Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
Krymus - Prolog
Śpiew ptaków. Powiew wiatru. Spokój. Powolne kołysanie drzew wokół. Tutaj nikt nie miał prawa nikogo słyszeć. Tylko komu było to na rękę?
- Gdzie to pieprzone AT? - denerwował się oparty o maskę czarnego BMW E30 Piotr Wojtyński. Od dwudziestu minut on i jego dwójka partnerów przyglądała się dwóm sąsiednim chatkom położonym trzysta metrów od ich pozycji pod osłoną lasu. Był średniego wzrostu umięśnionym brunetem, krótko ostrzyżonym z małymi, brązowymi oczyma i lekkim zarostem.
- Spokojnie, szefie. Powinni tu niedługo być. - uspokajał go młodszy o pięć lat dwudziestosiedmiolatek. Był to Michał Krawiecki, wysoki krótkostrzyżony blondyn o bardzo jasnej karnacji i niebieskich dużych oczach.
- Jak mam być spokojny, do kurwy nędzy? Te wszystkie bandziory zaraz pouciekają! - zacisnął zęby trzydziestodwuletni Piotr - Wchodzimy!
- Nie możemy! Złamiemy rozkaz szefa! - zatrzymała go Kaśka Przybylska. Miała blond włosy wychodzące za ramiona i zielone oczy.
- Na akcji ja jestem twoim szefem i ty łamiesz moje rozkazy! Komendant nam jeszcze podziękuje.
Dwójka młodszych funkcjonariuszy policji westchnęła ciężko i spojrzała na Wojtyńskiego.
- Dobra, plan jest prosty. - zaczął Piotr - Te chatki są połączone "tunelem". Wejdziemy właśnie nim. Kaśka i ja pójdziemy w lewo, a Michał w prawo. Oczyszczamy budynek i aresztujemy bandziorów. Po wszystkim spotykamy się przy tunelu, tam zadzwonimy po techników. Coś mi mówi, że będzie sporo ciekawych rzeczy w środku.
Zamknęli samochód i truchtem w średniej odległości od siebie ruszyli przez las do celu...
Komentarze (9)
Krotki ten prolog, taka wprawka; za krótka na ocenę stylu i akcji. Dodaj coś więcej.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania