Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Kryzys wieku średnio-dojrzałego.

Jeśli kryzys wieku średniego faktycznie istnieje, to ja się go nabawiłem jakąś dekadę temu. Przesiąkłem uczuciem, że nikt mnie nie kocha i jestem wypalony zawodowo. Podobają mi się coraz bardziej kabriolety i wyuzdane siksy. Próbuję poprawić swoją kondycję fizyczną, jednocześnie zajadając kaca McDonaldem. Jakby tego było mało, to w miniony piątek kupiłem sobie skórzaną kurtkę!

 

Mój obecny stan psychofizyczny przeczy doniesieniom, jakoby faceci mieli dorastać później.

 

A to dlatego iż w lutym skończyłem 24 lata. Patrząc wstecz, dochodzę do wniosku, że szybko się zestarzałem. Kiedy miałem 16 polubiłem smak whisky i cygara, a dwa lata później zostałem już ojcem. (Na szczęście ludzie kłamią, a moja ówczesna partnerka nie była wyjątkiem, więc dziś z przedszkola odbieram tylko chrześniaka.)

 

W minioną sobotę zrozumiałem, że stetryczałem także pod innymi względami. Niczym mój 65-letni ojciec kompletnie zatracam się w nerwach, kiedy coś mi nie idzie.

Byłem wówczas ze szwagrem na squash-u. Wszystko fajnie, miła atmosfera, a później przestałem wygrywać i miałem ochotę pierdolnąć mu tą rakietą.

 

Tego dnia znalazłem się także na rodzinnej imprezie, gdzie broniłem się jak Muhammed Ali przed ciosami w postaci pytań typu; Kiedy poznamy Twoją dziewczynę? Skończysz te studia? A co później?

Wyszedłem z podbitym okiem, ale nikt na deski mnie nie posłał! Nikt, poza Johnnym Walkerem, ale

z nim zwykle walka kończy się przed czasem...

 

Oczywiście nie zabrakło mądrości typu: "Aaaa, jakie ty możesz mieć problemy w tym wieku? Wymyślasz!"

 

Może faktycznie sobie je wymyśliłem. Bo może ten cały mój kryzys jest jakąś iluzją, zniekształconym obrazem, który namalowałem z gracją godną Boba Rossa? Może nic mi się nie dzieje, nie jestem nieszczęśliwy tylko po prostu niewesoły? Może ktoś mnie kocha, tylko tego nie zauważam? Może ten kabriolet to kiepska inwestycja, a w klubie o trzeciej w nocy nie znajdę prawdziwej miłości?

 

Tylko gdzie jej szukać? Tej prawdziwej miłości ma się rozumieć. Szukałem w bibliotece, ale tam nawet nie znalazłem materiałów do pracy licencjackiej! Więc gdzie?

 

Pytam, bo ludzie nie mający takiego kryzysu, jawią mi się jako osoby, znające odpowiedź na te wszystkie pytania.

 

Może w takim razie powinienem pytać więcej, albo mocniej szukać odpowiedzi? Może bardziej powinienem słuchać?

 

A może w ogóle MY powinniśmy szukać mocniej odpowiedzi na takie pytania?

Bo może wówczas nie bylibyśmy wewnątrz tak rozdygotani i chłodni jak beton na który spadł jesienny deszcz?

 

"My" czyli to nasze zjebane, nadwrażliwe pokolenie wychowane na Facebooku i rosnące wraz z długami Abstrachujów. Jednocześnie wściekli, że nikt nas nie nauczył żyć, choć tak bardzo chcieliśmy żyć po swojemu.

Chcieliśmy się buntować, ale mogliśmy się buntować właściwie przeciwko samym sobie i naszym rodzicom. Wyniszczaliśmy się nawzajem w imię like-ów i bycia "fajniejszym".

 

Nawet to dzisiejsze pokolenie Tik Toka i Friza ma się przed czym buntować, kurwa ich mać!

 

Wszyscy jesteśmy potomkami smutnych ludzi z PRL-u. Zapijaczonych, szarych i niespełnionych. Wyssaliśmy z mlekiem matki to, że po liceum trzeba iść na studia, znaleźć pracę, wziąć kredyt, ślub i stworzyć kolejnych smutnych ludzi. Marzenia, pragnienia, kolory są tam gdzieś, w TVN-ie, albo za wielką wodą na Comedy Central.

Ale nie tu. Tu tego nie ma. Byłem w Krakowie i tam tego nie było. Było tak samo szaro i smutno jak wszędzie tylko trochę więcej smogu.

 

Jest jakaś cząstka mnie - ta naiwna, albo jeszcze pijana po sobocie - która nie wierzy, że tak chujowo musi być.

To jest ta cząstka, która głęboko wierzy, że to nie kwestia tego gdzie pojedziesz, tylko kwestia tego, co tam weźmiesz ze sobą. Jaki bagaż doświadczeń, spostrzeżeń, bólu i radości. Czy weźmiesz ze sobą marzenia, plany, nadzieje, czy je porzucisz gdzieś w pizdu, pod mostem, albo koło Żabki w śmietniku.

 

Bo może nie uroiłem sobie tego smutku? Bo może ten cały kryzys nie jest iluzją, a po prostu okresem naszych życiach? Bo może coś się nam dzieje, ale nie potrafimy tego opisać, bo nikt nas nie nauczył okazywać i nazywać uczucia? Bo może TVN nie kłamie i kolory też są tu i nie tylko na Comedy Central?

 

Bo może jestem częścią pokolenia, które chce się wyłamać ze schematu, tylko za bardzo nie wie jak?

I może to powinno być jedyne pytanie, jakie powinienem zadać i jedyna odpowiedź, jaką powinienem szukać?

 

Robię wszystko by ta cząstka nie umarła we mnie, bo chyba tylko w taki sposób mogę pokonać ten kryzys wieku średnio-dojrzałego.

 

PS.

Idę spać, bo już koło 22, a mnie dalej strzyka w ramieniu po tym jebanym squash-u.

Juels Horseman

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (14)

  • Bajkopisarz 31.08.2021
    Bardzo fajny tekst. Prześmiewczy, ale w sumie to taki śmiech przez łzy. Ironicznie o rzeczach całkiem poważnych. Przesadzone, ale nie dla samej przesady, tylko żeby uwypuklić pewne absurdy.
    Taka apatia może dopaść każdego i każdym momencie. Nie ma znaczenia nic, poza własnym, indywidualnym spojrzeniem na sytuację. A kiedy masz za dużo czasu, by na nią spoglądać, bo nie dość oddajesz się innym zajęciom, to właśnie tak to wygląda. Wnioski nie są wesołe. Z drugiej strony – wypełnianie pustki squashem wcale nie jest takie głupie, lepsze to niż ucieczka w narkotyki, zwłaszcza opium (dla ludu).
    Ale liczebniki to słownie zapisuj.
  • Juels Horseman 31.08.2021
    Dzięki za opinię ;) Pozdro!
  • Marian 01.09.2021
    Bajkopisarz ma rację:"Taka apatia może dopaść każdego i wkażdym momencie."
    Może to smutne, bo każdy chciałby być oryginalny.

    W sumie dobry tekst.
  • Juels Horseman 02.09.2021
    To w sumie dziękuję :)

    Pozdrawiam,
    Juels
  • Narrator 01.09.2021
    Frustracja bohatera bierze się z nadmiernej koncentracji na własnej osobie. Jego własne „nieszczęście” przesłania wszystko dookoła. Nie dostrzega cierpiących, głodnych, bezdomnych. Niech zasadzi na polu drzewko, aby dawało nieco cienia wyjałowionej ziemi, niech usunie kamień z drogi, żeby wozy nie łamały kół. Albo niech zaczeka aż skończy 84 lata i spojrzy na swoje życie. Wtedy zrozumie jakim był głupcem :)
  • Juels Horseman 02.09.2021
    Myślę, że nasz wewnątrzny egoizm ciężko uciszyć, kiedy "coś" kłuje w środku. Ludzie raczej nie myślą o głodzie w Afryce w takich chwilach, bo mają wrażenie, że ten problem jest gdzieś tam, gdzie nas nie ma. Tam jest Cejrowski, ale jego nikt nie chce słuchać, bo nikt nie chce chodzić boso zimą. A człowieka kłuje tu, w Krakowie, a konkretniej to w okolicach mostka, gdzieś koło serca.

    Chodzi mi to, że nie pomożesz komuś, jeśli sam tej pomocy potrzebujesz, toteż kiedy boli ciężko nie być skoncentrowanym na własnej osobie. Tekst jest zarysem pewnego problemu, co idealnie zauważył @Bajkopisarz.

    Ja sobie radzę, więc o moją głupotę proszę się nie martwić, ale wiem, że takie chroniczne, zimne, kłujące uczucie, towarzyszy całej rzeczy w tym kraju, a rady w postaci "zrób coś", "na starość zrozumiesz, jakim byłeś głupcem" można wyrzucić do kosza. Z całym szacunkiem ale to po prostu nie działa.

    Dziękuję za poświęcony czas na sprawdzenie tekstu i opinię.

    Pozdrawiam serdecznie!
    Juels
  • Tjeri 01.09.2021
    Ewolucja człowieka nie nadąża za zmianami w jego otoczeniu. Stworzyła go do wyzwań w stylu: jak zabić mamuta, jak przetrwać zimę, jak nie dać się zjeść. ;) A tu dobrobyt. Mamuty w sklepie, kaloryfer ciepły, przejadamy się sami.
    Człowiek musi cały czas być zajęty, musi o coś się starać. Inaczej dopada go pustka, uderza bezsens (no chyba że się jest na tyle świadomo-zmęczonym, że się takowymi pustkami delektuje). Konkretny cel, jakaś pasja i świadomość, że każda dana nam minuta jest cenna – może to wystarczy by przemóc marazmy? Chciałabym przynajmniej, żeby tak było.

    Dobrze balansujesz nastrojami. Dawkujesz humor tak, by tekst, w sumie smutny, nie był za bardzo ciężko-depresyjny. Masz dobre spostrzeżenia i sprawne pióro. Podoba mi się Twoje pisanie.
  • Juels Horseman 02.09.2021
    O to, to! Pasja, marzenienia i cel są potrzebne do higieny umysłu. Tak jak uważam cała paleta uczuć. Uważam, że trzeba pozwalać sobie być smutnym czy wkurzonym, bo taki akurat masz dzień. Ważne by nie zapominać, by pozwalać sobie również na bycie szczęśliwym i zadowolonym, a tego nauczyć się również trzeba.

    Dziękuję za opinię!
    Pozdrawiam,
    Juels
  • Trzy Cztery 01.09.2021
    'Jest jakaś cząstka mnie - ta naiwna, albo jeszcze pijana po sobocie - która nie wierzy, że tak chujowo musi być.
    To jest ta cząstka, która głęboko wierzy, że to nie kwestia tego gdzie pojedziesz, tylko kwestia tego, co tam weźmiesz ze sobą".

    A to są mądre słowa. A żeby mieć co ze sobą zabierać, trzeba zaglądać w różne miejsca, przyglądać się i przygarniać to, co nas pociąga.

    Kiedyś wysłuchałam długiego wywiadu z Gustawem Holoubkiem, w którym stary już i doświadczony aktor-człowiek, powiedział, że świnią jest ten, kto rozmawiając z drugim człowiekiem, nie ufa rozmówcy. Trzeba ufać, a później, konfrontując każdą rozmowę z własnym doświadczeniem, budować swoje poglądy. Rozmawiać można nie tylko z sąsiadem, czy kumplem. Można rozmawiać z książką, wierszem, a też - co dotyczy zapewne Holoubka - z dramatem scenicznym.

    Przed chwilą porozmawiałam z Twoim tekstem. Przypomniałam sobie, jak to było, gdy sama miałam 24 lata, co zabierałam ze sobą, wybierając się "do ludzi". i skąd miałam wówczas to, co zabierałam ze sobą. Skąd to wcześniej zabrałam lub otrzymałam.

    Dobra lektura.
  • Juels Horseman 02.09.2021
    Taak, nie można gasić w sobie tej ciekawości świata. Odkąd pamiętam, lubiłem mieć bardzo zróżnicowane towarzystwo. W piątek widziałem się z dresiarzami z osiedla, w sobotę z "kujojami". Lubię zbierać bodźce z różnych rejonów, bowiem daje mi możliwość spojrzenia na sprawy z różnych perspektyw. Dlatego dziś mam znajomych, którzy głosowali na Konfederację i takich których Biedroń przekonał. I z tymi i z tymi można ciekawie porozmawiać. Wystarczy tylko chcieć ;)

    Dziękuję za opinię!
    Pozdrawiam,
    Juels
  • Garść 09.09.2021
    Miało się, nie chwaląc :), podobny kryzys, kiedy rysował się koniec studiów, oczywiście dziennych, bo tylko te są wartością dodaną do wciąż... jednak beztroskiej młodości.
    Jak temu zaradzić?
    Koniecznie studiować dalej. Dziekanka lub drugi kierunek, i trzeci...
    Serio mówię, problem smutnej odpowiedzialności za dojrzałe życie odsuwa się na parę lat.

    Bardzo naturalna narracja, dobry styl, ciekawe przemyślenia rozterek młodych ludzi.
    Brawo!

    Pisz!
    5!
  • Juels Horseman 09.09.2021
    Może jest to jakieś wyjście, aczkolwiek w moim przypadku takie rozwiązanie nie ma racji bytu. Do szkoły chodziłem jak za karę, odkąd tylko pamiętam, a studia mi były obojętne.

    Bardziej mi pomaga imperatyw, prowadzący do rozwijania się na różnych płaszczyznach, by na starość nie czuć się spalonomym w blokach jak Adam Miauczyński.

    Pisanie też pomaga. Lubię to w sumie robić, bo choć na polskim raczej kręciłem z taką Anetą, to pisać potrafiłem i lubiłem. W taki też sposób trafiłem na opowi.pl ;)

    Tekst pisałem zaraz po wyderzaniach, które opisałem wyżej. Jest wyrazem pewnej frustracji, towarzyszącej osobom w moim wieku (i czasem również mi).

    Dziś mi się nie podoba. Ale to chyba dobrze, bo to oznacza, że humor mam lepszy ;)

    Niemniej pozdrawiam serdecznie i dziękuję za opinię!
  • Garść 10.09.2021
    Pomyśl więc o interdyscyplinarnej kierunku studiów, najlepsza wydaje się być kognitywistyka.
    Starość możesz zabezpieczyć jedynie finansowo.
    Mózg jest wolny na każdym etapie życia.

    Dobrego dnia! :D
  • Garść 10.09.2021
    Ku..., * interdyscyplinarnym kierunku.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania