Krwawy Hotel

Nigdy wcześniej nie przypuszczałem, że nadejdzie taki dzień, w którym jeden komentarz może wywołać tak wiele reakcji. Zacząłem swoją działalność w intrenecie około pięciu lat temu i wtedy nie przypuszczałem, że to tak się potoczy. Początkowo miałem ochotę zrezygnować, ponieważ niewielu ludzi oglądało moje filmy. Jednak mój pomysł na opowiadanie o nawiedzonych i opuszczonych miejscach mnie zafascynował. Na początku odwiedzałem miejsca w pobliżu mojego domu, a dużo czasu poświęcałem na przygotowanie materiałów z niezbędnymi informacjami.

Od samego początku jeden Pan o pseudonimie Fring oglądał i komentował moje filmy. Pan Fring zawsze zostawiał wskazówki dotyczące interesujących miejsc, które mogłyby być tematem kolejnych odcinków. Od tamtego czasu liczba moich subskrybentów wzrosła do ponad dwunastu tysięcy, czego nawet się nie spodziewałem. Wielu ludzi zadawało pytanie "Dlaczego nagrywasz sam?". Postanowiłem odpowiadać na każdy komentarz. Wyjaśniłem, że chcę budować atmosferę tajemniczości i grozy. Dla niektórych ta odpowiedź była wystarczająca, ale byli także tacy, którzy chcieli, żebym nagrywał z konkretnym partnerem, a mianowicie z kanałem Ghosttravel. Oni zawsze byli polecani jako profesjonaliści, ale rzadko podejmowali współpracę z tak małymi twórcami jak ja. Szkoda... Czasami oglądałem ich filmy. Dzięki nim dowiedziałem się wielu cennych informacji, jednak zawsze miałem swoje własne, liczne notatki.

Ostatnio przygotowywałem informacje o opuszczonej stacji kolejowej, która została zamknięta po incydencie z roku 1988. Był to artykuł o tym, że wiosną 1988 roku grupa przestępcza o nazwie Elipt zaczęła przebywać w Springshoot - urokliwym małym miasteczku o bogatej historii. Poświęciłem temu miejscu aż trzy odcinki. Trzeci z nich dotyczył stacji kolejowej Springshoot. Opowiedzenie o tamtych wydarzeniach nie było łatwe. Grupa przestępcza Elipt składała się z ośmiu osób, które słynęły z napadów na banki, muzea, jubilerów, porwań ważnych osobistości, morderstw, wykradania danych, prania pieniędzy oraz wyłudzania okupu. Byli nieuchwytni, poszukiwani już w pięciu miastach.

 

Wiosną 1988 roku Elipt postanowili ukraść zabytkową lokomotywę, która wciąż była sprawna i przewoziła mieszkańców Springshoot. Do lokomotywy było podłączonych pięć wagonów, a tego dnia miał w niej podróżować szanowany i sprawiedliwy Pan Sędzia Blind, który obawiał się o swoje bezpieczeństwo, gdyż już wcześniej ktoś próbował go zabić. Nikt jednak nie przewidział, że Elipt wybierze go jako swoją cel. Przestępcy obmyślili całą strategię, a tylko trzech z nich wsiadło do wagonu, pięciu pozostało w Springshoot. Zanim pociąg ruszył, padły pierwsze strzały, Elipt wyeliminowali obstawę policji przy sędzi. Sędzia został wzięty jako zakładnik, a ludzie zaczęli panikować, gdy padły kolejne strzały, w wyniku których zginęło kilkanaście osób. Według relacji jednego ze świadków, sędzia miał pistolet przystawiony do głowy, co uniemożliwiło zbliżenie się do niego. Policja przybyła w wsparciu, aby uratować sędziego, jednak ten został postrzelony i zginął na miejscu. W tym całym zamieszaniu policjanci postrzelili jednego z członków Eliptu. Dwójce pozostałym udało się uciec do lokomotywy, którą odłączyli i zabrali ze sobą. Policja nie zdążyła ich złapać i tylko wyprowadzili tego postrzelonego z powrotem na stację kolejową Springshoot. Nie wiedzieli, że to pułapka. Postrzelony członek gangu Elipt miał ukrytą bombę. Bomba została zauważona dopiero podczas przeszukania na stacji, a wtedy wybuchła. Pozostali członkowie Eliptu pozostali nieuchwytni, a stacja kolejowa została zamknięta po tych wydarzeniach. Stacja Springshoot została zamknięta po tym, jak policjanci odkryli napis namalowany farbą na ścianie peronu, który brzmiał: "Wrócimy tu jeszcze i odbierzemy, co nasze - Elipt". Po tym odcinku, który opowiadał o tych wydarzeniach, było wiele komentarzy, czy grupa Elipt nadal istnieje. Szukałem informacji na ten temat, ale sprawy do dzisiaj nie zostały wyjaśnione. Jedynie co znalazłem, to że grupa przestępcza Elipt ostatnio była widziana w Brawer. Rozpłynęli się. Miałem nadzieję, że nie będą mieli swoich następców. Ponadto, grupa przestępcza Elipt była znana w świetle policyjnych akt jako "Duch Kameleona". Przeczytałem kilka komentarzy pod tym odcinkiem...

Elipt rządzi - napisał nie wtajemniczony.

Muszę odwiedzić to miejsce i oddać hołd Eliptowi - podekscytowany pisał Pan Niezgoda.

Było jeszcze kilka komentarzy typu "Zrób serię o szlakach Eliptu" oraz komentarz Pana Fringa, który rozwalił zarówno mnie, jak i innych.

Witaj Dionizy. Oglądam Cię od samego początku i przyznam szczerze, że zrobiłeś ogromne postępy. Widać, że wkładasz w to, co robisz całe swoje serce oraz zaangażowanie. Co do filmu, to jestem pod wrażeniem, że jako jedyny podjąłeś się tematu opuszczonej stacji kolejowej w Springshoot. Już napisałem do Ghosttravel czy oni to u siebie nagrają. Informuję Cię, że nie podejmą się tego tematu. Tak przy okazji mam pytanie. Czy mógłbyś udać się do opuszczonego Hotelu Wilcza Jagoda? Ten hotel jest zwany Krwawym Hotelem. Sądzę, że ten sposób wszystkich powalisz na kolana - kulturalnie napisał Pan Fring.

Wyobraźcie sobie ponad milion polubień pod komentarzem i aż dziewięć tysięcy komentarzy. Przyznam szczerze, że Fring jest mistrzem, jeśli chodzi o zwracanie na siebie uwagi. Sporo przewijało się komentarzy typu 'Gościu, to teraz przesadziłeś', 'Z stamtąd nikt żywy nie wraca', 'To zły pomysł', 'To miejsce to podróż w jedną stronę' oraz 'Panie Fring, to teraz Pan arsenał wyjął' - krwawo hotel... Chwilę nad tym myślałem... To jest to!

Chociaż z drugiej strony nie wiedziałem, czy to dobry pomysł. Miałem co do tego mieszane uczucia. Także rozważałem, czy jakbym się zdecydował tam pojechać, to czy lepiej byłoby, gdybym nie był sam. Nie wiedziałem, co tam może mnie czekać. Postanowiłem napisać do Pana Fringa.

Czy Pan oszalał? - zacząłem dość nietypowo konwersację.

Nie. Sądzę, że to dobry pomysł - starał się mnie przekonać.

Czy wiesz coś o tym miejscu? - dopytałem.

Tak. Byłem tam. Zaginęła w tym hotelu moja siostra - napisał Fring.

Mam nadzieję, że Pańska siostra się odnalazła cała i zdrowa - chwilę wahałem się nad tym, co odpowiedzieć.

Szczerze mówiąc szukaliśmy jej trzy lata... Nie znaleźliśmy jej, ale jedynie co udało nam się odnaleźć, to jej bransoletka z imieniem i datą urodzenia. Ona zawsze jej nie zdejmowała. Nie wiem, czy żyje, ale to wszystko, co pozostało po Margaret - odpisał Pan Fring.

Na tym zakończyła się konwersacja. Fring nie odpisywał na moje wiadomości. Próbowałem się z nim skontaktować i porozmawiać. Miałem nadzieję, że on odpisze. Jednocześnie szukałem informacji o Hotelu Wilcza Jagoda. Natrafiłem na artykuł, że hotel został zamknięty. Nie działa on już od prawie sześćdziesięciu lat. Szukałem dalej, ale nic więcej nie znalazłem. Wkurzałem się, bo zaciekawiło mnie to miejsce. Jednocześnie w końcu udało mi się zdobyć numer do Pana Fringa. Zadzwoniłem do niego.

Pan Fring? Dzień dobry z tej strony, Dionizy - przedstawiłem się.

Ach, to Pan... W jakiej sprawie Pan do mnie dzwoni? - wypowiadał się Fring.

W sprawie Krwawego Hotelu - oznajmiłem.

Proszę nie tak głośno! - krzyknął.

Zdziwiłem się i jednocześnie przeraziłem.

Proszę przyjść do parku nieopodal ulicy Wrzosowej, to wszystko wyjaśnię - szybko odpowiedział Fring i się rozłączył.

Całkowicie mnie zamurowało. Nie wiedziałem, co o tym sądzić. Nie chciałem uznawać Pana Fringa za dziwaka, ale ta rozmowa była dla mnie specyficznie dziwna. Przed wyjściem spakowałem do plecaka swój notes, kilka długopisów, latarkę, termos z wodą, naładowaną kamerę oraz kilka potrzebnych przedmiotów. Tak więc postanowiłem pójść do Parku przy ulicy Wrzosowej. Byłem ciekaw, jak ta sytuacja potoczy się dalej. Idąc, w moim umyśle pojawiła się myśl "A co jeśli wpakowałem się w jakieś kłopoty?". Coraz bliżej ulicy Wrzosowej zacząłem się coraz bardziej denerwować od środka. To było takie dziwne uczucie. Nigdy wcześniej nie denerwowałem się tak bardzo jak teraz. Zastanawiałem się, kim jest ten cały Pan Fring. Dotarłem do parku. Rozglądałem się chwilę i usiadłem na pobliskiej ławce. Siedziałem tak przez trzy minuty, gdy podszedł do mnie wysoki pan w czarnym długim płaszczu. Miał na głowie kapelusz, a oczy zasłonięte były przez czarne okulary. Jego ubiór był elegancki, a przy sobie w prawej ręce trzymał podręczną czarną walizkę. Tajemniczy mężczyzna przysiadł się obok mnie i spojrzał na mnie.

Pan to zapewne Dionizy - wypowiedział cicho.

Tak... - odpowiedziałem, poczuwszy się zmieszany.

Zastanawiałem się, kim ten Pan jest.

Skąd Pan wie, kim jestem? - zapytałem.

Sam Pan do mnie dzwonił - wyjaśnił.

To znaczy, że teraz rozmawiam osobiście z Panem Fringiem? - kontynuowałem.

Tak... Za dużo Pan pytań zadaje - odparł z wyraźnym zimnym tonem.

Przepraszam. Taki już jestem - oznajmiłem.

Nie mnie jest to oceniać - wymamrotał.

Kim Pan jest? - zadałem pytanie.

Choć za mną. Tutaj nie jest czas ani miejsce na takie pytania - unikał odpowiedzi.

Tak więc poszedłem za Fringiem. Przeszliśmy pół parku i skręciliśmy na ulicę Makową. Ten rejon jest mało uczęszczany ze względu na kilka fabryk przemysłowych. Jest to tzw. teren prywatny. Fring prowadził mnie, a ja czułem, jakby ktoś nas obserwował. Skręciliśmy w alejkę...

Schowaj się! - krzyknął do mnie Pan Fring.

Posłusznie schowałem się, tak jak mi kazał. Fring też się ukrył. Obydwoje usłyszeliśmy ciężkie kroki zbliżające się w naszą stronę. Myślałem już, że to koniec.

Zostań tu. Ja się tym zajmę - wyszeptał do mnie, zostawiając swoją walizkę.

Następnie poszedł w stronę hałasu, a ja wyjrzałem, żeby zobaczyć, co się dzieje. Widziałem, jak Pan Fring powala napastnika na ziemię i ogłusza go. Muszę przyznać, że ma imponującą siłę. Fring wrócił do mnie i wziął swoją walizkę.

Choć idziemy dalej - poinformował.

Kto to był? - zapytałem, patrząc na niego.

To nie twój interes. Powinieneś być wdzięczny, że uratowałem ci życie - wymamrotał.

Ale muszę wiedzieć - nalegałem na odpowiedź.

Nie ma mowy. Nie tutaj - odpowiedział chłodno.

Podążałem dalej za Panem Fringiem. Doszliśmy do starej kamienicy i weszliśmy do niej. Fring otworzył drzwi numer dwa.

Rozgość się - powiedział do mnie, gdy weszliśmy do mieszkania.

Mieszkanie na pozór wyglądało na opuszczone, ale kilka mebli wciąż stało w pomieszczeniu. Zauważyłem, jak Pan Fring odsuwa szafę, za którą znajdowały się metalowe drzwi zamknięte na kilka zamków. Fring otworzył drzwi, a my weszliśmy do tajnego pokoju. Pokój nie był zbyt duży, ale było w nim sporo szafek, biurko, krzesło, fotel i lampa.

No dobra, jesteśmy - oznajmił Fring, odstawiając swoją walizkę na krzesło.

Co to za miejsce? - zdziwiłem się.

Witaj w kryjówce - poinformował Fring.

Jest to jedna z moich kryjówek. Pracuję pod przykrywką w Firmie HotChicken. Mów mi Aleksander Fring. Niestety swojej prawdziwej tożsamości nie mogę zdradzić. Jestem Tajnym Agentem Federalnym, ale nie powiem nic więcej o sobie - dodał po chwili Fring.

To by wyjaśniało Pana ubiór - wymamrotałem pod nosem.

Czekaj... To znaczy, że jesteś typem od kurczaków - po chwili namysłu rzuciłem żartem, który wydał mi się śmieszny.

Śmieszy Cię to?... Ależ Pan jesteś żałosny... To nie było wcale śmieszne - odpowiedział Fring obrażonym, gniewnym głosem.

Przepraszam... Co Pan wie o Krwawym Hotelu? - zmieniłem temat, żeby go nie drażnić.

Ten Hotel skrywa dość zatajonych informacji przez same władze - powiedział poważnym tonem Fring.

Masz Pan rację. Gdy szukałem informacji na ten temat, to nic nie znalazłem - wtrąciłem się w wypowiedź.

Nie dziwię się... - wymamrotał Fring, a było widać po nim, że szuka czegoś w szafkach.

Spędziłem sporo czasu na zdobyciu tych informacji - kontynuował, wyciągając grubą teczkę i kładąc ją na biurko.

Patrzyłem na niego, gdy wyjął teczkę i położył ją na biurku.

To wszystko, co udało mi się dotychczas znaleźć - powiedział.

Nie wiem, czy to wszystkie informacje dotyczące Krwawego Hotelu - jego głos brzmiał przybicie.

Mogę spojrzeć? - zapytałem i spojrzałem na teczkę.

Tak... ale czytaj na własną odpowiedzialność - Fring wyglądał zamyślony, mówiąc to.

Spojrzałem i zrozumiałem, dlaczego Fring tak się zachowuje. Zdziwiłem się, gdy zobaczyłem listę zaginionych osób. Aż sto pięćdziesiąt osób! Było też kilkadziesiąt wycinków z gazet opisujących Hotel Wilcza Jagoda. Sześćdziesiąt artykułów dotyczących morderstw na terenie hotelu. Nie wiedziałem, co powiedzieć. Przerażało mnie myślenie o tylu ofiarach. Co więcej, mordercy nadal nie odnaleźli. Na miejscu zbrodni zawsze zostawiano jedynie list pisany zagadkami oraz krucze pióro. Sprawca nigdy się nie podpisywał, a co najgorsze, znał ten hotel zbyt dobrze. Ostatnia jego ofiara przeżyła. Gdyby nie Funkcjonariusz Janhson Donut, mogłoby to być sześćdziesiąte pierwsze morderstwo. W raporcie napisane było...

Dojechałem na miejsce po otrzymaniu zgłoszenia o mordercy w Hotelu Wilcza Jagoda. Gdy wszedłem do hotelu, usłyszałem krzyki dochodzące z pokoju numer pięć. Postanowiłem bez zastanowienia od razu to sprawdzić. Drzwi do pokoju były lekko uchylone, więc je otworzyłem i rozejrzałem się uważnie. Usłyszałem kolejny krzyk i pobiegłem do pokoju, gdzie zauważyłem tajemniczego mężczyznę, który miał założoną na twarzy maskę kruka i trzymał zakrwawiony nóż. Wycelowałem w niego z broni i kazałem mu odsunąć się od ofiary. Tajemniczy mężczyzna rzucił we mnie nożem, ale na szczęście udało mi się uniknąć ciosu. Morderca zdołał jednak uciec. Na podłodze leżał mężczyzna w wieku około 32 lat, z odciętymi kilkoma palcami u rąk. Udało mi się zatamować krew i zadzwoniłem po pogotowie.

Ten raport... Spojrzałem na Fringa, który pokazał mi zdjęcie małej sześcioletniej dziewczynki.

To jest moja zaginiona siostra - cicho wyszeptał.

Czułem, że to dla niego ogromny cios. Przez tyle lat szukał jej. Odnosiłem wrażenie, że Pan Fring chce się zemścić i odnaleźć porywacza, oraz wymierzyć mu karę. Jego upór i determinacja są godne podziwu.

Zapytałem Fringa, czy ktoś z zaginionych został odnaleziony. Fring spojrzał na mnie takim wzrokiem, jakby miał zaraz uderzyć.

Tak, z tej listy odnalazłem do tej pory piętnastu. Dwóch zostało powieszonych, pięciu zmarło z wycieńczenia, jeden z nich jest w śpiączce, a siedmiu trafiło do zakładu psychiatrycznego. Próbowałem z nimi rozmawiać, ale gdy poruszałem ten temat, każdy z nich dostawał ataku paniki lub napadu agresji - wydusił z siebie Fring.

A może Pan chce udać się ze mną do Krwawego Hotelu - zadałam Panu Fringowi dość kontrowersyjną propozycję

Nie wiem, czy dam radę... Tyle wspomnień - zwątpił Fring.

Bardzo proszę Pana. Niech to Pan zrobi dla swojej siostry Margaret - spróbowałem go zachęcić.

Gdy Fring usłyszał imię swojej siostry, od razu wyjął jej bransoletkę i spojrzał na nią. Po chwili westchnął.

No dobrze. Pójdę z Tobą, ale pod jednym warunkiem, że pomożesz mi uporać się z wilkiem - podniósł ton głosu.

Z jakim wilkiem? - ciarki przeszły mnie, gdy to usłyszałem.

Gdy ostatnio próbowałem znaleźć wskazówki w tym hotelu, natknąłem się na niego - poinformował Fring.

Od jak dawna tam jest? - dopytałem.

Tego nie wiem, ale na pewno jest bardzo agresywny - powiedział Fring, po czym zdjął płaszcz i pokazał mi blizny na rękach.

Widzisz to? - wskazał na ślady po zębach wilka i kilka zadrapań.

Tak - odpowiedziałem.

Plan jest taki... Ktoś z nas musi odwrócić uwagę wilka - poinformował Fring.

Nie sądzę, że to dobry pomysł - wahałem się.

Nie mamy wyboru... Ten hotel to teraz jego terytorium. On może nas w najgorszym wypadku zabić, gdy będziemy nieostrożni. Poza tym może uda nam się coś znaleźć - zapewnił Fring.

Nie ma mowy... To zbyt niebezpieczne - krzyknąłem.

Dionizy... Dionizy... Byłeś w tylu miejscach, które też były niebezpieczne, a jednak miałeś odwagę tam być - przypomniał mi Fring.

Co masz na myśli? - spojrzałem na niego pytająco.

Szlak Guliwera Haczyka, słynącego z budowania krypt pełnych pułapek - oznajmił Fring.

No tak... Niektóre z tych pułapek mogą być śmiertelne - po namyśle dumnie odpowiedziałem.

To mało powiedziane. Miał Pan szczęście. Kilku przed Panem próbowało tamtędy przejść, ale słuch o nich zaginął. Pan jest jedynym, który to przeżył - zaznaczył Fring.

Jak to jedynym? - zdziwiłem się.

Wiem co mówię. Ghosttravel, z tego co wiem, dopiero mają się tam udać, ale to będzie specjalny odcinek z okazji pięciu milionów subskrybentów - poinformował Fring.

Niech będzie. Jak tam dałem radę, to tutaj także dam - radośnie odpowiedziałem.

Położyłem walizkę na podłogę, usiadłem na krześle i od razu zabrałem się do robienia notatek, a Pan Fring na chwilę wyszedł. Musiałem obmyślić, co chcę powiedzieć, gdy zacznę nagrywać. Chciałem, aby to miało klimat. Tak bardzo się skupiłem, że nie zauważyłem, gdy Pan Fring wrócił.

Musimy się zbierać... Kryjówka spalona... - szturchnął mnie Fring.

Słucham?... Spalona? - byłem totalnie zdezorientowany.

Zaraz zjawią się tutaj nieproszeni goście... Nie mogą odkryć tego miejsca. Szybko za mną! - pośpieszał mnie Fring, który zabrał ze sobą walizkę.

Wyszedłem szybko, zabierając swoje notatki. Pan Fring szybko zamknął metalowe drzwi i przysunął szafę, tak aby tych drzwi nie było widać.

Szybko tędy! - Fring wskazał na okno, które otworzył i skoczył z niego.

Podbiegłem do okna i zauważyłem na dole otwarty duży kontener ze śmieciami. Nie wiedziałem, dlaczego muszę uciekać. Zawahałem się przed skokiem, gdy drzwi mieszkania zostały wyważone i wbiegło do niego czterech uzbrojonych komandosów. Nie miałem wyjścia. Skoczyłem. Gdybym tego nie zrobił, to zapewne byłoby po mnie. Fring czekał na mnie. Pobiegłem za nim. Schowaliśmy się trzy budynki obok.

Co to za ludzie! - krzyknąłem.

Ciszej! Bo nas znajdą - próbował mnie uspokoić.

Zamilkłem. Słyszeliśmy nieopodal zbliżające się kroki.

Pogadam z nimi. Proszę, nie odzywaj się i zostań tutaj - poinformował Fring.

Pan Fring poszedł, a ja zobaczyłem, że uzbrojeni komandosi otoczyli go. Nie wiem, o czym rozmawiali, ale było widać, że najwyraźniej się znają. To było dziwne. Jakieś tajemnice skrywa Pan Fring. Zauważyłem, że on wraca wraz z nimi w moją stronę.

Panowie, słuchajcie, to jest jakieś nieporozumienie. Przerwaliście mi moje ściśle tajne spotkanie. - cicho wypowiedział drugie zdanie.

Ależ Panie...- odezwał się jeden z komandosów.

Nie przy cywilu. - wypowiedział zanim tamten wyjawił prawdziwą tożsamość Fringa.

No dobrze. Upewnialiśmy się, czy Czakon znów nie spróbuje Pana uciszyć. - oznajmił drugi komandos.

Kim jest Czakon? - wtrąciłem się.

To jest płatny morderca. Zabił już pięciu naszych. - poinformował Fring.

Wiemy, że Czakon ma ogromne wpływy - dopowiedział trzeci komandos.

A dlaczego on chce uciszyć Pana Fringa? - zapytałem.

To przez ściśle tajną misję. Więcej szczegółów nie mogę wyjawić. - oschło powiedział czwarty komandos.

W tym momencie odezwała się krótkofalówka, którą miał przy sobie drugi komandos.

Ważka zgłasza się do lamparta. Odbiór. Powtarzam, ważka zgłasza się do lamparta. - zabrzmiał tajemniczy głos.

Lampart słucha - odpowiedział drugi komandos.

Przekaż kojotowi, orłowi i jaszczurce wytyczne - niewyraźnie usłyszałem.

Co przekazać? - poważnie wypowiedział drugi komandos.

Kod czarny. Powtarzam, kod czarny - szybko wymówił.

Nic z tego nie zrozumiałem, gdy nagle padły w naszą stronę strzały. Zobaczyłem, jak kilka zamaskowanych osób strzela do nas.

To ludzie Czakona! - krzyknął Fring

Zacząłem panikować. Uzbrojony czwarty komandos wyrzucił granat dymny. Biegliśmy ile sił w nogach. Strzelali ciągle do nas. Pościg trwał. Kilku z nich komandosi postrzelili. Udało się nam dobiec do śmigłowca. Zakryli mi oczy, abym nie widział, gdzie jestem. Lecieliśmy przez jakiś czas. Po dotarciu na miejsce zabrali mnie do jakiegoś pomieszczenia i odsłonili mi oczy.

No dobrze, jesteśmy na miejscu - zawołał Fring.

Odpocząłem trochę, ale czułem się niekomfortowo będąc w nieznanym miejscu.

To co, ruszamy? - zapytał Fring, który odłożył swoją walizkę oraz zmienił swój wizerunek, aby nikt go nie rozpoznał.

Tak, możemy ruszać - odpowiedziałem.

I jeszcze jedno podczas podróży teraz zwracaj się do mnie jako Conor - oznajmił Fring.

No dobrze, skoro tak Pan życzy - wzruszyłem ramionami.

Znów związano mi oczy i przez pewien czas musiałem polegać na tym, co mówi Pan Fring, teraz nazywającego się Conorem. Po pewnym czasie mogłem znów widzieć normalnie, więc szedłem wraz z Fringiem do Hotelu Wilcza Jagoda, który znajdował się niedaleko przełęczy Vittra. Sama okolica wyglądała na opuszczoną i zaniedbaną. Wokół były drzewa bez liści, wyglądało to tak, jakby nikt nie był tu od dłuższego czasu. Wyciągnąłem kamerę z plecaka i zacząłem nagrywać, jednocześnie opowiadając, dokąd idę z Conorem i co to za miejsce. Gdy zbliżaliśmy się coraz bardziej w stronę hotelu, usłyszeliśmy wycie wilka. Rozejrzeliśmy się dla pewności, po czym poszliśmy od razu do wejścia. Mieliśmy właśnie otworzyć drzwi, gdy usłyszeliśmy, że coś szybko przemieszcza się w naszym kierunku. Weszliśmy szybko do środka i zamknęliśmy za sobą drzwi. Usłyszeliśmy zza drzwi głośne, agresywne warczenie wilka. Rozglądałem się dookoła. Hotel wyglądał na opuszczony i nie był w dobrym stanie. Razem z Conorem rozdzieliłem się i mieliśmy spotkać się za godzinę w holu głównym. Spokojnie rozejrzałem się i dokumentowałem to na filmie, gdy nawet nie zorientowałem się, kiedy wilk w jakiś sposób dostał się do środka hotelu. Musiałem być ostrożny, tak samo jak Conor. Nasze życie było teraz stawką. Wilk nie wyglądał na to, żeby był przyjaźnie nastawiony. Moje serce biło szybko, gdy za każdym razem chowałem się i słyszałem warczenie wilka , które było bardzo blisko mnie. Na szczęście wilk odszedł. Wychyliłem się i rozejrzałem trzy razy, żeby upewnić się, że nie wraca. Zauważyłem schody prowadzące na górę. Poszedłem ostrożnie, ale w pewnym momencie schody zaskrzypiały... Szybko pobiegłem i nie miałem gdzie się schować. Wilk mnie zauważył. Miał czarne futro i był ogromny. Wilk zaczął się zbliżać do mnie, jednocześnie warcząc na mnie. Już myślałem, że po mnie, gdy Conor odwrócił jego uwagę i rzucił męski kapelusz. Wilk odwrócił swój wzrok w przeciwnym kierunku. Conor zrzucił coś, co się stłukło, i wilk pobiegł w tamtą stronę. Trzeba jakoś uratować zarówno siebie, jak i Conora, chociaż nie wiedziałem, jak to zrobić...

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania