Krótkość ciszy w towarzystwie

Wszystko się powtarza.

Gdy umieram Skwierczy coś w oddali.

Mary, zjawy i upiory tańczą ze mną w ringu.

Scena zapada się pod ziemię.

Me serce unosi się w powietrzu.

Wyjołem je i teraz jestem bez.

Świergot ptaków tuli mnie do snu.

Nie zbieram grzybów, nie zbieram nic.

Nic to wszystko, wszystko to nic.

Strach na wróble wyje do nieba.

Nie ma we mnie ksztyny fałszu.

Ktoś mnie zaczarował.

Strugam osełką coś, jak debil.

Daj mi skarb, dam ci swe suche serce.

Zmiarzdżysz je na pył i proch.

A ja wciągne to nosem.

Na niebie kleszcze błąkają się w mroku.

Jak w kulisach dreszcze od tremy przed piekłem.

Hen gdzieś daleko widzę coś jeszcze.

Nie nazywaj swych gehenn w pędzie.

To że cierpisz nie znaczy nic jeszcze.

Wyblakła ślina toczy się w krwiobiegu.

Wszystko stało na głowie.

Krtań z igłą i nitką.

Sufit w nadziei czeka na żyrandol.

Nie mówi bo ciepi z samotności.

Podłoga ma lepiej, czasem po niej ktoś chodzi.

Kwiaty nie rosną one to kosmos.

Brzydze się wszystkim.

Na pamięć znam wspomnienia wszystkie.

Amnezja sprawiła że odjeło mi ścięgna.

Teraz nie chodzę bo nie wiem że tak się robi.

A także oślepłem od gniewu na resztę.

Więc nie wiem że to ludzie się mną zajmują, więc nadal nie chodzę.

Ile jeszcze? Mętlik mam w nerce.

Nerką myślę, mózg filtruje wódkę.

Pije tylko wódkę.

Czekam na różdżke. By zdjąć z siebie klątwę.

Krótka cisza towarzystwa.

Masa ciężaru winy.

Skala grubości skał.

Mlecznych zębów świeżość.

Kraniec końców początku.

Wielkość kpiny z ponurego karła.

Czyjej kpiny!?

Maleńkie wyrzuty od kłamstwa.

Sumienia długość w pustce.

Kroków szmer w nicości.

Bez pętli na szyi powieś się gdzieś gdzie tylko istnieje bezkres.

Bezkresne zaorane łąki, śnią się w mydle.

Jak niebo w piekle.

Jestem kim jestem.

Średnia ocena: 1.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania