"Kroniki Levelar" tom 1 "Trzy kryształy" rozdział 1 "Dwóch braci" cz.2
Info:
Kolejne części będą krótkie, ale będę dodawał je częściej.
-----------------------------------------------------------------
Właz czarnego statku bojowego otworzył się. W otworze pojawił się wysoki mężczyzna w czarno-czerwono-srebrnej zbroi. W ręce trzymał długi na metr czarny pręt. Głowa w hełmie obróciła się, gdy przybysz lustrował wzrokiem otoczenie.
- Byli tu - powiedział jakby sam do siebie. Wszedł spowrotem na pokład statku i ciemny kształt po chwili wzniósł się w niebo.
***
Dwie postaci stały pośród dymiących wraków statków powietrznych najemników.
- Cholera! - krzyknął Czaszka. - Mój statek! Jak ja dorwę tego co to zrobił to...
- Zamknij się i sprawdź statki. Ten ktoś może jeszcze tu być.
Charlie przyklęknął i dotknął osmalonej ziemi.
- Użył dział laserowych. Sprawdzę statki, może któryś jeszcze poleci - powiedział. Podszedł do statku, który stał na samym skraju obozowiska. Był w całkiem dobrym stanie. Czaszka podszedł do statku za nim.
- I proszę, możemy lecieć! - ucieszył się.
- Stój. To pułapka. Zostawili ten jeden statek prawie nie tknięty, po to, byśmy do niego wsiedli. Założę się, że jest zaminowany - powstrzymał go Charlie.
- Ugh... Skoro tak mówisz. Tylko jak chcesz się teraz stąd wydostać?
- Ten największy statek to transporter, prawda? Łowcy nagród zawsze wożą ze sobą grawicykle. Może jakiś ocalał.
Podeszli do sporego statku transportowego z powgniatanymi i osmalonymi bokami. Ze Szkarłatu, kryształu maga, wyleciała czerwona błyskawica, wyrwała drzwi i wyrzuciła gdzieś w las. Ze środka dobiegał swąd spalonej elektroniki i trzeszczenie porwanych kabli. Na zewnątrz wydobywały się kłęby gęstego, czarnego dymu. Charlie wzniósł różdżkę, która zaświeciła delikatnym blaskiem. W promieniach szkarłatnego blasku błyszczały poskręcane blachy zniszczonych grawicykli. Ruszyli każdy z innej strony sprawdzając stan pojazdów.
- Hej, czarodzieju, ten chyba jeszcze poleci.
Podeszli do maszyny. Był to stary, ciemnoniebieski model skyhopper 4025.
- No, to już coś. Wynieśmy go stąd i zmywajmy się. Ty bierz przód, ja biorę tył - zadecydował Charlie i razem wynieśli grawicykl. Czaszka wskoczył na siodełko i odpalił silnik. Pojazd uniósł się trochę nad ziemię głośno warcząc.
- Jedziesz, czy nie? - spytał maga i zawarczał silnikiem.
- Ech... No to w drogę.
C.D.N.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania