Kryminalna intryga w sosie z czarnej porzeczki #1 - Zaginiona Kornelia

Spotkałem się z Filipem, moim dobrym znajomym, który zaoferował sypnąć paroma złociszami w zamian za pomoc. Nie mogłem odmówić, zwłaszcza że komornik już od kilku dni stukał mi w drzwi swoją wielgachną pięścią.

Siedzieliśmy na ławce w parku, omawiając na czym będzie polegała owa robota. Po minie Filipa domyśliłem się, że to nic dobrego. Miałem nadzieję, że nie planuje skoku na bank.

- Tutaj ostatni raz ją widziano – powiedział, obserwując spadające z drzew liście.

- Kogo?

- Kornelię Pieróg. Wyszła z domu i nie wróciła. Jej matka odchodzi od zmysłów i stwierdziła, że policja olała sprawę, więc potrzeba fachowej pomocy. Zatrudniła mnie. I tu kończą się pewne fakty, a reszta to suma przypuszczeń, przeczuć i wyobrażeń.

- Czyli tak zwany punkt zero.

- Nie do końca. Dowiedziałem się, że zaginiona kontaktowała się z mężczyzną o pseudonimie Dorian Gray. Raczej nikt nie bierze pod uwagę, że to prawdziwe imię i nazwisko. Miała się z nim spotkać akurat tego dnia, gdy przepadła jak kamień w wodę.

- Ale nie wiemy, kto to, ani nawet jak wygląda?

- Spokojnie, tym zajmuje się mój znajomy informatyk.

- Krystian?

- No tak. Sam wiesz, że zna się na rzeczy. Matka zaginionej dała mi zaliczkę, ale reszta forsy wpłynie dopiero, gdy dokonamy przełomowego odkrycia.

- Czyli znajdziemy dziewczynę.

- Niekoniecznie. Wystarczy, że natrafimy na trop, który doprowadzi do porywacza.

- Zakładając, że to było porwanie.

- Tak, oczywiście. Ale na co ci to wygląda?

- Na zaginięcie. Mogła iść ulicą, poślizgnąć się i wpaść do kanału, prawda?

- Nie potrafię sobie tego wyobrazić.

Przewróciłem oczami.

- To tylko głupi przykład. A ty w ogóle masz jakieś papiery, żeby bawić się w detektywa?

- Ukończyłem dwutygodniowy kurs i zdobyłem certyfikat. Jasne, jestem debiutantem, dlatego nikt nie bierze tak mało za swoje usługi jak ja. Rozwiążę tę sprawę i przy okazji zdobędę doświadczenie i renomę.

- O ile ją rozwiążesz.

- Chyba w to nie wątpisz.

Wzruszyłem ramionami. Nie chciałem podkopywać jego pewności siebie.

- Jest takie powiedzenie, że czasem lepiej nie zagłębiać się za bardzo w mrok, bo można już nie wrócić. Zawsze możesz zacząć kilka spraw i ich nie skończyć, wcześniej pobierając zaliczki.

- Gdybym robił tak jak mówisz, nikt nie chciałby się ze mną zadawać.

- Myślałem tylko o tych sprawach, w których ja będę ci pomagał. No dobra, co wiemy o tym Dorianie Grayu?

- No właśnie, zaraz sprawdzimy.

Filip wyciągnął telefon i zadzwonił do Krystiana, informatyka. Włączył tryb głośnomówiący, żebym wszystko słyszał.

- O, to ty. Akurat miałem do ciebie dzwonić – doleciał do mnie głos Krystiana.

- Tak, jasne. Do rzeczy. Masz coś?

- Chyba zlokalizowałem tego waszego Doriana Graya.

- Tak szybko? Jak to możliwe?

- Wszedłem na jego profil społecznościowy i prześledziłem osoby, które miał w znajomych. Nie było ich wiele. Tacy anonimowi stalkerzy często mają wśród wirtualnych znajomych swoje prawdziwe konto. Przynajmniej ja tak robię. Szybko trafiłem na odpowiedniego podejrzanego. To niejaki Tadeusz Warszabski. W mig odkryłem, że facet publikuje swoje poronione płody umysłowe na pewnym portalu literackim. Zgadnijcie pod jakim pseudonimem.

- Dorian Gray?

- Dokładnie. To chyba za duży zbieg okoliczności, co nie?

- Masz jego adres?

- Oczywiście. Wrzuca mnóstwo zdjęć na portale społecznościowe, sporo ze swojego domu i okolic. Wystarczyła wirtualna przejażdżka wzdłuż ulic i szybko natrafiłem na odpowiedni budynek.

- Jesteś genialny! Dzięki.

Filip ekscytował się, jakby wygrał milion dolarów. Ja oczyliście miałem znacznie więcej wątpliwości.

- Pamiętajcie, że facet może być niebezpieczny – ostrzegł Krystian.

- Spoko, weźmiemy Clifforda.

- To dobrze. Do usłyszenia.

Filip się rozłączył i powiedział:

- Kończył tak szybko, jakby zapomniał, że nie on płaci za rozmowę. Cały Krystian.

- Clifforda? – przerwałem mu. - Mówiłeś, że ja ci wystarczę.

- Potrzebujemy dobrego kierowcy. Clifford ma jeszcze jedną przewagę, jest dobrze zbudowany. We trójkę damy sobie radę. Tamten porywacz nie ma z nami żadnych szans.

- O ile doszło do porwania. Może ona po prostu siedzi u niego i miło spędza czas.

- Tak, zapewne w piwnicy.

- Nie można niczego wykluczyć. Mamy zbyt mało pewnych informacji.

- Matka chce przełomu, to go dostanie.

- Dziwne, że policja nie wpadła na trop tego gościa.

- Jak widać jesteśmy skuteczniejsi. No i mamy naszego komputerowego geniusza.

- Nie przeceniałbym tak jego umiejętności. Skończył tylko technikum informatyczne.

- Ale zna się na rzeczy, co zresztą udowodnił.

- Okej. Mamy głównego podejrzanego. I co z tego? Zgłosimy to policji?

- Nigdy w życiu. To chyba oczywiste. My go dopadniemy i wyciągniemy prawdę. Tak działają prawdziwi detektywi. A ty nim nie jesteś, więc się nie znasz.

- To do czego mnie potrzebujesz?

- Nie masz nic lepszego do roboty, prawda? Rzucę ci trochę kasy i mam nadzieję, ze to wystarczy byś nie zadawał zbyt wielu pytań.

- Chodzi o to, że boisz się sam to robić i chcesz mieć kogoś, kto będzie ci zabezpieczał tyły?

- Dobrze wiesz, że to niebezpieczny fach, a Clifford jest za drogi i mogę go zamawiać jedynie, gdy potrzebuję samochodu i kogoś, kto przestraszy oprychów.

- Czyli jedziemy na polowanie?

- Tak, Dorian Gray nam się nie wymknie.

Wstaliśmy z ławki i udaliśmy się w stronę centrum miasta. Tam mieszkał Clifford, a tak naprawdę Krystian Banach, którego Filip miał zamiar wynająć do pomocy. Żaden z nas nie zwrócił wtedy większej uwagi na mężczyznę w kapeluszu siedzącego nieopodal i karmiącego gołębie. Słuchał tego, o czym rozmawialiśmy, a jak się później okazało dzięki temu był o dwa kroki przed nami.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Domenico Perché dwa lata temu
    Zaczynało się robić nudne, te ich dialogi na siłę, ale zwrot akcji i koniec rozdziału, Taki chwyt trzyma w napięciu.

    Ciekawiej byłoby, gdybyś publikował to pod ksywą Dorian Gray. Jest jeszcze czas na zmianę ksywy podejrzanego na fanthomas.
  • Wszedłem (po raz kolejny, jak się okazuje). I ze zdziwieniem widzę swój komentarz. Nic z treści nie utkwiło mi w głowie.

    Czy planujesz ciąg dalszy?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania