W sumie to ja się nie znam na poezji, ale powiem swoje dwa słowa.
Dwie pierwsze "zwrotki" są ok, dobre, ale ostatnia mi się nie podoba.
moje nogi jednak nie potrafią wysoko podskoczyć - tu stworzony jest dystans między peelką/peelem, a jego nogami. Mam wrażenie, że mowa o osobnym bycie, a nie części ciała. A chyba to peelka ma kłopot z uniesieniem się ponad podłoże.
za dużo ważę za dużo doświadczeń - a nie lepiej: ważę za dużo doświadczeń?
Co do ostatniej linijki też bym polemizował, bo kamień nie będzie latał, nawet posiadając skrzydła. Ale to można potraktować "magicznie" i wszystko gra.
na podwórku przysiadł kruk
chciałabym z nim porozmawiać
ale boję się że nie mamy wspólnych tematów
on kiedy leci ma całe niebo dla siebie
a ja mam tylko tyle ile dają okna
- to, że kruk ma całe niebo dla siebie, to trochę złe spojrzenie. On też, tak jak Ty, ma wycinek przestrzeni. bo kruk jest ptakiem terytorialnym. Pewnie, gdyby zechciał, poleciałby dalej, a Twoja peelka mogłaby wyjść z domu. Myślę, że tematy by się znalazły. Ona ma ograniczony kawałek nieba w widoku z okna, a kruk - też kawałek, przez ograniczenie się do "swojego terytorium". Ale zawsze można pogadać o niebie. Nawet o jego... kawałku.
Drugi temat do rozmowy z krukiem - podwórko. Skoro on na nim przysiadł, uważa je za kawałek swego terytorium! On je zna.
A więc i kawałek nieba, i kawałek podwórka to tematy, na które oboje mają coś do powiedzenia.
Dlatego słowa "nie mamy wspólnych tematów" są nieprawdziwe. To tylko obawy.
Gorzej jednak znaleźć wspólny język. Czy kruk zrozumie mowę człowieka, a człowiek - kruka?
Ale to inny temat.
Ta cząstka wiersza, te dwie strofki - wystarczyłyby może?
Wtedy ważne stałyby się właśnie obawy. I to byłoby ciekawe w wierszu. Są przecież są wspólne tematy! Ale ktoś obawia się, że ich nie ma.
W wierszu słaba jest trzecia cząstka. Trochę nienowa tematycznie. A też marzenie o locie jako temat (wytarty) nie jest dobrze przedstawione. I to "wzbijanie się ponad wszystko". Słowo "wszystko" jest nieprecyzyjne. Wygląda słabo. Lepsze byłoby napisanie ponad co - konkretnie.
Słabe jest też banie się wagi: "nie bałabym się wagi gdyby wyrosły mi skrzydła". Waga to słowo wieloznaczne i wyobrażenie sobie np. wagi szalkowej, ze "strasznymi", pół- i jednokilogramowymi odważnikami, budzi uśmiech. to jest niezgrabne w tym tekście. Nawet jeśli chodzi o "ludzkie kilogramy", te ciężary prawdziwe, czy metaforyczne.
Ja się nie spotykam z tym.krukiem dla mnie on jest obcy nie karmie go nie pieszczę. Dla mnie on jest wysłannikiem nieba i to z niebem nie mam wspólnych tematów nie chodzę do kościoła. Inne spojrzenie Twe na wiersz poszlaś nie tym tropem.ktory chciałam. Kruk przysiadł a to jest różnica od przyszedł. Ale dzięki za slowa i za inny tor myślenia też ciekawy
Ciekawe, czy MartynaM, Tjeri i inni odkryli to, co napisałaś, tzn. że wiersz ma przedstawiać Twój stosunek do kościoła.
Napisałaś: "Dla mnie on jest wysłannikiem nieba i to z niebem nie mam wspólnych tematów nie chodzę do kościoła".
Chciałabym, żeby komentujący wcześniej napisali, czy tak to zobaczyli. Chodzi o kontekst kościoła. Mnie to nie przyszło do głowy.
Wyrywasz z komentarza wątek kościoła i na nim jedziesz a nie napisałam tylko o kościele :) zapomnialam tez dodać ze chciałabym do niego chodzić ale nie chodzę. :)
To nie jest wyrwanie z kontekstu.
Rozmawiamy o wierszu, nie o Twoich autorskich wyobrażeniach, które są jednak POZA TEKSTEM.
Nawiązałam do zdania "jako tako" z wierszem związanego. Reszta słów odpadła, bo nie miała żadnego związku z utworem.
Z tekstu wynika, że gdy wspominasz o niebie chodzi Ci o przestrzeń, o wolność: ptak "kiedy leci ma całe niebo dla siebie".
Wielkim możliwościom zw. z podniebnym lotem przeciwstawiasz ograniczenie: "a ja mam tylko tyle ile dają okna".
Dwa wersy o niebie tworzą oś, wokół której kreci się reszta.
Agnes07, ten wiersz jest ładny, prosty, jasny, nastrojowy. Lecz naprawdę znalazłam w nim co innego, niż chciałaś. Znalazłam tęsknotę za oderwaniem się od ciężaru przyziemności. Marzenie. Smutną refleksję na temat ograniczenia. .
Dwie pierwsza strofy podobają mi się najbardziej.
Myśląc o tym wierszu wyobrażałam sobie, dla zabawy, jaki kawałek nieba wycina swoja ramą okno, gdy my, ludzie, zmieniamy pozycję patrzenia. gdy stoimy w oknie, nieba jest mało, zajmuje 1/2 powierzchni szyb. Lecz gdy spogląda się w okno leżąc, np. w łóżku, linia horyzontu się opuszcza i niebo wypełnia całą ramę.
ja ma za oknem drzewa, wiec na tle nieba widzę też gałęzie.
Wiersz mnie zaciekawił, wzruszył.
Nie potrzebowałam w nim odniesień, które zamieniają kruka w proboszcza...
W podstawówce mogłabym pisać i dla Ciebie (pisałam dla innych), ale w LO, już nie. W LO wypracowania bardzo mnie wyczerpywały. Szukałam zawsze oryginalnego podejścia do tematu. Myślałam nad nim. Pisałam ostatniej nocy przed terminem. I byłam zmęczona.
Komentarze (22)
[...]
boję się że nie mamy wspólnych tematów" wbrew pozorom, a wiersz ładny wzbija ponad horyzont. Pozdrawiam.
Wywaliłabym jedynie "wagi" z końcówki.
"on kiedy leci ma całe niebo dla siebie
a ja mam tylko tyle ile dają okna"
– świetne.
Dwie pierwsze "zwrotki" są ok, dobre, ale ostatnia mi się nie podoba.
moje nogi jednak nie potrafią wysoko podskoczyć - tu stworzony jest dystans między peelką/peelem, a jego nogami. Mam wrażenie, że mowa o osobnym bycie, a nie części ciała. A chyba to peelka ma kłopot z uniesieniem się ponad podłoże.
za dużo ważę za dużo doświadczeń - a nie lepiej: ważę za dużo doświadczeń?
Co do ostatniej linijki też bym polemizował, bo kamień nie będzie latał, nawet posiadając skrzydła. Ale to można potraktować "magicznie" i wszystko gra.
Pozdrość.
chciałabym z nim porozmawiać
ale boję się że nie mamy wspólnych tematów
on kiedy leci ma całe niebo dla siebie
a ja mam tylko tyle ile dają okna
- to, że kruk ma całe niebo dla siebie, to trochę złe spojrzenie. On też, tak jak Ty, ma wycinek przestrzeni. bo kruk jest ptakiem terytorialnym. Pewnie, gdyby zechciał, poleciałby dalej, a Twoja peelka mogłaby wyjść z domu. Myślę, że tematy by się znalazły. Ona ma ograniczony kawałek nieba w widoku z okna, a kruk - też kawałek, przez ograniczenie się do "swojego terytorium". Ale zawsze można pogadać o niebie. Nawet o jego... kawałku.
Drugi temat do rozmowy z krukiem - podwórko. Skoro on na nim przysiadł, uważa je za kawałek swego terytorium! On je zna.
A więc i kawałek nieba, i kawałek podwórka to tematy, na które oboje mają coś do powiedzenia.
Dlatego słowa "nie mamy wspólnych tematów" są nieprawdziwe. To tylko obawy.
Gorzej jednak znaleźć wspólny język. Czy kruk zrozumie mowę człowieka, a człowiek - kruka?
Ale to inny temat.
Ta cząstka wiersza, te dwie strofki - wystarczyłyby może?
Wtedy ważne stałyby się właśnie obawy. I to byłoby ciekawe w wierszu. Są przecież są wspólne tematy! Ale ktoś obawia się, że ich nie ma.
W wierszu słaba jest trzecia cząstka. Trochę nienowa tematycznie. A też marzenie o locie jako temat (wytarty) nie jest dobrze przedstawione. I to "wzbijanie się ponad wszystko". Słowo "wszystko" jest nieprecyzyjne. Wygląda słabo. Lepsze byłoby napisanie ponad co - konkretnie.
Słabe jest też banie się wagi: "nie bałabym się wagi gdyby wyrosły mi skrzydła". Waga to słowo wieloznaczne i wyobrażenie sobie np. wagi szalkowej, ze "strasznymi", pół- i jednokilogramowymi odważnikami, budzi uśmiech. to jest niezgrabne w tym tekście. Nawet jeśli chodzi o "ludzkie kilogramy", te ciężary prawdziwe, czy metaforyczne.
Napisałaś: "Dla mnie on jest wysłannikiem nieba i to z niebem nie mam wspólnych tematów nie chodzę do kościoła".
Chciałabym, żeby komentujący wcześniej napisali, czy tak to zobaczyli. Chodzi o kontekst kościoła. Mnie to nie przyszło do głowy.
Rozmawiamy o wierszu, nie o Twoich autorskich wyobrażeniach, które są jednak POZA TEKSTEM.
Nawiązałam do zdania "jako tako" z wierszem związanego. Reszta słów odpadła, bo nie miała żadnego związku z utworem.
Wielkim możliwościom zw. z podniebnym lotem przeciwstawiasz ograniczenie: "a ja mam tylko tyle ile dają okna".
Dwa wersy o niebie tworzą oś, wokół której kreci się reszta.
a) kościół
b) karmienie i pieszczenie czarnego ptaka na podwórku
?
Dwie pierwsza strofy podobają mi się najbardziej.
Myśląc o tym wierszu wyobrażałam sobie, dla zabawy, jaki kawałek nieba wycina swoja ramą okno, gdy my, ludzie, zmieniamy pozycję patrzenia. gdy stoimy w oknie, nieba jest mało, zajmuje 1/2 powierzchni szyb. Lecz gdy spogląda się w okno leżąc, np. w łóżku, linia horyzontu się opuszcza i niebo wypełnia całą ramę.
ja ma za oknem drzewa, wiec na tle nieba widzę też gałęzie.
Wiersz mnie zaciekawił, wzruszył.
Nie potrzebowałam w nim odniesień, które zamieniają kruka w proboszcza...
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania