Kryzys wartości
Marny człowieku, co Cię znów wabi?
Czy Twoim sensem jest się w zbytkach pławić?
Goniąc chwałę gubisz życia treść
Jak długo jeszcze dasz radę to nieść
Wzrok Twój wzniosły, dumny śmiały
Ubierz go znowu, stań z nim do walki
Skryj się za maską tych wszystkich rzeczy
Które Ci każą samemu sobie przeczyć
Twoje próżne żądze, te słodkie męki
Na nagiej szyi zaciskają pętle
Diabeł Cię prowadzi trzyma Cię w szponach
O jakże słaba jest ludzka istota
Jesteś bogiem? A może błaznem?
Skoro wszystko dobrze? Dlaczego płaczesz?
Skąd znowu w głowie rodzą się te głupstwa?
Dlaczego szklanka wciąż do połowy pusta?
Z mrokiem się zlewasz, synu otchłani
Próżność Cię zabija, ona zawsze się zjawi
Pogrąży ducha, utopi w cieniu
Szybko ustawi Cię na właściwym miejscu
W mętnym wzroku blednie światło
Chowasz się za warstwą ciężkich zasłon
Zawsze coś stoi na Twojej drodze
Coś czy Ty sam? Możesz czy nie możesz?
Moralne dylematy, czy tak wypada czynić?
Zrobisz jakieś, głupstwo za które się obwinisz
Chyba już lepiej pozostać biernym
Niż podejmować wysiłek zbyteczny
W strzępy porwałeś ludzkie wartości
Czy one są Twoje, chyba sam w to wątpisz
Dalej odgrywać będziesz ten teatrzyk
Udając, że wciąż możesz na siebie patrzeć
Komentarze (3)
w chałupie poczęty, w pałacu sobie mieszka.
Bardzo znana i wpływowa dostojna tęgość.
A znana m. in. z - konia ze stajni się nie wyprowadza jako riposta wobec żądań odszkodowań od kościoła za zabór mienia
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania