Kryptonim szef, czyli „Ściema”
Najnowszy kociak szefa to przepiękna osiemnastoletnia panienka. Jej największym pragnieniem jest zostanie sławną aktorką. Najprawdopodobniej, znając szefa obiecał jej pełną pomoc w początkach kariery filmowej, opiekę, fachowe szkolenie oraz sponsoring w zamian za jej wdzięki.
Mój szef to wpływowy człowiek, posiadający liczne kontakty, poznałem go jak został wiceprezesem spółdzielni mieszkaniowej, w której pracowałem, jako hydraulik. Wtedy nawet nie przypuszczałem, że nasze drogi się skrzyżują i zostanę jego pracownikiem.
Reorganizacja w spółdzielni mieszkaniowej administrującej kopalnianymi mieszkaniami zakładowymi, rozpoczęła się od działu gospodarczego. Większość pracowników zwolniono, tylko mnie i elektryka zostawiono. Jednak staliśmy się pracownikami prywatnej firmy wiceprezesa. Zastanawiałem się, po co im w tej firmie dwóch starych dziadków w wieku przedemerytalnym. Moje wątpliwości rozwiał nowy szef, który zapewnił mnie o wykorzystaniu moich umiejętności przy usuwaniu awarii. Wszelkie prace modernizacyjne i nowe inwestycje prowadzić będą jego wyspecjalizowane firmy. Stale przybywało mi pracy, ponieważ nie były wykonywane remonty bieżące instalacji wodnokanalizacyjnej, gazowej i centralnego ogrzewania. Wszystko musiałem wykonywać sam, a mieszkań było przeszło dwa tysiące, pracowałem od rana do późnego wieczora. Jednak w pojedynkę nie byłem w stanie poradzić sobie, ze wszystkim usterkami. Próbowałem uzyskać od szefa dodatkową pomoc, on jednak zawsze używając kwiecistego języka odsyłał mnie do diabła. Pozostało mi dla własnej satysfakcji jedynie nagrywanie w telefonie komórkowym, co ciekawszych wypowiedzi szefa.
Nigdy nie miałem czasu na zajmowanie się sprawami innych, aż do dnia, gdy usuwałem awarię w jednym z mieszkań. Skorodowany pion wodny nie wytrzymał ciśnienia i pękł, woda zalała wszystkich poniżej trzeciego piętra. Zawór główny w budynku zakręciłem i już drugi dzień próbuje sam naprawić przeciek. Jestem wściekły, ponieważ nawet nie ma, kto przytrzymać mi żabą rury.
Lokatorka mieszkania piętro niżej siedzi na kanapie jakaś taka osowiała, podchodzę do niej i mówię.
- Kobieto jak chcesz mieć wodę w mieszkaniu to musisz mi pomóc.
Babsko jakieś takie niemrawe. Zdenerwowany łapię ją za manele i podnoszę z kanapy. Prawie holuję do kuchni gdzie biegnie kanał z pionami, wciskam w ręce klucz i mówię.
- Trzymaj silnie, bo ja u góry muszę przykręcić mufę.
Próbuję skręcić złączkę, ale rura mi się obraca. Trzy razy schodziłem i grzecznie tłumaczyłem jak ma trzymać żabę. Czwarty raz jak zszedłem, mało jej nie przylałem taki byłem wściekły. Nawet sobie nie przypominam, jakich wulgarnych słów użyłem, mało brakowało i bym jej przylał. Kobieta dopiero po takim moim zachowaniu zaczęła trzymać klucz silnie, nawet za mocno, zobaczyłem to jak po godzinie zszedłem.
Pierwsze, co zauważyłem to zakrwawione ręce, trzymała tak mocno, aż rany na dłoniach dostała. Miałem wyrzuty sumienia i zacząłem opatrywać najlepiej jak umiałem zranione dłonie. Moje zabiegi pielęgnacyjne przerwał głos.
- Pan jest taki delikatny.
Wszystko można mi zarzucić, ale delikatność to chyba spora przesada. Jednak był to początek naszej wspólnej rozmowy. Właśnie od niej dowiedziałem się, że jej mąż zostawił ją dla innej. Dość szybko skojarzyłem, z kim on wyjechał, z moja żoną. Gdybym go kiedykolwiek spotkał, postawiłbym mu dobrą wódkę, taką mi wielka przysługę zrobił. Dzięki niemu w końcu odetchnąłem pełną piersią, byłem wolny i mogłem robić, co chcę. Jemu nie zazdroszczę, krócej by się męczył jakby w łeb sobie palnął, a tak to ma, czego chciał.
Zadowolona kobieta pomimo zranienia dłoni, postawiła przede mną obiad, nalała do szklaneczki piwka. Jak szara myszka usiadła z boku i patrzyła się jak pochłaniałem wszystko z wilczym apetytem. Szklaneczka pokryta szronem, pochodzącym ze schłodzonego piwa, miło chłodziła moją dłoń. Zadowolony zmiotłem wszystko z talerza i szczerze pochwaliłem za umiejętność gotowania. W czasie jak to mówiłem rumieńce zadowolenia pojawiały się na twarzy gospodyni. Podczas deseru opowiedziała mi, co ją tak ze smuciło.
Okazało się, że mój szef wykupił najwięcej z ośmiuset mieszkań sprzedanych przez spółdzielnie z lokatorami w cenie od czterech do sześciu tysięcy złotych. Wcześniej zgodnie z prawem mieli oni prawo pierwokupu mieszkań zakładowych po preferencyjnych cenach. Teraz żądał od lokatorów czynszu w wysokości dwóch tysięcy miesięcznie, a za odsprzedanie mieszkania chciał minimum siedemdziesiąt dwa tysiące złotych. Najciekawsze było to, że nabył mieszkania w ramach długów za przeprowadzone remonty, a czegoś takiego nie było, tego jestem pewny.
Jestem dużym chłopcem i wiem, że sprawiedliwość w Polsce nie istnieje chyba, że dotyczy wszelkiego rodzaju złodziei. Wtedy Sądy rozstrzygają na ich korzyść, tak było i w tym przypadku. Kobieta wyrokiem sądowym została eksmitowana na bruk, pomimo płacenia czynszu przez czterdzieści lat i wypracowanym prawem pierwokupu.
Spokojnie poczekałem, jak komornik wywalił babę na ulicę. Wtedy ją przygarnąłem, przecież gotuje tak jak lubię. Dalej pracowałem dla szefa, który nabył pięćset mieszkań od spółdzielni, a drugie tyle miał w mieście.
I wtedy nadszedł dzień rozpoczęcia nagrania programu, na ten czas dziewczyna szefa została jego sekretarką, a on sam po charakteryzacji moim współpracownikiem. Reżyser przydzielił mi rolę, czyli miałem być osobą zaszufladkowaną, jako zwykły głupol. Gwiazdami miał być szef i jego partnerka, pierwszym ujęciem było przepychanie zapchanej kanalizacji. Normalnie do tego stosuje się spiralę, służbowej nie miałem i zawsze wykorzystywałem swoją prywatną. Teraz postanowiłem wykorzystać nagranie z odpowiedzią szefa jak prosiłem go o zakup najtańszego sprzętu za trzydzieści złotych.
Po okrzyku kamera, nastąpił klaps, mój nowy współpracownik zaczął swoją kwestę.
- Mamy udrożnić kanalizację, gdzie jest do tego przeznaczony sprzęt.
W odpowiedzi puściłem nagraną wypowiedź szefa i próbę mojego oporu.
- Po ku..ę ci spirala masz ręce to je użyj. Ale ja nie mam rękawic. Jeszcze, czego łapami rwij.
Zaraz słodko słowa tę skomentowałem.
- Polecenie zwierzchnika się wykonuje i nie komentuje.
Natychmiast nagranie przerwano i przypomniano mi o moim wieku, wpływach szefa i że nikt mnie w mieście nie zatrudni.
Udałem skruszonego i czekałem na następne ujecie.
Znowu usłyszałem kamera i klaps, szef, jako kolega po fachu mówi.
- Dzwoniła sekretarka szefa i kazała.
Szybko przerwałem kwestie, po której miała wypowiedzieć się sekretarka i puściłem nowe nagranie.
- Szefie dzwoniła pańska sekretarka i kazała i w tym nagraniu to szef mi przerywa i krzyczy.
- Ta ku..a, sz…a i była jeszcze bardzo długa kolekcja wyzwisk.
Krzyk poza kamery zagłuszył dalsze nagrane słowa, kociak szefa w roli sekretarki nie wytrzymał i wtargnęła na plan. Było lepiej jak planowałem, z pazurami rzuciła mu się do twarzy, wszystko potraktowała dosłownie. Pod wpływem tej awantury przerwano nagrywanie i zwinięto sprzęt.
Przyszła aktorka potrafiła zadbać o siebie i wyjechała z dźwiękowcem, który obiecał jej pomoc w karierze aktorskiej na planie serialu Szpital. Trzeba powiedzieć, że chłop jednak jest słowny, widziałem ją już w tym Szpitalu, Ukrytej Prawdzie, Pamiętniku z wakacji, Detektywie, Policjantach, Ojcu Mateuszu, Na dobre i na złe, Barwach szczęścia i kilku innych serialach, na razie były to role trzecio planowe. Jednak stale zdobywa ona doświadczenie i kto wie, co jeszcze będzie.
Odcinek wyemitowano z konserwatorem emerytem, który tak bardzo kochał pracować, że trawnik kosił własną kosiarką. Firmie płacącej samemu szefowi trzydzieści tysięcy miesięcznie, posiadającej liczne nowoczesne obiekty i ten, w którym był realizowany odcinek nad morzem, brakło pięćset złotych na kupno kosiarki.
Mnie wywalono z roboty i musiałem wraz z moją towarzyszką życia na stare lata wyjechać do rodziny za granicę. Tam sprzątam i zarabiam sześć razy więcej jak tu, obiad serwowany, jako szwedzki stół w azjatyckiej restauracji kosztuje mnie sześć euro, a za godzinę pracy mam dziesięć. Czy można wymarzyć sobie lepszą przyszłość, teraz stać mnie na posiłki w towarzystwie partnerki, opłacenie pokoju i nie muszę już wegetować?
Były szef wytoczył kilkadziesiąt spraw o eksmisje, może tym ludziom pomoże miasto, ponieważ nie ma lokali socjalnych. Teraz to i prasa się zainteresuje, tylko gdzie była wcześniej.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania