"Królestwo Nadziei" (początek)

Dawno temu, w gęstym lesie,

tam gdzie echo, słowa niesie,

nad potokiem, obok góry,

stały zamku wielkie mury.

Zamek owy był ogromny,

a mur jego, był niezłomny

tak wysoki, tak szeroki ,

że odstraszał nawet smoki,

które wówczas jeszcze żyły,

i się w leśnym mroku kryły.

Miał on bramę, w wielkiej wieży,

z której strażnik wzrokiem mierzy,

tych co mostem, ponad fosą,

hołd, i dary księciu niosą.

Bo wam wiedzieć przeto trzeba,

że jak deszcz, co spada z nieba,

i jak słońce, które grzeje ,

no, i wiatr co drzewem chwieje,

tak też zamek miał, i księcia,

który jeszcze był do wzięcia.

Atletycznej był postury,

nie pozbawiony kultury,

jasne włosy, w bok czesane,

miał on krótkie, i zadbane,

wzrok zaś bystry jak u męża,

co się nigdy nie rozpręża,

który w każdej życia chwili,

ciągle się z myślami sili,

które czoło jego młode,

oraz całą tę urodę

ukrywały w mroku sali,

gdzie się tylko świeca pali.

Tak przed ludem będąc skryty,

z blaskiem słońca nie obyty

trwał w komnacie, w samotności

nie przyjmując żadnych gości,

w pełni smutku, i zgorzkniale,

żył tak Mieszko nasz wytrwale.

Więc już wiecie co się działo,

i jak z naszym księciem miało,

lecz nie myślcie sobie teraz

jak znudzony ma to nieraz,

że to koniec, i na tyle,

bo dowiecie się za chwile

jak to było od początku

w należytym już porządku.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Sokrates 6 dni temu
    Czekamy na dalszy ciąg, zapowiada się ciekawie

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania