Bardzo wzruszająca opowieść o obozowej miłości. Działa na wyobraźnię. Często sięgam po literaturę poruszającą się w temacie II wojny światowej. Ostatnio czytałam "Tatuażystę z Auschwitz". Na szczęście tam zakochani przetrwali piekło i ułożyli sobie razem życie.
Pozdrawiam :)
To prawda, żadna opowieść obozowa mnie aż tak nie ujęła, łącznie z ucieczką z obozu i ponownym zamknięciu, torturach i śmierci.
Jednak miłość nie zna ograniczeń, nawet zasiek.
Pozdrawiam:)
Tak, ściskający wiersz.
Całość uważam za udaną, choć ostatnie wersy pierwszej i drugiej odbieram jako nieco... (szukam słowa)... przekombinowane. Nie jest to silne przekonanie, raczej lekkie odczucie. Czasem po kilku odczytach przekonuje się do sformułowań, które na początku mi nie leżały, może i tu tak będzie.
Za to ostatnie dwa wersy wiersza - ranią bez znieczulenia. Mocne, świetne, efektowne - ale nie efekciarskie.
Tjeri, niezwyczajnym z Tobą dyskutować, bo cóż ja, puch marny.
Co do drugiej mogę się zgodzić, natomiast zakończenie pierwszej jest dość dwuznaczne, między innymi pokazuje, że mimo beznadziejnej sytuacji miłość płynie między drutami własnym nurtem, a jednocześnie jest porównaniem do płynącego w drutach prądu. Może to, jak mówisz, przekombinowane, ale uwielbiam dwuznaczności, i co się na to poradzi;)
Poza tym i tak wszystko jest nieistotne naprzeciw tego, jaki na mnie wywarła ta historia wpływ. To konkretna sytuacja z imion i nazwisk, a nawet kiedy pisałem, mogłem im spojrzeć w oczy.
Co do zapisu miałem inny dylemat. Patrząc z punktu poprawności puenty, wiersz powinien zakończyć się wers wcześniej, ostatni wers jest tylko dopowiedzeniem, ale przegrałem walkę z poprawnością, a co tam...
Dzięki za kosmonautyczną opinię;)
piszęwięcjestem w żadnym razie nie uzurpuję sobie racji. Napisałam o swoim subiektywnym odczuciu, które może wynikać bardziej z gustu niż z obiektywnej (jeśli takowa w ogóle jest możliwa) oceny.
Dwuznaczność jak najbardziej rozumiem i nie mam nic przeciwko, sama wielbię. Natomiast... nie wiem jak to powiedzieć... Może tak: widzi mi się to jako zabawa słowem. Taki dodatkowy nabłyszczacz do frazy. Jakby cekiny do torebki, którą bierzemy na pogrzeb. To brzmi mocno, ale gdybyś rozrzedził to co napisałam, to wyjdzie to ciężkie do złapania odczucie jakie mam po tym wersie.
Tjeri
pewnie masz rację i przyjmuję to, co piszesz, ale w moim mniemaniu wiersz jest jak scenariusz, a nie jak relacja reporterska. Autor musi w jakiś sposób przemycić własne odczucia, a czasem nawet podkreślić je konturówką, mając nadzieję, że nie wyjdzie z tego malowanka;)
piszęwięcjestem
Każdy ma swoją wizję i dzięki temu jest różnorodnie. I jest o czym pod wierszem pogadać. Dzięki takim rozmowom (swoim i cudzym) łatwiej później patrzeć, bardziej świadomie czytać. Bo dyskusja zmusza by pewne rzeczy (czasem nieuświadamiane) z siebie wydobyć i nazwać.
A wers, po kolejnych czytaniach mniej zwraca moją uwagę, więc może będzie tak jak napisałam w pierwszym komencie.
Tjeri
o to, to, różnorodność. Pewnie, że każdy czyta wiersze przez swoje okulary i z chęcią napisałby lepiej na własną modłę. Tylko znowu szybko doszlibyśmy do sytuacji: twój ból jest lepszy niż mój;) A tak tylko pięknie się różnimy.
Skoro mniej zwraca, znaczy, że ma się tę siłę perswazji;)
piszęwięcjestem hihi
Czasem w "uleżeniu się"' pomaga próba wyartykułowania, sprecyzowania problemu. Dzięki temu, można przeprowadzić bardziej obiektywną weryfikację własnych odczuć. Najgorsze, jak coś nie gra i nie wie się dlaczego się nie podoba. Często, jako czytelnik, rezygnuję wtedy z komentu.
Tjeri
ja, jako facet (powiedzmy) jestem wielce wstrzemięźliwy w wyrażaniu wszelkich uczuć tudzież odczuć (żona ma przechlapane), ale skoro jeszcze ze mną jest...
A poważnie mówiąc, analiza wiersza to skomplikowany proces. Bez znajomości autora, jego twórczości, a nawet życia, trudno ocenić, co można się po nim spodziewać, jakich używa narzędzi do osiągnięcia celu. I tak łatwiej jest na forum, gdzie można zadać pytanie, uzyskać choćby podprowadzenie pod tok myślenia autora. Choć z drugiej strony to jak zerwanie z niego listka figowego, bo cóż mu wtedy zostanie...
" wiersz powinien zakończyć się wers wcześniej," miałby mocniejszy wydźwięk, w obecnej wersji przekaz rozpłynął się podążając za życzeniem piszącego. Wiersz przejmujący budzi emocje.
Komentarze (17)
Pozdrawiam :)
Jednak miłość nie zna ograniczeń, nawet zasiek.
Pozdrawiam:)
Całość uważam za udaną, choć ostatnie wersy pierwszej i drugiej odbieram jako nieco... (szukam słowa)... przekombinowane. Nie jest to silne przekonanie, raczej lekkie odczucie. Czasem po kilku odczytach przekonuje się do sformułowań, które na początku mi nie leżały, może i tu tak będzie.
Za to ostatnie dwa wersy wiersza - ranią bez znieczulenia. Mocne, świetne, efektowne - ale nie efekciarskie.
Co do drugiej mogę się zgodzić, natomiast zakończenie pierwszej jest dość dwuznaczne, między innymi pokazuje, że mimo beznadziejnej sytuacji miłość płynie między drutami własnym nurtem, a jednocześnie jest porównaniem do płynącego w drutach prądu. Może to, jak mówisz, przekombinowane, ale uwielbiam dwuznaczności, i co się na to poradzi;)
Poza tym i tak wszystko jest nieistotne naprzeciw tego, jaki na mnie wywarła ta historia wpływ. To konkretna sytuacja z imion i nazwisk, a nawet kiedy pisałem, mogłem im spojrzeć w oczy.
Co do zapisu miałem inny dylemat. Patrząc z punktu poprawności puenty, wiersz powinien zakończyć się wers wcześniej, ostatni wers jest tylko dopowiedzeniem, ale przegrałem walkę z poprawnością, a co tam...
Dzięki za kosmonautyczną opinię;)
Dwuznaczność jak najbardziej rozumiem i nie mam nic przeciwko, sama wielbię. Natomiast... nie wiem jak to powiedzieć... Może tak: widzi mi się to jako zabawa słowem. Taki dodatkowy nabłyszczacz do frazy. Jakby cekiny do torebki, którą bierzemy na pogrzeb. To brzmi mocno, ale gdybyś rozrzedził to co napisałam, to wyjdzie to ciężkie do złapania odczucie jakie mam po tym wersie.
pewnie masz rację i przyjmuję to, co piszesz, ale w moim mniemaniu wiersz jest jak scenariusz, a nie jak relacja reporterska. Autor musi w jakiś sposób przemycić własne odczucia, a czasem nawet podkreślić je konturówką, mając nadzieję, że nie wyjdzie z tego malowanka;)
Każdy ma swoją wizję i dzięki temu jest różnorodnie. I jest o czym pod wierszem pogadać. Dzięki takim rozmowom (swoim i cudzym) łatwiej później patrzeć, bardziej świadomie czytać. Bo dyskusja zmusza by pewne rzeczy (czasem nieuświadamiane) z siebie wydobyć i nazwać.
A wers, po kolejnych czytaniach mniej zwraca moją uwagę, więc może będzie tak jak napisałam w pierwszym komencie.
o to, to, różnorodność. Pewnie, że każdy czyta wiersze przez swoje okulary i z chęcią napisałby lepiej na własną modłę. Tylko znowu szybko doszlibyśmy do sytuacji: twój ból jest lepszy niż mój;) A tak tylko pięknie się różnimy.
Skoro mniej zwraca, znaczy, że ma się tę siłę perswazji;)
Czasem w "uleżeniu się"' pomaga próba wyartykułowania, sprecyzowania problemu. Dzięki temu, można przeprowadzić bardziej obiektywną weryfikację własnych odczuć. Najgorsze, jak coś nie gra i nie wie się dlaczego się nie podoba. Często, jako czytelnik, rezygnuję wtedy z komentu.
ja, jako facet (powiedzmy) jestem wielce wstrzemięźliwy w wyrażaniu wszelkich uczuć tudzież odczuć (żona ma przechlapane), ale skoro jeszcze ze mną jest...
A poważnie mówiąc, analiza wiersza to skomplikowany proces. Bez znajomości autora, jego twórczości, a nawet życia, trudno ocenić, co można się po nim spodziewać, jakich używa narzędzi do osiągnięcia celu. I tak łatwiej jest na forum, gdzie można zadać pytanie, uzyskać choćby podprowadzenie pod tok myślenia autora. Choć z drugiej strony to jak zerwanie z niego listka figowego, bo cóż mu wtedy zostanie...
?
Dzięki.
Niech każdy czyta, jak chce. Nie mam sumienia dokonać cięcia.
Dzięki.
Pomilczę zatem z szacunkiem dla peel.
5!!!
Dzięki:)
Tematy to:
1) Biuro rzeczy znalezionych
2) Ostatni toast
Można poruszać się w jednym temacie, lub w drugim, albo połączyć obydwa.
Niech wyobraźnia poruszy wasze listopadowe wieczory.
Termin do 30 listopada [północ]
Liczymy na Ciebie!
Literkowa
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania