Krzemoza

Od autora: Wojna przynosi zniszczenie, ale i emocje. Poprzedni tekst "Recepta" traktował właśnie o nich, ten napisałem, gdyż chcę wrócić do poprzedniego rytmu. Jest akcja, i wszystko inne. W naszym świecie zamieniłem kilka detali, tworząc coś w rodzaju rzeczywistości alternatywnej. Do tego próbowałem eksperymentować z elementami typu dialog w dialogu (za Chiny nie mogę nigdzie znaleźć jakiejś ładnej reguły, jak to robić).

Jak wyszło? Zgrabnie, czy zakalec?

PS. Jeśli chodzi o wojnę, to jestem po stronie dobra. Jeśli króryś element w tekście sugeruje coś innego, to jest to niezamierzone.

 

************

 

Otwarcie

 

Warszawa

Halę Dworca Głównego od lat upodobali sobie właściciele straganów z jedzeniem ulicznym, a wraz z nimi cała masa wszelkiej maści artystów i wolnych ptaków, którzy, będąc tu, wyrażali protest wobec przesadnie komercyjnych Złotych Tarasów.

Ten dzień był wyjątkowy. Z okazji Święta Niepodległości rząd wydał rozporządzenie, że każdy może złożyć zamówienie bez opłaty klimatycznej, normalnie naliczanej na paszport zdrowotny, jak zawsze sprawiedliwie i zgodnie z przepisami, a co najważniejsze, stosownie do wagi i wykształcenia obywatela. Taka okazja była nie lada gratką. Skwapliwie wykorzystali ją wszelkiego rodzaju pół- i ćwierćinteligenci, którzy tego dnia mogli mieć ciastko i zjeść ciastko, a dokładniej wypić wiele kaw, zjeść jeszcze więcej ciastek, i cieszyć się życiem bez zbytniego uszczuplania skromnego budżetu.

Na tym atrakcje się nie kończyły. Tłumy i występy skupiły nie tylko uwagę podróżnych, krytyków i widzów, ale przyciągnęły też amatorów łatwego zarobku, co oczywiście szybko dało przewidywalny efekt.

– Trzymaj go!

– Tam jest złodziej jeden!

– Łapcie go!

Z grupy kilkunastu mężczyzn oglądających pokaz klauna wyślizgnął się najwyżej piętnastoletni chłopak, którego zaczęło gonić kilku agentów ochrony.

Chwilę po całym wydarzeniu ludzie zaczęli zapominać o całej sprawie, tymczasem nagle od strony peronu numer siedem nadeszła zamaskowana postać, która wyjęła harmonijkę ustną i zaczęła na niej grać. Dźwięki z małego instrumentu wydawały się początkowo ciche i jakby przerywane, z czasem jednak obejmowały coraz większą część hali. Ludzie pod ich wpływem zamierali, przestawali mówić, a nawet cokolwiek robić na małych, przenośnych komputerach. Magiczne działanie muzyki coraz bardziej wwiercało się w przesiąknięte jazgotem mózgi, wywołując stan euforii, który pogłębiał się z każdą chwilą.

Cała sytuacja została zauważona przez nadzorców obiektu, i po kilku minutach w stronę grajka zaczęło się skradać kilku rosłych mężczyzn w cywilu, z których każdy miał słusznej wielkości zatyczki w uszach.

Muzyka się urwała, a wszyscy nagle zaczęli po sobie patrzeć, jakby obudzili się z pięknego snu. Ktoś tylko się uśmiechnął, ktoś inny wzruszył ramionami. Nie wiedzieli, co powiedzieć. Byli jak otępiali, i nie mieli pojęcia, co właśnie się stało. Niepewne spojrzenia mówiły, że nie mogą nawet zrozumieć, dlaczego ktoś zaczął biec w kierunku siódemki. Nikogo to nie obchodziło. Do hali głównej szybko wróciła normalność, włączając w to odgłosy tanich, elektronicznych grajków, i szum rozmów.

– Przechytrzyli nas. – Kierownik zmiany patrzył na to z antresoli. – Musieli wiedzieć, kiedy mamy zmianę.

– Nic dziwnego. Zawsze wszystko dzieje się mniej więcej o tej samej porze.

– Nie, nie, ja nie o tym mówię. Zrobili zmyłkę z kradzieżą, żeby wywabić całą zmianę, a potem zaczęli grać.

– Dosyć sprytne zagranie, ale więcej nie damy się zaskoczyć. Dodam odpowiednią procedurę.

W tym samym czasie mężczyzna z harmonijką zdążył uciec na dół, odrzucić maskę i okrycie, i wtopić się w gęsty tłum. Było to o tyle łatwo, że kamery w tej okolicy praktycznie zawsze były zepsute, do tego nikt nie chciał pomagać funkcjonariuszom.

 

Alabama

Starszy, zmęczony życiem mężczyzna, spojrzał przez okno na ogród i jednego z agentów FBI, podniósł papierosa z popielniczki, zaciągnął się i wypuścił tyle dymu, aż powietrze w pokoju stało się nieprzezroczyste, potem spojrzał na maszynopis swojej powieści, wziął mazak do ręki, i zaczął czytać nowy rozdział i poprawiać błędy:

„– Obiekt tysiąc dwieście pięćdziesiąt sześć. Z niebieską opaską w rogu. – Szef placówki wskazał młodego chłopaka przez wizjer w grubych drzwiach, i spojrzał badawczo na pułkownika, który odruchowo pokiwał głową. – Obserwujemy psychozę paranoidalną, i brak zainteresowania kobietami. Wystarczyło kilka miligramów czynnika N pięć jeden dwa. Zapraszam dalej.

Mężczyźni przeszli do kolejnej celi.

– Tu zadziałaliśmy z szamponem do włosów, i wzmocnioną wersją imperialistycznej coli. Tysiąc czterysta dziesięć wykazuje silną niechęć do instytucji rodziny, i neguje prawdy naukowe. Jest piekielnie inteligentny, szybki i przebiegły. Prawdziwy drapieżnik, z którego jesteśmy mocno dumni.

– Czy uda się to rozszerzyć na całą populację?

– A co ma się nie udać? – Lekarz wzruszył ramionami. – Wystarczy tylko znaleźć odpowiednich ludzi. Oni mają tam silny lobbing. Udało się przemycić ołów w talku dla dzieci, fluor w wodzie, to i tu się uda. Efekty widać dopiero po kilku miesiącach, i trudno połączyć fakty. Rozpoczęliśmy zresztą przygotowania do operacji dezinformacyjnej, dzięki której w jednym z filmów wyśmiejemy podobną kombinację.

– Dobrze. Partię interesują tylko powtarzalne efekty, a ten projekt wydaje się obiecujący. Zarekomenduję go na posiedzeniu komitetu.

– Niedługo będę miał jeszcze jednego. Zrobiliśmy terapię słuchem, i efekty są bardzo obiecujące.

– Puszczaliście im „Międzynarodówkę”?

– Nie pułkowniku, my jesteśmy bardziej subtelni niż CIA. – Doktor nawiązał do słynnego eksperymentu, podczas którego w jednym z miasteczek we Włoszech do mąki w piekarni dodano narkotyk. – Na pewno się nie zawiedziecie, towarzyszu.

– Doskonale. Jak tak dalej pójdzie, czeka was talon na nowego moskwicza i dacza pod Moskwą.

– Ku chwale ojczyzny, towarzyszu pułkowniku! – Mężczyzna autentycznie się ucieszył.

– No już dobrze. – Wojskowy machnął ręką. – Meldujcie mi co tydzień o postępach.

– Pułkowniku Aleksiej, mam jeszcze takie jedno hobby.

– Praca po godzinach?

– Można tak powiedzieć. Od roku podaję śladowe ilości plastiku niektórym obiektom. Dostarczam im wodę tylko w takich butelkach. Gdybyśmy mogli przekonać naszych wrogów do takich opakowań, to z czasem byliby bezpłodni.

– Czy to wszystko?

– No w sumie nie. Tych tam... – doktor pokazał ręką na kolejną celę – ...przekonałem do tego, że każdy z nich może dosłownie wszystko. I że każdy, nawet ten najmniej atrakcyjny, jest piękny. Równają w dół.

– Mołodziec! – Pułkownik poklepał go po plecach, i z zadowoleniem podkręcił wąsa. – Jak wszyscy są równi, toż to jest najczystszy komunizm.

– Oni myślą, że tak wygląda lepsza forma kapitalizmu.

– Żartowniś z was, towarzyszu.

– A do tego masę czasu zużywają na niewarte nic czynności. Spierają się o to, jak mają mówić do nich inni. Planują, jak zmusić innych do swoich poglądów. Zamiast się rozwijać, niszczą w sobie wszystko, co tylko możliwe.

– I to rozumiem”.

 

Waszyngton

– Na corocznym spotkaniu prezesów największych firm światowych cały czas przewijały się hasła związane z czwartą rewolucją przemysłową. – Głos reporterki, relacjonującej na żywo wydarzenia z Europy, zdradzał oznaki entuzjazmu, co nie powinno dziwić, gdyż wyjazd ten wiązał się z noclegiem w górach i unikalną możliwością pojeżdżenia na nartach. – Mówcy zwracali uwagę na konieczność większej automatyzacji, jak również na to, że musimy dotrzymywać kroku maszynom, dzięki którym nasze życie ma być łatwiejsze i przyjemniejsze. Wśród uczestników wyróżniała się charyzmatyczna osoba prezydenta Federacji i jego odpowiednika z USA, który według nieoficjalnych wiadomości jest bliskim znajomym gospodarza konferencji i ma być kandydatem w najbliższych wyborach prezydenckich.

– I to by było wszystko, jeśli chodzi o tajność naszych negocjacji. – Jeden z polityków oglądających relację wziął pilota i wyciszył dźwięk z telewizora na ścianie. – Czy zgadzacie się na naszego człowieka?

– Tak. – Jego odpowiednik z partii przeciwnej kiwnął głową. – Jako gubernator wykazał się skutecznością przy tłumieniu zamieszek. Ma tylko potwierdzić naszą listę.

– Co to, do cholery, jest?

– Punkty, które ma zrealizować. I żeby nie było wątpliwości. Wyciek na pewno nie jest u nas, a w przyszłości zabezpieczymy się przed niefortunnymi wypadkami kolejną poprawką do konstytucji.

– Ciekawe, co by było, gdyby wyborcy się dowiedzieli.

– Ale się nie dowiedzą.

 

Warszawa

– Widziałem akcję na dworcu. – Jeden z założycieli lokalnego Komitetu Obrony Obywateli spojrzał uważnie na członków swojej komórki, którzy zebrali się, żeby omówić sprawy bieżące. – Mężczyzna uciekł, ale mamy jego dane.

– Myślisz, że bezpieka też je ma?

– Koledzy z wydziału dziesiątego mówią, że nikogo to nie obchodzi.

– Ciekawe. Zawsze zgodnie twierdzą, że będziesz pan wisiał.

– Mnie też to zdziwiło, ale jeden z nich to mój dobry kumpel z ławki szkolnej. Wygadał się, że musi być jakiś wentyl w narodzie, i nie ma co ganiać gówniarzy.

– Oni nawet na sranie mają procedurę. Nie wierzę. No po prostu nie wierzę, że nawet na to jest paragraf.

– Nie. Nie. Nic bardziej mylnego. Między wierszami zrozumiałem, że za dużo roboty mają biedactwa.

– Prawie ich mi żal. No, ale dobrze. Więc kto jest tym bohaterem?

– Obecnie niezależny, kiedyś konfederat. Niejaki Zbyszek, syn Zbigniewa.

– Dlaczego mógł to zrobić?

– Obstawiamy nudę, albo fantazję.

– Albo ktoś mu zapłacił.

– Dokładnie. Polityki raczej w tym żadnej, tylko głupi, szczeniacki wybryk.

– Czy powinniśmy się z nim skontaktować? Głosujmy.

– Nie ma nad czym głosować. Trzeba walczyć z systemem, a tacy jak on nie będą siedzieć na tyłku, tylko działać. Będzie cennym nabytkiem dla naszej organizacji.

 

Alabama

Mężczyzna przy maszynie do pisania palił papierosa i myślał o zasadzie „dziel i rządź”, potem z czułością spojrzał na legendarną maszynę Hermes Baby, którą miał jeszcze z czasów genewskich, i zaczął pisać:

„– Czego płaczesz? – Reporterka zadała pytanie nastolatce, która stała i nie wiedziała, co ma ze sobą zrobić.

– Bo oni, o tam. – Dziewczyna pokazała palcem, i zaczęła chlipać, i pociągać nosem. – Blo-blo-kują wej-wej-wejście.

– A co chciałaś zrobić?

– Wejść do siedziby rządu.

– Ale tak nie można.

– To-to re-re-wo-lucja!

– Oddajemy głos do studia. – Reporterka nawet tego nie skomentowała, tylko spojrzała w oko kamery, a w studio rozgorzała dyskusja:

– Obecna sytuacja jest niedopuszczalna – grzmiał przedstawiciel jednej z partii.

– Niedopuszczalne jest blokowanie ludziom dostępu do mediów społecznościowych – ripostował jego przeciwnik. – Robi się to w Afryce, tymczasem możliwość korzystania z nich jest podstawowym prawem człowieka.

– Ale to samo robi się u nas w kraju.

– To co innego. Wszystko, co widzimy, jest zamachem na legalną władzę.

– Od kiedy używanie pierwszej poprawki jest zamachem? Prezydent był wielokrotnie blokowany, a wszystkie demonstracje zostały wywołane przez ludzi, którzy chcieli zmienić legalne wybory w farsę.

– Pańska partia zawsze może pójść do sądu.

– Oczywiście, że pójdziemy. Mamy dowody na to, że przez te manipulacje wybory były sfałszowane.

– Sfałszowane to były w trakcie wyboru waszego kandydata cztery lata wcześniej.

– Pan się zapomina. Sądy jednomyślnie orzekły, że wszystko było w porządku.

– Tak samo demonstracje dotyczyły brutalności policji, a nie kwestii politycznych.

– Dlaczego akurat teraz?

– Ludzie pokazują prawdziwy duch tego kraju”.

 

Waszyngton

– W dniu wczorajszym miało miejsce zaprzysiężenie nowego prezydenta. Przypomnijmy kilka najważniejszych chwil. – Głos płynął z telewizora na ścianie salki konferencyjnej jednego z budynków rządowych, tymczasem na ekranie pojawiło się nagranie, na którym widać było przemawiającą głowę państwa:

– Wprowadzimy nasz kraj na drogę dobrobytu. Trzeba zakończyć drogę nienawiści. Moją misją jest reprezentować wszystkich, również tych, którzy nie głosowali. Dziękuję. – Nowy prezydent popatrzył na puste krzesła i tysiące żołnierzy, którzy stali w milczeniu, ochraniając całą uroczystość. Mężczyzna zaszczycił spojrzeniem również zastępczynię, ubraną w fioletową szatę, i jej dzieci, które miały być solą narodu, potem się zgarbił i zszedł z mównicy.

– Do hymnu! – Komendę wydał mistrz ceremonii.

Wszyscy stanęli na baczność, a na scenę z kpiącą miną wyszła kontrowersyjna artystka, która nie dość, że ubrała się kiczowato, to jeszcze miała przypiętą ogromną broszę Kosogłosa. Pierwsze nuty zabrzmiały nad wymarłym miastem, w którym wszyscy obywatele zostali zamknięci w domach.

– To było wczoraj. Dzisiaj miała miejsce pierwsza konferencja prasowa nowej rzecznik Białego Domu. – Reporterka ze studio nie skomentowała nagrania, podczas gdy obraz się zmienił, pokazując rudowłosą kobietę za mównicą:

– Młody patriota wydał rodziców, którzy uczestniczyli w szturmie. Chcemy przy tym dodać, że podczas tych strasznych wydarzeń wpuszczono wszystkich do Kapitolu, bo nie chciano rozlewu krwi. Czy mają państwo jakieś pytania?

– Czy można prosić o komentarz w sprawie żołnierzy, którzy po wczorajszym zaprzysiężeniu, w mroźną noc, spali w pustych garażach?

– Bez komentarza.

– A o wirusach genetycznych, które podobno wydostały się z jednego z laboratoriów wojskowych?

– To już w ogóle jakieś niestworzone historie.

– A o maskach, na usta i nos, które można zdjąć tylko w domu? Według dzisiejszego Washington Post mają mieć zbudowany lokalizator.

– Jeśli dobrze pamiętam, to dziesięć lat temu widzieli zielone ludziki. – Sekretarz zaśmiała się, ale dosyć sztucznie i nerwowo.

– To idzie za daleko. – Jeden z senatorów w salce wyłączył telewizor. – Oni mają zbyt wielką władzę.

– Sami się zgodziliśmy.

– Ja byłem przeciwny.

– Wiem, wiem.

– Jak czytam, co będą chcieli głosować, to włos mi się jeży. Kara śmierci za trzecie dziecko dla matki i dla lekarza, który przyjmie poród. Zniesienie opłat za każdy film, książkę i piosenkę. Darmowe jedzenie, służba zdrowia, mieszkanie i edukacja dla zasłużonych dla kraju. Nie mamy na to pieniędzy, a to dopiero początek kadencji.

 

Rozegranie

 

Warszawa

Mężczyzna w restauracji był bardzo przystojny. Znał nie tylko swoją wartość, ale również ograniczenia, i wiedział, do kogo może startować, a do kogo nie.

Naprzeciwko niego siedziała pewna dziewczyna. Widział ją w tym miejscu już kilka razy, nie zabiegał jednak o jej względy, i najwyraźniej zaintrygowało ją, dlaczego nawet nie próbuje. Dzisiaj sama szukała kontaktu. Wiedział, że to decydująca próba, z której musi wyjść zwycięsko, inaczej przegra na całej linii. Od kilku chwil było mu gorąco, i ledwo mógł myśleć. Nie odrywał wzroku od fiołkowych oczu dziewczyny, i z każdą sekundą miał coraz większą pewność, że tym razem natura wygra, a chemia zadziała z całą bezwzględnością.

Wszystko trwało na tyle długo, że usatysfakcjonowana kobieta wreszcie opuściła wzrok i sięgnęła ręką do włosów, wstała, i nachyliła się, niby szukając czegoś w torbie, a tak naprawdę odwracając się do niego tyłem. Fioletowe spodnie z materiału, tak obcisłe, że idealnie wchodziły między kształtne pośladki, tkwiły dokładnie na wprost jego oczu, pokazując niezbyt dużo i niezbyt mało, tak w sam raz dla męskiej wyobraźni.

Podobała mu się, i szczególnie po tej prezentacji nie miał zamiaru tego ukrywać. Dziewczyn maskujących wszystko operacjami i kosmetykami było na pęczki, tych z napompowanymi wargami jeszcze więcej, tymczasem ta najwyraźniej nie musiała stosować drogich terapii i tanich tricków, gdyż miała dziewczęcą niewinność i sporą nutę inteligencji. Poznał to po tym, że zamiast chwalić się komputerem, jak wszyscy, do kawiarni przyszła z książką, a co ważniejsze, książka była sczytana, miała wiele zakładek, a ona, wertując ją, robiła notatki w notesie obok, cały czas śmiesznie marszcząc nosek.

Z tego rzeczywiście mogło coś wyniknąć.

 

Alabama

Mężczyzna przez lata pracował dla imperium zła, i jako doskonały strateg zawsze miał w pogotowiu dokładne analizy tego, co wkrótce mogło się wydarzyć. Nigdy nie przedstawiał ich światu bezpośrednio, bo obowiązywały go umowy z agencjami rządowymi, za to pod pseudonimami pisał o nich w kolejnych bestsellerach, które regularnie biły rekordy sprzedaży.

Tego dnia, gdy tylko usłyszał o operacji deratyzacji kolejnego kraju, wzruszył ramionami, i natychmiast zasiadł do maszyny do pisania:

„Generał Aleksiej z zadowoleniem spojrzał na raport wywiadu, który mówił, że w Europie Zachodniej grupy szczególnie wyszczepione, czyli medycy i wojskowi, cierpią najbardziej. Pomysł na całą operację przyszedł z góry, i choć mocno go to zdziwiło, wykonał wszystkie zalecenia i miesiącami prowadził działania mające na celu przekonanie rządów o tym, że eksperymentalne preparaty to jedyna słuszna droga. To miało być jego ostatnie wielkie zadanie przed zasłużoną emeryturą. Mężczyzna przypomniał sobie udoskonalane przez lata metody, i ostatnią rozmowę, jaką przeprowadził z dyrektorem ośrodka badawczego, a szczególnie jego słowa o elektronice:

– Długotrwała ekspozycja na sztuczne światło i promieniowanie fal radiowych powoduje zmiany w rytmie dobowym. Układy krzemowe stosują kompresję stratną i wycinają dźwięki o pewnych częstotliwościach. Umysły więdną. Ludzie z czasem nie odczuwają takich emocji jak rodzice i dziadkowie, a jakby tego mało, są coraz bardziej podatni na toksyczne opary unoszące się z pracujących maszyn”.

 

Waszyngton

– Rząd i prezydent są przeciwni wtrącaniu się w konflikt, który może skutkować III wojną światową. Nie jesteśmy stroną w sprawie. Na razie nie planujemy też ograniczać ani ruchu lotniczego, ani morskiego. – Rzeczniczka Białego Domu spojrzała na zgromadzonych dziennikarzy. – W tej sprawie nie będzie więcej oświadczeń.

 

Szach-mat

 

Warszawa

– Wypuszczam drona. – Żołnierze spojrzeli po sobie, a jeden z nich wytrenowanym ruchem otworzył pokrywę skrzyni na pace zielonej wojskowej ciężarówki, i uruchomił maszynę, która miała spenetrować kilka najbliższych bloków. – Włączam nagrywanie.

Lekki dron obserwacyjny OB-2 uniósł się, i rozpoczął zapisywanie materiału do dalszych analiz. Cała operacja była właściwie rutynowa, i mężczyźni nie spodziewali się odkryć niczego nowego. Od tygodni widzieli dokładnie taki sam obraz zniszczenia. W tej części miasta, podobnie jak w innych, było koszmarnie cicho, i jedynym urozmaiceniem pozostawało to, że tu i tam dało się zauważyć fantazyjne ślady po dawno wygasłych pożarach czy splątane w wypadkach samochody.

– Dwa ciała. Dziecko i pies. W dużym pokoju szkielet dorosłego na łóżku, a obok na podłodze drugi. – Zadaniem grupy obserwacyjnej było również opisywanie na bieżąco nagrywanego materiału, i operator nie tylko patrzył na obraz, ale również komentował to, co widzi.

– Ciągle mnie ciarki przechodzą. To nienormalne patrzeć na tak zniszczone drzewa. A to? – Jeden z jego kolegów zapalił papierosa, i wskazał na otwarty na drugim piętrze w bloku balkon, przez który widać było leżące na tapczanie zwłoki. – Na razie każą nam robić mapę. Co potem? Będziemy sprzątać? Czy zrobią tu strefę zamkniętą?

– Miejsca jest dla dwóch milionów.

– A wiesz ile czasu zajmie doprowadzenie tego do porządku? – Palacz zaczął wyliczać na palcach, trzymając i wymachując papierosem w jednej ręce. – Trzeba pościągać skórki. To raz. Dezynfekcja. Karaluchy. Prusaki. Meble. To dwa. Pożary zrobiły swoje, i gazu i prądu szybko nie odbudujesz. To trzy. No i woda. Rurociągi są w rozsypce. Rdza, uszkodzenia po zimie, i tak dalej. To cztery. Do tego złom na ulicach. To pięć. I papierologia. Sześć.

– To niech nowi mieszkańcy sprzątają.

– Plose pani. Plose pani. Bo ja chcę duży telewisol, a tu jest mały. I intelnetu nie ma. – Palacz skończył swój występ, gdyż zaczął kasłać.

– Widzisz, palenie szkodzi. – Dowódca poklepał go ze śmiechem po plecach, i poprawił karabin na swoim ramieniu.

– Daj mi cholera spokój. A ty? Nie boisz się szabrowników?

– I tak już tu pewnie byli. – Kapitan wzruszył ramionami. – A nawet gdyby. Wiedzą, że mamy sprzęt. Będą nas unikać jak ognia.

– Gdzie byłeś, gdy to wszystko się działo?

– A czy to ważne?

– Nie, ale opowiedz.

– No więc, siedziałem z jedną dziewczyną, Wiera jej było na imię. Uciekła ze wschodu, nie dała się sutenerom, i znalazła ze mną wspólny język. Przywlokła ze sobą zarazę, a ja miałem ogromne szczęście. Doktor powiedział potem, że to przez mój genotyp, i to, że cały czas słucham muzyki z płyt.

– Z płyt?

– Tak. Złapało mnie, gdy na Dworcu Głównym usłyszałem jakiegoś wywrotowca, który dał koncert i drapaka. Kupiłem jeden winyl, potem drugi, trzeci, i jakoś tak poszło.

– Ale dlaczego akurat płyty były ważne?

– W ostatnich dniach naukowcy mieli teorię, że ludzie byli ofiarami dźwięków, który generował sprzęt elektroniczny.

– Jak to? Przecież wszyscy korzystamy z niego na co dzień.

– Nie wiem, jajogłowi coś bredzili o braku ekranowania, i interferencjach. Niewiele z tego zrozumiałem.

– A dziewczyna? Co się z nią stało?

– A bo ja wiem? – Kapitan znów wzruszył ramionami. – Ze schronu zabrali ją do zakaźnego, i tyle ją widziałem. Zraziłem się do niej po tym numerze. Mogła być nieświadoma tego, co jej zrobiono, ale i tak są pewne granice.

– A ja pamiętam, jak mój syn przyszedł któregoś dnia ze szkoły, i poskarżył się, że wszyscy krzyczeli na niego onuca – Jednemu z żołnierzy też zebrało się na wspominki, i zaczął relacjonować, patrząc na kolegów:

– Co się stało? – Ja się go pytam.

– Pamiętasz, jak mieliśmy przygotować opowiadanie o podboju kosmosu? – mówi.

– No tak.

– I jak mówiłeś, żeby opowiedzieć o Gagarinie? I wszyscy mnie wyśmiali. Mówili, że to Amerykanie byli pierwsi na górze. Albo Niemcy.

– Świat zwariował. – Opowieść przerwał dowódca oddziału.

– Ale to nie stało się wczoraj.

– No nie.

 

Alabama

Na maszynie do pisania spoczywała kartka z niedokończonym tekstem:

„Nie da się zwyciężyć rosyjskiego człowieka. Jest zahartowany w ciężkich warunkach. Nie zna słów, że coś jest niemożliwe. Wie, że władza ma rację, ale nie można na nią liczyć, i zawsze trzeba radzić sobie samemu. To podstawa przeżycia, i stąd odlewanie spirytusu z samolotów, okradanie firm, czy pisanie rozwlekłych raportów, niezmiennie pokazujących wyrobienie normy grubo ponad plan.

Nie da się też nauczyć starego psa nowych sztuczek, ani oswoić niedźwiedzia, gdyż ten zawsze pozostanie sobą, i zaatakuje, gdy poczuje świeżą krew, lub zagrożenie.

Tym razem władza lepiej przygotowała się do walki z wewnętrznymi ograniczeniami, i zewnętrznym wrogiem, i miała plan, zapasowy plan i zapasowy plan zapasowego planu. Były tworzone przez lata, gdyż w pewnych kręgach nigdy nie porzucono idei budowy imperium. Ograni zostali wszyscy. Na durniów wyszli globaliści, snujący płonne wizje o utopijnym, światowym państwie, i politycy, którzy osłabiali potencjał swoich krajów, i wreszcie ci wszyscy, którzy kupowali produkty firm współpracujących z reżimem, finansując przy tym operacje wojskowe i zbrodnie przeciw ludzkości”.

Wokół panowała grobowa cisza. Nigdzie nie było widać nawet agentów.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • tommy 23.03.2022
    Może to i nieważne, ale "dziewczyna z Ukrainy" może być odebrana niezgodnie z intencjami, więc zamieniłem ją na "dziewczynę ze wschodu". Wersji poprawionej nie mogę wrzucić na ten portal, więc stąd piszę ten komentarz.
  • Cicho_sza 23.03.2022
    Możesz edytować tekst w swoich publikacjach. Wchodzisz na swój profil, publikacje, wybrany tekst i obok jest taki żółty ołówek ✏️, który umożliwia edycję wrzuconego już tekstu.
  • tommy 24.03.2022
    Faktycznie. Dziękuję (i zastanawiam się, jak to przegapiłem).

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania