Królowe
To był głupi pomysł, żeby zrezygnować z dwóch telefonów i w zamian kupić jeden na dwie karty sim. Bardzo głupi. Niestety nie zdawał sobie z tego sprawy. Jeszcze.
Jego obie prace lubił porównywać do stron koszuli. Prawa — oficjalna, widoczna dla wszystkich, wizytówka. Lewa — bliższa ciału, tajemna, tylko dla wybranych. Była dwudziesta, moment, w którym właśnie wywracał koszulę na lewą stronę. Telefon zadzwonił, gdy akurat aplikował podkład. O tej porze już nie odbierał, mówiąc zdecydowanym męskim tonem: "Kleofas Rudnicki, słucham", o tej porze uśmiechał się do słuchawki, mrucząc niskim tonem "taak?".
— Taak?
— Yyy, dobry wieczór — usłyszał zmieszany kobiecy głos. — Jaa, ja dostałam pański numer od...
— A! Chyba się domyślam! Mam sporo pytań.
— To już pana poinformowali? — głosik nie dowierzał.
— No tak! Czekałem na pani telefon. Jestem akurat na miejscu, może pani przyjechać teraz albo jutro o tej porze.
— Teraz? Naprawdę? A gdzie konkretnie? — Dziewczyna była wyraźnie zdezorientowana.
— No jak? Dubois dwadzieścia, tylne wejście, od oficyny. Chciałbym o wszystko zapytać panią osobiście — odpowiedział nieco zirytowany.
— Doobrze, tto może przyjadę od razu?
— Czekam! — odpowiedział, rozłączając się.
Co za mimoza! I to ma być ta wielka specjalistka? Nie powierzy peruki za dziesięć tysi byle komu! — myślał wzburzony. No ale Fela zna się na rzeczy, nie polecałaby, gdyby nie była jej pewna. Usiadł przy lustrze, wracając do przerwanego makijażu.
Na telefon do Punktu Pomocy Pokrzywdzonym Przestępstwem Regina zdecydowała się, gdy zobaczyła baner przy Biedronce. Budząca zaufanie pani obiecywała z niego pomoc prawną, opiekę psychologa oraz wsparcie materialne. Dziewczyna nie wierzyła, że jej problem można rozwiązać, ale pomyślała, że ulży jej, jeśli chociaż z kimś o tym porozmawia. Ostatnio czuła jak jej krzywda i wstyd rozrastały się złośliwym rakiem, oplatając płuca i ściskając coraz mocniej. Zdarzały się jej noce, gdy budziła się, nie mogąc oddychać.
Było już dość późno, ale zdecydowała się zadzwonić na całodobowy numer. Pełniąca dyżur potraktowała ją poważnie. Po kilku pytaniach, mających określić rodzaj potrzebnej pomocy, dała jej numer do ich podobno najlepszego prawnika. Regina pomyślała, że jeśli od razu nie zadzwoni i nie umówi się, to później może się już na to nie zdecydować. Zadzwoniła.
Makijaż sceniczny to nie byle co. Kawał wiedzy, sprawna ręka i wiele godzin ćwiczeń. Pamiętał swoje pierwsze próby, wyglądał jak panda na Halloween. Teraz był mistrzem. Najpierw baza, potem super kryjący podkład, maskujący zarost. A dalej już działa się magia: cieniowanie, rozcieranie, konturowanie — jego małe prywatne Genesis — wzruszający za każdym razem akt tworzenia. Na samym końcu doklejał rzęsy i wkładał perukę.
Wstał, oceniając całą sylwetkę w lustrze. Biało-złota suknia przepięknie załamywała światło na wszystkich wypchanych krągłościach. Kruczoczarne lśniące włosy tworzyły swoistą ramę dla wymodelowanej twarzy — od góry krótka, równo przycięta grzywka, po bokach proste kosmki opierające się na ramionach. Idealne. Najważniejsze jednak były oczy — otoczone metalicznym niebieskim cieniem, z mocną czarną kreską ciągnącą się od zewnętrznego kącika aż do zetknięcia z wydłużoną linią brwi. Ze stanu samozachwytu wyrwało go pukanie.
— Proszę wejść — powiedział głosem Kleofasa.
— Dobry wieczór, czy to pan... — Dziewczyna urwała, wpatrując się oniemiała. — Czy to pan... Kleopatra?!
— No a kogo się pani spodziewała? — zdążył zapytać, zanim zrozumiał cały splot wydarzeń z ostatnich kilkudziesięciu minut. — Jezus Maria! Kurwa! Jezus Maria! Przepraszam! Ja panią strasznie przepraszam! Proszę nie wychodzić! — Podbiegł do niej, stukocząc wysokimi szpilami. — Proszę! Ja myślałem, że jest pani fryzjerką do mojej nowej peruki. Boże! Co za wpadka! Proszę zostać — mówił błagalnie. — Może w tej chwili tego nie widać, ale jestem cholernie dobrym prawnikiem, a pani wygląda na kogoś kto potrzebuje pomocy. Proszę dać mi szansę.
Siedzieli w pokoiku za sceną, robiącym za socjalny. Regina, po początkowym szoku, ze zdziwieniem stwierdziła, że to nietypowe, jak na poradę prawną, miejsce, z jedną drag queen wsłuchującą się w jej słowa i drugą podsłuchującą pod pretekstem przyniesienia herbaty, ciasteczek, chusteczek... że to wszystko podziałało na nią rozluźniająco. To odrealnienie pozwoliło pierwszy raz, niemal bez emocji, opisać co się jej przydarzyło.
Kleofas najpierw dopytywał, potem długo milczał.
— Tak naprawdę ja rozumiem, że nie da mi się za bardzo pomóc — przerwała ciszę dziewczyna.
Felicita, prawie dwumetrowa blondyna z głową jak krążek gruyera, mocną szczęką i dłońmi niczym bochny, nawet nie udawała już, że nie słucha. Właśnie zrobiła kolejny kurs, tym razem z trzema szklaneczkami i whisky. Usiadła między nimi i polała. Nikt nie zaprotestował. Łykając na raz połowę zawartości szklanki, zaczęła swoim głosiskiem:
— Podsumujmy. Śmieć, u którego pracowałaś, pobił cię, zgwałcił, nagrał, a teraz grozi, że to upubliczni o ile nie będziesz na zawołanie spełniać jego żądań. Ty nie poszłaś na policję, ani na obdukcję, bo fiut jest synem prokuratora i zięciem inspektora policji. Nie masz żadnych dowodów, świadków, ani wiary w to, że można mu cokolwiek zrobić. Coś pominęłam? — zakończyła, dopijając alkohol. Popatrzyła na Kleofasa.
— Kleo, tu nie potrzeba pomocy prawnej, tu należy wynająć zbirów, którzy zrobią skurwysynowi z dupy jesień średniowiecza.
Regina patrzyła zafascynowana, jak milcząca Kleopatra wstaje, z dostojeństwem, niczym prawdziwa królowa, obchodzi pokój dokoła, po czym wraca i z namaszczeniem dolewa wszystkim whisky. W końcu przemawia:
— Nie wierzę, że to mówię — ale masz rację, Fela. I nawet wiem kto nam pomoże. Niedawno do miasta wrócili bracia Krukow. Wiesz co oni lubią.
Felicicta wstała, obeszła stolik, uklękła i ucałowała królową w oba kolana. — Przeurocze, Kleo. Przeurocze!
Zaułek przy starym porcie był jednym z nielicznych miejsc, na które jeszcze nie był skierowany wzrok miejskich kamer. Dzięki temu na nagrywanie miała wyłączność Kleopatra. W wyborze lokalizacji oraz w zaplanowaniu innych ważnych dla akcji punktów pomogli bracia Krukow, którzy okazali otwarte serca i z niezwykłym entuzjazmem wzięli się do pracy. Zwabienie i przywiezienie delikwenta okazało się igraszką. Później miało być jeszcze lepiej. Facet był tak sparaliżowany strachem, że nie trzeba go nawet było wiązać. Trząsł się cały, wpatrując w dwóch identycznych wielkoludów i w Kleopatrę (Jezu...), filmującą wszystko telefonem.
Przemawiał Roman. W dzieciństwie był tak wygadany, że matka wołała na niego "poeta". Z uwagi na podniosłą chwilę, starał się nie wtrącać rodzimych zwrotów i tylko wschodni akcent zdradzał jego pochodzenie.
— Wiemy co zrobiłeś i jesteśmy pod wrażeniem. Zaplanowałeś wszystko drobiazgowo, zabawiłeś miło pannę i zastraszyłeś jak zawodowiec. To się chwali! — Mówca przerwał, by wziąć głębszy oddech. Jego brat przez cały czas jedynie wpatrywał się w niego z miłością i tylko czasem kiwał głową, dodając "da".
— W uznaniu twoich zasług — Roman wrócił do przemowy — chcemy cię dziś nagrodzić. Wierzymy, że na długo zapamiętasz ten dzień, a gdyby jednak nie, będziemy mieli nagranie, które przypomni ci te miłe chwile.
W końcu i zniecierpliwiony Maxim zapragnął dodać coś od siebie:
— Tjepier my budjem tjebja ruchać w żopu. Nie bojsja! U nas kondomy i żel!
Kleopatra nakręciła zbliżenie twarzy uhonorowanego, potem przygotowania do wręczenia nagrody. Gdy rozległy się pierwsze oklaski, skierowała obiektyw na niebo, gdzie wyraźnie odcinał się Wielki Wóz, a niedaleko od niego wyjątkowo jasno świeciły towarzyszki królowej Kasjopei. Noc była piękna i spokojna.
Powstała do tekstu prześwietna ilustracja Jacka Rosiaka:
https://zapodaj.net/4b459f793d7ed.jpg.html
Tekst napisany na Trening Wyobraźni:
Postać: Nowoczesna Kleopatra
Zdarzenie: Nagroda za grzechy.
Komentarze (18)
Wszystko mi się podoba, lecz najbardziej to, jak pokazujesz relację Kleopatry i Feli.
Nie wiem, czy oglądałaś film "Królowa" z Andrzejem Sewerynem wcielającym się w rolę drag queen o Imieniu Loretta.
Ja oglądałam. Scenki, w których dwaj przyjaciele (dwie przyjaciółki) - Loretta i jej ciemnoskóra koleżanka rozmawiają ze sobą, są w bardzo podobnym klimacie, jak te u Ciebie:
Felicicta wstała, obeszła stolik, uklękła i ucałowała królową w oba kolana. — Przeurocze, Kleo. Przeurocze!
Uwielbiam przerysowanie w tych konkretnych postaciach. Ich maniery. Wyobrażam sobie, z jakim wdziękiem Fela krążyła ze szklankami, podsłuchując.
Bardzo to fajne!
Trzy Cztery, Fela to moja ulubiona postać! Miałam wielką frajdę jak ją opisywałam :)). Właśnie filmu z Sewerynem jeszcze nie oglądałam. Widziałam zapowiedzi i mam go w kolejce, ale cholerka! że ma taki tytuł to przegapiłam! Trochę niefortunnie to się zestawia. Mój tytuł ma inny kontekst (wsadziłam tam cztery, a w sumie można powiedzieć że pięć różnych królowych — jako dodatkowe mrugnięcie okiem) ale trochę szkoda.
Choć pewnie i tak nie zrezygnowałabym z tytułu, bo to w sumie taki hołd zbiorowy :).
Wielkie dzięki za odwiedziny, Trzy Cztery! :)
Tak! Wiedziałam, że jak ktoś zauważy, to na pewno Ty :).
A "naturalnie" na pewno dobrze :))).
Dziękuję bardzo, Dedo!
Oglądałam kiedyś film z Tilem Schweigerem, jest tam scena, w której ofiara wciska sprawcy ogromne dildo, bardzo mi się podobała, szczególnie mina gwałconego ?
Najpierw miała to być mroczna opowieść z mocnymi opisami. Ale cuś... powstało takie coś :D. A sprawcom gwałtów przydałaby się taka forma karoterapii! Ślicznie dziękuję, Szpilko, bardzo się cieszę, że Ci podeszło :).
Świetna akcja, narracja i współpraca pomiędzy wschodem, a zachodem. Pomiędzy prawem spisanym, a prawem kaduka. Nic nie mam naprzeciwko... przecież zrobili jemu dobrze :))
Pozdrawiam serdecznie
Ze swojego tekstu jestem w miarę zadowolona. A właściwie bardziej z postaci. Najbardziej lubię Felę. A jako że do tekstu powstała kosmicznie dobra ilustracja, to zastanawiam się czy nie przedłużyć życia dziewczynom i nie zaangażować je jeszcze w jakąś akcję :).
Jeszcze raz dzięki za wizytę!
Dzięki za wskazanie błędu z nazwiskiem, już poprawiam. A co do tego: "mam pewien dysonans poznawczy z racji tematyki opowiadania" — nie za bardzo wiem jak odpowiedzieć, bo kompletnie nie wiem co możesz mieć na myśli. Wyjaśnisz?
Ojej! Toś mnie szczerze zadziwił :)). A co by było, gdyby uczyniła bohaterem opowiadania pewnego niespełnionego malarza z Austrii? A fabułę oparła na jego zawrotnej "karierze"?
No ale spox, każdy ma prawo oceniać jak chce :). Dzięki za wyjaśnienia, pozdrawiam :)
Cieszę się, że rozbawiło :). Dzięki za przeczytanie!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania