Krzew róży

Ugodzony stalowych pazurów mnogością,

Krzew róży wznosi w górę ramiona spalone,

Sadzą – jak tuszem kiru - grubo uczernione,

I poprószone szronu – miękką srebrzystością.

 

Dwie złamane topole – skargą swą daremną

Chylą się w stronę ziemi spękanej – gorącem,

Na obraz ten zniszczenia – smutno zerka słońce,

Policzek chroniąc prawy – za woalką ciemną.

 

W cieniu zaś tych topoli – dziwnie okrojonym

(Gdy korony przygięła historia ciężarem)

Błękitny leży strzępek – jedwabiu chińskiego.

 

Jeszcze wczoraj wykwintnym był balowym szalem,

Teraz kroplą się staje – nieokreślonego,

Nekrologiem na próżno – w nicość wygłoszonym…

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • piliery ponad rok temu
    Coś mi tu nie pasuje. Sonet napisany, co najmniej poprawnie, językiem z innej epoki. Nawiązuje do jakiegoś dramatu, chyba historycznego, zdarzenia. Gdyby mnie ktoś zapytał o ten wiersz to: "coś, ktoś, o czymś" ale tak naprawdę" O czym? Nie wiem. Ba. Jeszcze jednego nie wiem: po co?
  • Agnes07 ponad rok temu
    Podobne wrażenia

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania