Królewna Plujka i zbroja z adamantu
cz.I
Królewna Plujka
Wieść się rozniosła po całym podwórku
(chwilunia, to był pałacowy dworzec),
że pierwsza córka dojrzała i może
już kawalerów legalnie furfurkać.
No, jednym słowem, drogie pretendenty,
w te pędy tutaj, zaraz przybywajcie.
W muszki przystrójcie, włóżcie świeże gacie.
Księżniczka będzie próbowała chętnych.
Zleciała była husaria skrzydlata.
Zagrzmiały surmy, heroldy wieścili.
Księżniczka mokra i cała się ślini.
Aż serce roście i coś jeszcze w gatkach.
Królewna pluje przez swe trzecie ramię.
Spogląda krzywym, figlarnym spojrzeniem.
A ja się, kurwa, z wami nie ożenię.
Bo kocham Ksenię i się furfurkamy.
Odkąd się znamy, czyli z maleńkości,
sztyrały my się jako mikre czerwie.
Choć ona służka, figlujem bez przerwy.
Ach, drodzy goście, ja przecież mam siostry.
I choć nie plują, bo jeszcze ciut młode,
to jednak łase atrybutów męskich,
twardą kiełbasę przedkładają miętkiej,
a każda cudnej, szkaradnej urody.
I bal się zaczął tamtej szczęsnej chwili.
Wszyscy tańczyli na ogromnej kupie.
I mieli w dupie, czy muszka czy chłopiec.
I my tam byli i gnojówkę pili.
cz.II
Interregnum i zbroja z adamantu.
Prybylibyli heroldy jak zwykle,
kiedy opuścił król muszy, sędziwy,
padół gówniany, kopsnął lekko zdziwion.
Przynętą został na drapieżne ryby.
Plujka i Ksenia bardzo się kochały
ciut bezpotomnie, jakoż płci tej samej
i bezkrólewie ogarnął nasz zamek.
Melodramaty, mezalians bez mała.
Siostry, choć przecie ich płciowość dojrzała.
Ach, jakże piękne miały pokładełka.
Jakżeż szkaradne odwłoki, skrzydełka,
Tak cudnie przytem w karczmach furfurkały.
Legaty jednak następcę wołały.
I przedłużenie, najzacniej przez samca.
No i najstarszą, choćby popaprańca.
Turniej to mało, płcie nie wystarczały.
Jednak, rycerze pokruszyli kopie.
Adamantowy, zmiótł wszystkich jak naraz.
Pretendent księżnej, bohater bez mała,
hełm zdjęła, Ksenia, - mam was wszystkich w dupie.
A jest obszerna. Przecież my insekty
nie musim zaraz być monogamiczne.
Zaadoptuje mej królewnie ślicznej
tysiące czerwi, minister selekcji,
jajeczka zbierze w wyniku lirycznej,
bezpieki seksu, o progeniturę
rząd się postara, dając agenturom
prerogatywy demokracji liczne.
Nieważna grzęda, weto wszelkim ptaszkom.
Bo demokracja najważniejsza, muchy.
Kaczki, podobno rzondzą; chodzą słuchy.
W kupie nie wytchną, a więc pluje naprzód!
My błonkoskrzydłe, jesteśmy do przodu...!
Teraz z królewną tęsknie furfurkając.
Na gównie miętkim, obłapiając wzajem,
odezwę piszem ważną dla Narodu.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania