymański (40 l.): Młody przedsiębiorca, leczący się z hazardu. Nerwowo gładził mankiety drogiego swetra. Szymański był arogancki, sprawiał wrażenie, że cała ta sytuacja go irytuje.

Emil Wójcik (65 l.): Emerytowany dyrektor banku, uzależniony od adrenaliny. Najstarszy z grupy. Siedział spokojnie, patrząc w ogień, ale w jego dłoni Dębski dostrzegł niewielki, stalowy klucz.

Policja nie znalazła śladów włamania. Majewski albo wyszedł sam, albo otworzył komuś drzwi.

Dębski skonfiskował telefony i zarządził przeszukanie pokoi. W pokoju Wiktora Majewskiego, pod dywanem, na którym była krew, technik znalazł wkłuty w deskę podłogową odłamek szkła.

Akt III: Teoria Trzech Drzwi

Dębski skojarzył fakty, kierując się zasadą zamkniętego kręgu:

Plama Krwi: Majewski został ranny, ale nie śmiertelnie.

Odłamek Szkła: Złamany przedmiot. Niebezpieczny.

Brak Śladów Ucieczki: Poza płotem nie ma śladów, a wszystkie samochody są na miejscu.

Dębski zaczął badać profile pacjentów i ich wzajemne powiązania.

Majewski (prawnik) i Wójcik (bankier) znali się. Majewski bronił Wójcika w sprawie o defraudację, którą ostatecznie przegrał. Wójcik miał motyw.

Krystyna Nowicka, modelka, miała na koncie sprawę o nękanie, w której prawnikiem był... Majewski. Relacja z przeszłości.

Profesor Książka? Całkowicie nowy w ośrodku. Ale jego walizka, choć czysta, pachniała świeżą ziemią.

Dębski przeszedł do gabinetu Beaty, kierowniczki. Spytał o tajne wyjście.

Kierowniczka: Sierżancie, jest tylko jedno. Stara, stalowa furta w ogrodzeniu, używana do dostaw. Ale jest zabezpieczona nowym zamkiem. Dębski: Kto ma klucze? Kierowniczka: Ja i Pan Wójcik. Zapłacił dodatkowo za "spacerową swobodę".

Dębski spojrzał na stalowy klucz w dłoni Wójcika.

Akt IV: Węzeł Fabularny

Dębski wezwał Wójcika na rozmowę. Wójcik, zimny i opanowany, przyznał, że klucz ma, ale go nie używał.

Wójcik: Po co miałbym to robić? Ten człowiek zniszczył mi życie, ale nie jestem mordercą.

Dębski: Zniszczył panu życie, ale pan i Majewski mieliście wspólny sekret: Wójcik opłacał Majewskiego za to, by ten trzymał język za zębami w innej, ważniejszej dla pana sprawie. Czy Majewski zażądał więcej pieniędzy?

Wójcik milczał, ale jego dłoń zacisnęła się na kluczu.

Wtedy weszła techniczka. „Sierżancie, znaleźliśmy coś. Na odłamku szkła – ślady leków nasennych. Tych samych, które zażywa Pani Nowicka.”

Dębski połączył wszystko:

Wójcik i Majewski się spotkali. Majewski zaatakował go złamanym przedmiotem (stąd mała plama krwi), a Majewski uciekł.

Nowicka miała leki nasenne.

Książka przyjechał w nocy i miał świeże ślady ziemi na walizce.

Dębski nie szukał mordercy. Szukał pomocnika w ucieczce.

Wójcik nie zabił Majewskiego. Chciał go zmusić do milczenia. Stoczył z nim bój, raniąc go.

Majewski, ranny, uciekł przez furtę, do której klucz miał Wójcik.

Nowicka podała Majewskiemu swoje leki nasenne, by zyskał czas, zanim Wójcik zorientuje się, że uciekł. Odłamek szkła był z rozbitej fiolki.

Dębski spojrzał na Książkę.

Dębski: Profesorze, pan wcale nie zasnął po przyjeździe. Pan czekał na kogoś na stacji. Z kim Majewski się kontaktował, zanim tu przyjechał? Z panem. Pan po niego przyjechał.

Książka pękł. Okazało się, że Majewski, widząc, że Wójcik chce go uciszyć, postanowił uciec. Zadzwonił do jedynego zaufanego człowieka: Profesor Książka był jego szwagrem. Książka przyjechał pod osłoną nocy, użył klucza Wójcika (który ukradła mu Nowicka), by otworzyć furtę i czekał z samochodem po drugiej stronie płotu.

Majewski uciekł. Uciekł, by żyć i by wydać Wójcika.

Dębski (z ulgą): Zatem nie mamy morderstwa, tylko ucieczkę rannego świadka.

Epilog: Majewski ukrył się i wkrótce złożył zeznania w innej, wielkiej sprawie defraudacji. Wójcik został aresztowany. A Dębski? Cieszył się, że tej zimy, w ośrodku "Cisza", nie zginął nikt poza ich dobrymi obyczajami.

Czy chcesz, abym rozwinął którąś z postaci lub szczegóły ucieczki?

Średnia ocena: 1.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania